- Kombatantem nie jestem. Po prostu postanowiłem zamknąć historię sprzed lat - przyznaje szczerze Sobczuk. 45 lat temu był 20-letnim studentem III roku polonistyki i II roku psychologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z grupą kolegów w czasie tzw. wydarzeń marcowych zajął się kolportażem ulotek. Na tej podstawie zostali zatrzymani przez Służbę Bezpieczeństwa. Ulotki "Do społeczeństwa" i "Odpowiedź na oszczerstwa prasy" były dowodami ich winy. Śledczy twierdzili, że druki "zawierały informacje fałszywe, mogące wywołać niepokój społeczny dotyczący sytuacji ekonomicznej, politycznej i kulturalnej kraju".
Sobczuk został skazany na siedem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Został też oddany pod dozór organizacji młodzieżowej.
W 1991 r., na skutek rewizji nadzwyczajnej ministra sprawiedliwości, wniesionej na korzyść Sobczuka i jego kompanów, Sąd Najwyższy uniewinnił skazanych. W tym samym czasie Sobczuk uzyskał w Instytucie Pamięci Narodowej status osoby pokrzywdzonej. Na tej podstawie złożył w sądzie wniosek o 5500 zł odszkodowania. Wnosił także o 25 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.
Sąd I instancji przyznał mu 1850 zł odszkodowania i 7 tys. zł zadośćuczynienia, czyli w sumie 8850 zł. Sobczuk nie zgadzał się z wyrokiem. W środę ta kwota została podwyższona do 25 tys. zł.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+