Spóźnione lodowisko
Sztuczne lodowisko, rozkładane na terenie boiska orlik, to od kilku lat jedna z największych zimowych atrakcji pod Babią Górą. Co roku odwiedza je kilka tysięcy łyżwiarzy.
- Niestety, w tym roku ślizgawkę otwarto późno - żalą się mieszkańcy Zawoi. - Normalnie można było pojeździć na łyżwach już przed świętami Bożego Narodzenia, a tej zimy dopiero od 6 stycznia.
Bartyzel oskarża wójta
Na czym polega „problem” tłumaczy Michał Bartyzel, miejscowy przedsiębiorca i urzędnik z czasów poprzedniego wójta gminy, Tadeusza Chowaniaka.
- Wójt Pająk długo przeciągał uruchomienie lodowiska, bo szukał sposobu, by zapłacić za jego rozstawienie i późniejszy demontaż firmie zarządzanej przez swego przyjaciela Krzysztofa Warmuza - twierdzi Bartyzel. - Jeszcze niedawno prowadzili razem restaurację. Wójt Pająk wynajął samo lodowisko za skandalicznie niską cenę klubowi sportowemu, którego prezesem jest ten sam pan.
Dokumenty faktycznie wskazują, że wójt najpierw ogłosił przetarg, który miał wyłonić dzierżawcę lodowiska, a następnie unieważnił go bez podania powodu. Wtedy „z wolnej ręki” powierzył prowadzenie ślizgawki klubowi LKS Watra Zawoja
- Klub za miesiąc dzierżawy lodowiska płaci gminie tylko 1 tys. zł, samorząd sam reguluje rachunki za wodę, prąd i naprawy agregatu chłodzącego - mówi Bartyzel. - To niegospodarność, bo w unieważnionym konkursie były firmy, które proponowały 2,5 tysiąca miesięcznie, a na dodatek deklarowały, że będą płacić rachunki - kończy Bartyzel, który na wójta doniósł do rzecznika dyscypliny finansów publicznych.
Kto „doił” kasę z gminy?
Zarzuty oponentów odpiera wójt Pająk. - Faktycznie. Dopłacimy do lodowiska - mówi. - Taką atrakcję trzeba dotować. O niegospodarności nie ma jednak mowy. My wręcz zaoszczędzimy i pan Bartyzel doskonale o tym wie!
Okazuje się, że w poprzednich latach poprzedni wójt właśnie z prywatną firmą Bartyzela podpisywał umowę na rozkładanie i demontaż lodowiska, a następnie jego dzierżawę. Z przedstawionych dokumentów wynika, że Zawoja nie zarabiała wówczas na takiej umowie, a nawet płaciła firmie Bartyzela ogromne kwoty. Sam przedsiębiorca był wówczas asystentem wójta. Mimo że sprawa była wątpliwa etycznie i badała ją prokuratura, ostatecznie śledczy stwierdzili, że Bartyzel mógł pobierać z gminy zlecenia.
- W tym roku za rozłożenie i demontaż lodowiska zapłaciłem 16,8 tys. złotych. Zlecenie wykonała gminna spółka komunalna Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Budowlanej z Zawoi (prezesem jest tam Warmuz), więc pieniądze de facto zostały w gminie - mówi wójt Pająk. - A w latach poprzednich zarabiał tylko Bartyzel. W sezonie 2012/2013 ówczesny wójt zapłacił mu 28,2 tys. zł, a rok później aż 36,2 tys. Za każdym razem pan Michał zgarniał też pełny zysk z biletów. Czynszu nie płacił!
Wójt mówi, że w tej sytuacji każdy musi sam ocenić, czy niegospodarny był jego poprzednik, który dawał cenne zlecenia swemu pracownikowi, czy też on sam, dając lodowisko (za niewielką, ale zawsze odpłatą) gminnemu klubowi, który za zarobione pieniądze będzie wspierał sport dzieci.