- Raczej szczupły, ciemne włosy. Krzyczał wniebogłosy, plując chamskimi odzywkami, głównie do dziewczyn - opowiada Ania, drugoklasistka z trzebińskiego "Ekonomika". Początkowo z koleżankami myślała, że to były chłopak jednej ze szkolnych koleżanek. - Krąży plotka, że go zostawiła, a on mści się na niej i robi jej sceny pod szkołą - dzieli się spostrzeżeniami Ania. Jej koleżanka Magda była świadkiem, jak agresywny kierowca groził też innym dziewczynom. - Stały w grupie kilka metrów za budynkiem szkoły, niedaleko przystanku na ul. Krakowskiej. Powiedział, że je pozabija, bo są zwykłymi k... - relacjonuje Magda. Nie chce przedstawiać się z nazwiska, by nie włóczyć się po komisariacie.
Renata Bębenek, dyrektor trzebińskiego "Ekonomika", potwierdza, że zdarzenia miały miejsce. - Z relacji uczniów wynika, że to młody człowiek, który prawdopodobnie ma problemy emocjonalne. Faktycznie groził i zaczepiał uczennice. 10 września sprawa została zgłoszona na policji - informuje dyrektor Bębenek, dodając, że od tego czasu jest w stałym kontakcie z dzielnicowym.
Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji, zna sprawę. - Niestety, dziewczęta, którym grożono, nie złożyły w komisariacie wniosku o ściganie. W grę mogą wchodzić albo groźby karalne, albo używanie wulgaryzmów w miejscu publicznym. Bez oficjalnego wniosku nic nie możemy jednak zrobić - twierdzi Matyasik, dodając, że częsta obecność policjanta w tamtym rejonie odstraszyła natręta. Od co najmniej tygodnia nie był widziany w okolicy szkoły.
Nauczycielka pracująca w trzebińskim "Ekonomiku", która zaalarmowała "Gazetę Krakowską" o sprawie, ma żal do policji, że nie próbowała ustalić terrorysty, prześwietlając monitoring. Kamery są umieszczone na budynku szkoły. Mogły zarejestrować zdarzenie.
- Gdyby funkcjonariusze zidentyfikowali łobuza, odwiedzili go w miejscu zamieszkania, pouczyli, być może nigdy nie przyszłoby mu do głowy straszyć uczniów, a przy okazji nauczycieli i rodziców - twierdzi nauczycielka.
Robert Matyasik przyznaje, że policjanci nie przeglądali monitoringu. - Zrobimy to po oficjalnym zgłoszeniu sprawy przez atakowanych uczniów. Nawet jeślibyśmy dotarli do kierowcy czerwonego golfa, nie możemy przedstawić mu żadnych zarzutów - zaznacza policjant.
Uczniowie jednak chcą wiedzieć, czy policja nie zna słowa: prewencja. Renata Bębenek zapewnia, że dopilnuje, by jej uczniom nic się nie stało. - Będziemy trzymać rękę na pulsie i w razie ponownych odwiedzin natychmiast reagować - zapewnia szefowa "Ekonomika". Chce, by jej podopieczni czuli się bezpiecznie zarówno na terenie szkoły, jak i poza nią.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!