- Pracownice rejestracji w przychodni "Olsza II-Med" przy ul. Radomskiej kategorycznym tonem odmówiły zarejestrowania wizyty domowej. Oburzyło mnie to, gdyż Izabela Dąbrowska jest starszą, schorowaną osobą. I nie mogła przyjść do przychodni i czekać w kolejce na konsultację. Skoro wizyty domowe są wpisane w obowiązki lekarzy, dlaczego pacjenci nie mogą z nich korzystać? - zastanawia się Maria Kowalska.
Sytuacja była wyjątkowa, gdyż kilka dni temu pani Izabela gorzej się poczuła. Opiekunka wezwała karetkę.
- Zależało mi na tym, by lekarz rodzinny zobaczył swoją pacjentkę, w końcu zbadał jej ciśnienie, wypisał leki. Przecież nie są to zbyt wygórowane wymagania? Po to jest lekarz rodzinny, by wiedzieć, co dzieje się z jego pacjentem - dodaje.
Lech Żulikowski, szef przychodni przy Radomskiej, zapewnił nas, że wyjaśni sprawę. Już wczoraj wysłał lekarkę do pani Izabeli.
- Oczywiście, że realizujemy wizyty domowe. Staramy się jednak, by pacjent tę sprawę omówił bezpośrednio z lekarzem, a nie z rejestratorką - tłumaczy dr Żulikowski. Dodaje, że 94-latka została objęta opieką lekarza. W przyszłości z jego wezwaniem do domu nie powinno już być kłopotów.
Tomasz Filarski, z działu skarg i interwencji Narodowego Funduszu Zdrowia, podkreśla, że lekarz pierwszego kontaktu wizyty domowe ma wpisane w swoje kompetencje.
- Oczywiście internista może wstępnie przeprowadzić przez telefon wywiad - wyjaśnia Tomasz Filarski. Dodaje też, że chcąc być w zgodzie z przepisami, lekarz udać się do domu pacjenta może tylko w uzasadnionych wypadkach, np. gdy pacjent nie może chodzić, jest w ciężkim stanie, ma wysoką gorączkę. - Pani Izabela jest przykładem uzasadnionego wypad-ku - kwituje urzędnik.
Krakowski szybki tramwaj na pięciu nowych trasach - sprawdź!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!