Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Absurd w Oświęcimiu: suszy pranie na kablu TP

Monika Pawłowska
Przez dom Grzegorza Borkowskiego z Oświęcimia przechodzi kabel telekomunikacyjny. Pomimo próśb TP nie usunęła przeszkody w czasie budowy i trzeba było ją "oswoić"
Przez dom Grzegorza Borkowskiego z Oświęcimia przechodzi kabel telekomunikacyjny. Pomimo próśb TP nie usunęła przeszkody w czasie budowy i trzeba było ją "oswoić" Monika Pawłowska
Grzegorz Borowski nie ma telefonu stacjonarnego w domu przy ul. Legionów w Oświęcimiu, bo nie było takiej możliwości. Ma za to kabel telefoniczny i to przeciągnięty przez trzy pokoje. Może wieszać na nim pranie, bo nic innego mu nie pozostaje, a raczej pozostawało. Po interwencji "Gazety Krakowskiej" absurd, który trwa od trzech lat, wreszcie zostanie przecięty. Jak nas zapewniono, Telekomunikacja Polska zlikwiduje niewygodny kabel w najbliższy czwartek.

Pan Grzegorz wraz z rodziną kilka lat temu postanowił przeprowadzić się z oświęcimskiego blokowiska do własnego domu. Szukał dogodnego miejsca. Żeby było blisko miasta, ale nie w centrum, gdzie gwar i smak spalin. Znalazł odpowiednią działkę i kupił. W październiku 2007 roku z wszelkimi możliwymi zezwoleniami rozpoczął budowę. Kabel telefoniczny przebiegający przez działkę wówczas nie wydawał się problemem. Dom piął się w górę. Stanął parter, a potem pierwsze piętro. I tu przeszkoda. Trzeba było ją "przygarnąć". Kable obudowano murami, tak, że teraz są w środku domu.

Czytaj także: Okradł kościół. Wpadł przez monitoring

- Kabel przechodzi przez trzy pokoje, bo nie dało się ich przesunąć - mówi Grzegorz Borowski. - Wysłałem pisma z prośbą o usunięcie do Katowic i Krakowa, bo nie wiedziałem, jaka jest rejonizacja. Po trzech miesiącach odpisali mi, że nie mają funduszy i za wszelkie niedogodności przepraszają - dodaje.
Pan Grzegorz nie poprzestał na tym. Sprawę zgłosił do Powiatowego Rzecznika Konsumentów. Na kolejne pismo przyszła odpowiedź w grudniu ubiegłego roku. - Znowu tłumaczyli się, że nie mają pieniędzy - mówi Grzegorz Borowski. - Kazali mi czekać do lutego tego roku, a ja już nie chcę czekać, bo im nie wierzę - dodaje.

Jak na ironię, w tym czasie pan Grzegorz starał się o podłączenie telefonu stacjonarnego. Telekomuikacja Polska odpisała mu, że z przyczyn techniczych - braku łączy - nie jest to możliwe, a jeśli bardzo chce, będzie go to kosztowało siedem tysięcy złotych.

- To jakiś absurd - nie ukrywa zdenerwowania Borowski. - Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego, poszedłem do innego operatora. Niech mi odetną ten kabel i tyle - dodaje. Rzecznik Telekomunikacji Polskiej zapewnia, że sprawa szybko zostanie rozwiązana. - Porozumieliśmy się z klientem. Sprawę załatwimy - mówi Izabella Szum, rzecznik TP.

Pan Grzegorz nie posiada się z radości. - Gazeta Krakowska musiała się sprawą zająć, żebym pozbył się tego problemu. Dziękuję - mówi szczęśliwy pan Grzegorz i dodaje z przekąsem - Zwykły obywatel przy takim molochu stoi na przegranej pozycji.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Pobił kobietę, dostał maczetą w pośladek i kolano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska