Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

80-letni emeryt wyrzucił szczenięta jak śmieci

Wojciech Chmura
80-letni Czesław N. z Zawady przyznał się do winy i zrzekł się prawa do psów. Sprawę bada nowosądecka prokuratura. Za znęcanie się nad zwierzętami grożą mu dwa lata więzienia
80-letni Czesław N. z Zawady przyznał się do winy i zrzekł się prawa do psów. Sprawę bada nowosądecka prokuratura. Za znęcanie się nad zwierzętami grożą mu dwa lata więzienia Przemysław Malisz
"Krakowska" dotarła do mężczyzny, który w bestialski sposób skazał 9 maleńkich psów na śmierć. 80-letni emeryt z Zawady z beztroską przyznaje się do winy, nie ma też wyrzutów sumienia

- A co miałem zrobić z taką chmarą szczeniąt, przecież bym ich nie wykarmił - broni się idiotycznie Czesław N., 80-letni emeryt z Nowego Sącza, który wyrzucił do kosza na śmieci dziewięć nowonarodzonych psiaków. Naszym reporterom udało się do niego dotrzeć. To, co usłyszeliśmy z jego ust, mrozi krew w żyłach. Czesław N. opisując sposób, w jaki chciał uśmiercić zwierzęta, raz po raz ma uśmiech na twarzy.

Syn zostawił suczkę

Zawada, dzielnica Nowego Sącza. Jedna z bocznych ulic. Na posesji Czesława N. ujadają dwa psy. Przy bramie stoi plastikowy kontener na śmieci. To do niego na niechybną śmierć wpakował szczenięta. - Normalnie brałem po dwa, albo trzy do rąk, jak mi się zmieściły i do kosza - stwierdza bez wyrzutu 80-latek.

Na zewnątrz był mróz. Maleńkie pieski ujadały wniebogłosy. To nie przeszkadzało mężczyźnie, by do śmieci wyrzucać kolejne, bezbronne zwierzęta. - Syn zostawił mi sukę i pojechał do Anglii. Mówił, że niedługo wróci, a nie ma go już kilka miesięcy - tłumaczy emeryt. - Kiedy się oszczeniła, myślałem, że szału dostanę. Szczeniaki ujadały, wszędzie smród. Co mi pozostało.
Na pytanie, dlaczego nie oddał niechcianych zwierząt pod opiekę innych ludzi, odpowiada, że pewnie nikt by ich nie chciał, bo wokół wszyscy mają swoje psy. Nie zadzwonił też do straży miejskiej, bo jak twierdzi... ma zepsuty telefon.

Psiaki od niechybnej śmierci uchronił przechodzień, którego przeszył żałosny skowyt dobiegający z kontenera na śmieci. Mężczyzna wezwał na miejsce straż miejską. Funkcjonariusze wyciągnęli zziębnięte zwierzęta z pojemnika i... oddali je właścicielowi! Powiedzieli, że ktoś po nie przyjedzie. Nie zawiadomili jednak Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Przyczyny tej przedziwnej interwencji straż miejska teraz tłumaczy tym, że akcja na posesji Czesława N. miała miejsce, gdy kończyła się zmiana. Trwa ustalanie czy kolejnym funkcjonariuszom przekazano informację o konieczności podjęcia dalszych działań. Być może też po prostu o tym zapomnieli.

Sprawa w prokuraturze

Ostatecznie po innym anonimowym zgłoszeniu członkowie TOZ przybyli szczeniętom na ratunek. Odebrali je razem z ich matką i przekazali pod opiekę lekarza weterynarii. - Jestem oburzona bestialstwem, jakie miało miejsce na tej posesji. Podejrzany zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej z tytułu znęcania się nad zwierzętami - mówi Agnieszka Szłapka, prezes zarządu oddziału TOZ w Nowym Sączu. - Wszystkim zależy na tym, aby winny jak najszybciej poniósł konsekwencje swojego czynu.

Sprawa trafiła już do prokuratury. Tym razem ze swego zadania wywiązała się straż miejska, która złożyła doniesienie.
- Przestępstwo polega na znęcaniu się nad szczeniętami poprzez odebranie ich karmiącej matce, a następnie wyrzucenie do pojemnika na śmieci i pozostawienie tam w temperaturze minus 5 stopni Celsjusza - mówi Dorota Dobrzańska, rzecznik sądeckiej Straży Miejskiej. - Wszystko to naraziło zwierzęta na utratę zdrowia, a nawet życia, a mężczyzna działał ze szczególnym okrucieństwem.

Śledczy z Nowego Sącza przyznają, że z podobnym przypadkiem nie spotkali się od wielu lat. - Prowadzimy śledztwo - mówi Waldemar Kriger, z-ca prokuratora rejonowego w Nowym Sączu. - Fakt, że podejrzany przyznał się do wyrzucenia zwierząt do kosza na śmieci sprawę upraszcza - dodaje.

Mężczyzna już pisemnie zrzekł się praw do szczeniąt. To otwiera drogę do poszukiwania dla nich i ich mamy nowego domu.
- Na szczęście nie były długo na mrozie, wszystkie są w dobrym stanie. Mama jest wychudzona, ale ma mleko i może je karmić - mówi Edyta Flis, lekarz weterynarii, pod opieką której znalazły się psy w jednej z sądeckich lecznic.

Co z kundelkami?

Działacze TOZ zamierzają iść za ciosem. Na posesji Czesława N. pozostały dwa zaniedbane kundelki - uwiązany na łańcuchu "Puszek" i biegający wolno "Drako". - Wystąpimy do prezydenta miasta o czasowe odebranie praw właścicielskich do tych zwierząt - informuje Agnieszka Szłapka, prezes zarządu oddziału TOZ w Nowym Sączu. - Ze słów mężczyzny wynika, że nie będzie miał nic przeciwko temu.

Potwierdza to w rozmowie z naszymi reporterami Czesław N. - A niech biorą je w cholerę. Ja już mam swoje lata, nie będę się z nimi użerał - rzuca swobodnie i zamyka drzwi. Za znęcanie się nad zwierzętami 80-latkowi mogą grozić nawet dwa lata więzienia. Suczką "Gandzią" i jej dziewięciorgiem szczeniąt teraz ma zająć się warszawska Fundacja SOS Bokserom. Zapowiedzieli swoją wizytę w Nowym Sączu.

Gdzie dzwonić?

Straż Miejska w Nowym Sączu, ulica Lwowska 71, telefon alarmowy: 986

telefon dyż.: 18 443 70 54,
tel. kom.: 662 164 630

TOZ w Nowym Sączu, ulica Sobieskiego 16/2
tel. 18 4434227,
tel. kom. 600 043 131

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska