Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ABW w kopalni Brzeszcze. Sprawa jest rozwojowa i ma wiele wątków

Ewelina Sadko
Podczas otwarcia stacji odmetanowania w grudniu ub.roku ówczesny dyrektor "Brzeszcz" Janusz Adamowicz (pierwszy z lewej) mówił, że inwestycja za 23 mln zł pozwoli zarabiać kopalni 40 mln  zł rocznie
Podczas otwarcia stacji odmetanowania w grudniu ub.roku ówczesny dyrektor "Brzeszcz" Janusz Adamowicz (pierwszy z lewej) mówił, że inwestycja za 23 mln zł pozwoli zarabiać kopalni 40 mln zł rocznie Fot.archiwum /B. Kwiecień
Prokuratura Okręgowa w Katowicach bada, ile milionów złotych Kompania Węglowa mogła stracić przez niegospodarność pracowników. Chodzi o dwie główne sprawy: umowy sprzedaży gazu spółce Synthos Dwory i budowę stacji odmetanowiania w KWK Brzeszcze.

We wtorek rano do siedziby Kompanii i biura kopalni w Brzeszczach weszli pracownicy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Na wniosek prokuratury zabezpieczyli dokumenty, które będą teraz analizowane. Wszystko przez donos, który napisał jeden byłych z pracowników na kierowniczym stanowisku z brzeszczańskiej kopalni.

- O niczym innym się teraz nie mówi w zakładzie - przyznaje jeden z górników spotkany pod kopalnią w środę. - Podobno wyszły na jaw takie przekręty, że głowa pęka. Sprzedawali gaz, a mogli go przerobić na energię i zarobić trzy razy tyle, co na sprzedaży - twierdzi starszy górnik, bo o tym w Brzeszczach szeptano od kilku miesięcy. - Mówią też, że pożar w pokładzie 510 specjalnie był zignorowany, żeby wziąć odszkodowanie - dodaje oburzony.

Katowicka prokuratura faktycznie bada ten wątek. Śledztwo wszczęła w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez członków poprzedniego zarządu Kompanii Węglowej.

- To wielowątkowa i skomplikowana sprawa, dlatego musimy ją bardzo dokładnie i szczegółowo sprawdzić, co nie będzie ani łatwe, ani szybkie - mówi Marta Zawada- Dybek z katowickiej prokuratury. - Zabezpieczone dokumenty pozwolą nam ustalić, czy doszło do niegospodarności podczas podpisania umowy na sprzedaż gazu i podczas budowy stacji odmetanowienia - dodaje i tłumaczy, że jeśli informacje z donosu się potwierdzą, śledztwo może już niebawem toczyć się przeciwko konkretnym osobom.

Z informacji z donosu podpisanego z imienia i nazwiska, jaki złożono w ABW, wynika, że zarząd kopalni w Brzeszczach naraził Kompanię na straty podpisując umowę na sprzedaż gazu zamiast przerabiać go na energię. W 2012 roku w kopalni zbudowano stację odmetanawiania, która miała przerabiać gaz na energię i ją sprzedawać. Stacja działa, ale energii nie wytwarza. Odciągnięty gaz przerabia Synthos i na tym zarabia.

Jest też wątek podrabiania dokumentów. - Ktoś z dyrekcji "wbijał" sobie w papiery, że zjeżdża pod ziemię, a nie był tam ani raz. Dzięki takim wpisom mógł naliczyć sobie większą emeryturę - mówi nasz informator.

Zarząd Kompanii Węglowej wydał krótkie oświadczenie w tej sprawie. Potwierdzają, że ABW zabrało wszystkie potrzebne dokumenty, a zarząd zapewnia, że dołoży wszelkich starań, aby sprawa została wyjaśniona.

Górnicy z Brzeszcz wprost mówią, że jeżeli ten pożar sprzed dwóch lat nie był wypadkiem, policzą się z winnymi. - Kara śmierci to mało. Nasze życie było narażone, a kopalnia upadła - mówi górnik Stanisław.

****
Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć:

- W maju 2009 r. ruszyły prace nad projektem stacji odmentanawiania kopalni Brzeszcze. Zgodnie z projektem miało stanąć tu kilka maszyn, które miały przerabiać metan na energię elektryczną, co przyniosłoby ponad 37 mln zł rocznie. Kilka dni przed rozpoczęciem prac zarząd Kompanii zobowiązał kopalnię do podpisania umowy (obowiązującej do 2022 roku) na sprzedaż gazu spółce Synthos Dwory. W efekcie nie było sensu montować urządzeń do przeróbki metanu w energię, choć cały blok już stoi. Wcześniejsze umowy z Synthosem zawierane były na rok.

- W maju 2012 roku w pokładzie 510 (z najbardziej kalorycznym węglem. Jest tam obecnie około 700 tys. ton kopaliny) wybuchł pożar. Trwał kilka miesięcy. Pokład został zabezpieczony i wyłączony z eksploatacji. Z doniesienia do prokuratury wynika, że zlekceważono sygnały o tym, że coś się tli. Spółka dostała kilkadziesiąt mln zł odszkodowania. Możliwe, że bezpodstawnie.

We wtorek zapadła decyzja, że można otworzyć pokład, który przed pożarem "ciągnął" kopalnię finansowo. Po jego zamknięciu zaczął się upadek zakładu.

- Od 2011 do 2013 roku zarząd kopalni w Brzeszczach miał podrabiać dokumenty dotyczące prac wykonywanych w firmie. Powstawać miały arkusze z fikcyjnymi danymi i mapami o wydrążonych wyrobiskach, które w rzeczywistości eksploatowane były na znacznie krótszych odcinkach. Straty Kompanii sięgać mogą kilku mln zł.


Napisz do autorki:

[email protected]

Czekamy na opinie górników: Co jeszcze wiecie w tej sprawie? Komentujcie na naszej stronie!

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska