Odwiedzamy Alego na Placu Nowym na krakowskim Kazimierzu we wtorek. Jest godzina 14. Na placu stoją grupki ludzi. Do Ali Pomagali zaglądają pojedyncze osoby, ale pracownik w budce uwija się jak w ukropie, bo na realizację czekają zamówienia dokonane przez klientów telefonicznie.
Ali wydaje się początkowo speszony ale jednocześnie jest serdeczny i otwarty. Bez zawahania zaprasza nas do udziału w rolce, którą zaraz opublikuje na TikToku. Z nieukrywaną ekscytacją w głosie informuje swoich obserwatorów o tym, co robi i kto go odwiedził. Prócz kebaba, jego serdeczność i sposób w jaki prowadzi social media (a prowadzi je sam!) to największy kapitał. Na tym właśnie buduje popularność, zwłaszcza wśród młodych. Jego styl bycia przyciągnął do lokalu największych youtuberów, w tym Książula i MrKrychę, których obserwuje cała masa młodych ludzi.
Ali Pomagali jako gwiazda mediów społecznościowych
Kiedy rolka już jest nagrana i Ali upewni się, że wylądowała na TikToku, zaciaga nas za kulisy swojej pracy. Pozuje cierpliwie do zdjęć, a potem pokazuje mi zeszyt, w którym zanotował sobie ważniejsze tematy naszej rozmowy. Nim siądziemy i zacznę nagrywać, długo je studiuje.
- Nie chcę zrobić jakieś gramatycznej wtopy, dlatego rozpisałem sobie o czym i jak chcę mówić żebyśmy nie marnowali czasu - mówi.
Jak to mówią "czas to pieniądz" i Ali bardzo to powiedzenie szanuje. Mówi, że jest to jedna z różnic w polskiej, a egipskiej mentalności.
- W Egipcie 5 minut oznacza czasem nawet 1,5 godziny, więc jak ktoś mówi że będzie za 5 minut to na pewno się spóźni - tłumaczy.
Z ziemi egipskiej do Polski
O tym, że przyjechałeś z Egiptu wiedzą wszyscy. A skąd dokładnie?
Urodziłem się w górnym Egipcie w miejscowości Dendera. To jest taka mała miejscowość, której nazwa wywodzi się od tutejszej świątyni. Dendera to symbol miłości i macierzyństwa.
A czym się trudziłeś w Egipcie przed przyjazdem do Polski?
Generalnie w naszej tradycji jest tak, że dzieci już 5 lub 6 letnie pomagają mamie i tacie. Tak też było i ze mną. Mój tata, dziadek i pradziadek zajmowali się handlem, więc jako jedyny mężczyzna wśród rodzeństwa (Ali ma 8 sióstr – przyp. red.) musiałem tacie pomagać w sklepie. A kiedy miałem 20 lat i skończyłem licencjat z księgowości, pracowałem jako księgowy w Egipcie.
Ale pewnego dnia zdecydowałeś się wyjechać z ojczyzny. Jak zareagowała rodzina? Próbowali Cię zatrzymać, czy niekoniecznie?
To było bardzo ciężkie doświadczenie. Wyobraź sobie, że wyjeżdżasz za granicę, a rodzice przez rok nie chcą z Tobą rozmawiać, bo są źli. W końcu ich jedyny syn, który powinien zostać i ich wspierać wyjeżdża. Zerwali ze mną kontakt, myśląc że może w ten sposób zmuszą mnie do powrotu. Mimo to ja zawsze do nich dzwoniłem, odwiedzałem. A po czasie kiedy widzieli, że o nich nie zapomnę, że radzę sobie w życiu, że nie wpadnę w złe towarzystwo zaakceptowali mój wybór.
Wyjechałeś daleko, bo aż do Polski. Dlaczego spośród wszystkich europejskich krajów, zdecydowałeś się właśnie na nasz kraj?
Bo w Polsce było tanio. Taniej niż w Niemczech czy Anglii. Jeśli ktoś chciał studiować czy założyć tu biznes to wtedy, w 2011 roku kiedy tu przyjechałem mając 25 lat, były to doskonałe warunki.
Tułaczka po Polsce w poszukiwaniu własnego miejsca
Jak wspominasz pierwszy miesiąc w Polsce?
Tego pierwszego miesiąca nie zapomnę nigdy. To był styczeń 2011 roku. Pamiętam, że temperatura wynosiła wtedy ok. minus 20 stopni. Dla mnie to był szok. Nie miałem nigdy do czynienia z taką temperaturą, śniegiem. Do tego nie znałem języka, nie miałem pracy. Było mi bardzo ciężko, a jak by tego mało było zachorowałem na grypę jakiej nigdy w życiu nie przeżyłem.
Nie od razu trafiłeś do Krakowa. W pierwszej kolejności próbowałeś szczęścia we Wrocławiu.
Tak i w pierwszej kolejności zająłem się handlem. Do walizki, z którą przyleciałem z Egiptu wpakowałem zakupione wcześniej ciuchy czy buty kupione na promocji i udałem się na rynek we Wrocławiu, gdzie nimi handlowałem. Miałem taką sąsiadkę na tym placyku, starszą Panią, która mnie dzień w dzień pocieszała: „Ali nie martw się! Jutro będzie dobrze”. A problemów nie brakowało. Codziennie przychodziła policja i straż miejska i mnie legitymowali. Zostawiłem to i zacząłem szukać innej pracy. Znalazłem w kebabie. Zarabiałem 7 złotych za godzinę. Potem w okolicach 2012 roku próbowałem jeszcze założyć coś na własną rękę, ale miałem za mało doświadczenia i biznes upadł.
W okolicach 2014 roku z Wrocławia uciekłeś na chwilę do Austrii
Zawsze mówię, że dobry człowiek przyciąga dobro i dobrych ludzi. W Wiedniu poznałem ludzi z Egiptu, z mojego regionu, którzy chcieli mi pomóc. Znaleźli mi pracę. Niestety tam także długo nie zagrzałem miejsca i w marcu 2014 pojawiłem się w Krakowie i tak już zostało.
Ali Pomagali w Krakowie
Jak wyglądały początki Ali Pomagali w Krakowie?
Na początku bałem się otwierać kebaba, po poprzednich doświadczeniach, więc otworzyłem zapiekanki w okrąglaku tutaj na Placu Nowym. Jak zobaczyłem, że zapiekanki się przyjęły to zacząłem pracować nad tym co lubię – kebabem. Mimo, że prowadziłem własny biznes, nie czułem się jak szef a jak zwykły pracownik. Potem mój sąsiad Darek, pozdrawiam go serdecznie, który także robił zapiekanki powiedział: „Ali, jak ty robisz tego swojego kebaba, to tam jest budka do wzięcia”. I tak to się zaczęło. To był 2019 rok. Potem zaczęła się epidemia i zrobiło się ciężej, ale dzięki pomocy polskiego rządu i dobrych ludzi przetrwałem i dziś wciąż mogę karmić krakowian i turystów. Zapiekanki pod szyldem Zapiexa działają do dziś pod numerem 26.
Jak dochodziłeś do tego idealnego kebaba, którego dziś możemy próbować? Od początku miałeś wizję, jaki powinien być?
Bardzo dobre pytanie. Niech moja odpowiedź posłuży nie tylko czytelnikom Dziennika Polskiego i Gazety Krakowskiej, ale też ludziom, którzy chcą odnieść sukces w biznesie. Zawsze musisz lubić to, co robisz. Nie możesz otwierać kebaba, nie lubiąc jego smaku czy zapachu. Druga sprawa, musisz zawsze dbać o ludzi, o klientów. Ludzie widzą jak są traktowani i jeśli jesteś uśmiechnięty, darzysz ich szacunkiem i miłością, oni będą wracać.
Co nie oznacza, że jest lekko. Prowadzenie gastronomii to ciężki kawałek chleba. Odczułeś to?
Tak. Czasami nie mam siły się tak uśmiechać jak dziś. Nie raz w lokalu jest 50 stopni, trzeba przygotować szybko 15 zamówień dla klientów, ja patrzę na ludzi oni patrzą na mnie, to mnie lekko stresuje. Ale potem pojawiają się ludzie, którzy przyjechali z Ustki, Gdańska czy innej części Polski i pytają: „możemy zdjęcie?”, „Czy to ty jesteś Ali Pomagali?” i od razu wraca uśmiech i energia.
Muszę zapytać o drugą stronę sławy. Czy to nie jest męczące być tak ciągle „na świeczniku?”
Nie, jak tylko mam czas to zawsze chętnie robię sobie zdjęcia, porozmawiam. Ja to lubię. Ludzi lubię. Jedyne z czym mam problem, to to jak ludzie mnie rozpoznają np. poza pracą. Jestem np. w Biedronce, robię zakupy i słyszę: „O, Ali Pomagali! Jak leci?”. To mnie trochę zawstydza, bo ja zwykły człowiek jestem, nie celebryta.
A czy po tych kilkunastu latach w Krakowie, masz tutaj już swoje ulubione miejsce?
Mieszkam na Podgórzu, więc kocham Podgórze. Oprócz tego kocham spacery bulwarami wiślanymi. I to spacery nie wtedy kiedy jest tłum, ale tak od 5 do 7 rano kiedy nie ma nikogo. Mogę wtedy odetchnąć, pobyć sam ze swoimi myślami. Lubię też Lasek Wolski. Czuję, że odpoczywam w takich miejscach.
A chodzisz na spacery sam czy towarzyszy Ci np. pies?
Nie mam psa. Chciałbym mieć kota, ale niestety nie mam odpowiednio dużo czasu, by się nim zająć. Szkoda by mi było, żeby to zwierzę siedziało pół dnia same w domu.
A masz czas na hobby poza pracą?
W pracy spędzam często i 12 godzin, więc zmęczenie jest duże, ale lubię piłkę nożną. Lubię grać i oglądać. Kibicuje Realowi Madryt oraz trzymam kciuki za naszego egipskiego piłkarza Mohameda Salaha, który gra w Liverpoolu. Poza tym w ramach hobby...lubię gotować dla siebie, w domu.
Wrócę na chwilę znów do kuchni. Co sądzisz o polskiej kuchni?
Będę szczery. Może ktoś się na mnie obrazi, ale takie jest moje zdanie. To jest trochę tłusta kuchnia. Schabowy, bigos, zupa grzybowa, rosół. To są ciężkie dania. Pyszne, ale ciężkie.
A pierogi?
Ooo pierogi lubię bardzo. Zwłaszcza ruskie. Lubię nalać sobie kapkę oliwy na patelnię i je podsmażyć. Czasem dodaje na nie trochę naturalnego miodu. Tak mi po prostu smakują. Zupę grzybową też lubię i pomidorową z ryżem. W Egipcie moja mama, którą serdecznie pozdrawiam i tatę też, zawsze przygotowywała rosół z ryżem.
Co Twoim zdaniem zmieniło się w Krakowie w ciągu tych ostatnich lat?
Zmieniło się podejście do mojej osoby, jako do obcokrajowca. Nie mówię, że byłem źle traktowany, ale teraz jest pod tym względem dużo lepiej. Gdy w 2011 zapytałem kogoś czy wie gdzie jest dworzec, to nawet nie odpowiedział. Gdy pytałem o coś innego słyszałem: „Mów po polsku, jesteś w Polsce”. Dziś, niezależnie od wieku widzę że jesteśmy bardziej otwarci na obcokrajowców.
