Andrychowianie, jak przegrywają, to z kretesem. Po raz drugi z rzędu dali sobie strzelić cztery gole na własnym boisku. W identycznych rozmiarach przegrali także w Ostrowcu Świętokrzyskim, z liderującym KP KSZO. - Wyniki tych spotkań nie do końca oddają to, co działo się na boisku –[/i] uważa Jan Witkowski, kierownik drużyny Beskidu. - Staramy się grać, ale po stracie drugiej bramki zespół gaśnie w oczach. Szkoda, bo wysokimi porażkami wyrabiamy sobie markę dostarczycieli punktów.
Beskid tragicznie prezentuje się w przodzie. Tylko jedna strzelona bramka strzelona w pięciu meczach nie wystawia napastnikom dobrej cenzurki. - _A mamy to w drużynie napastników _– pyta z przekąsem Jan Witkowski.
Nominalnym napastnikiem był w Beskidzie Michał Adamus, ale on po dwóch kolejkach wybrał B-klasowe Piotrowice. Jednak działacze postarali się wypełnić powstałą po nim lukę. - W ostatnim dni okienka transferowego potwierdziliśmy do gry 20-letniego Dawida Galę z Nadwiślana Rusocice _– wyjawia andrychowski kierownik. - _Ma on jednak za sobą przygodę w młodzieżowych zespołach Cracovii. Latem był u nas na kilku treningach. Przychodzi do nas z czystą głową, bez obciążenia czterema porażkami, więc może w swoim debiucie, ale to w niedzielę, przełamie swoją strzelecką niemoc.
Nowym nabytkiem jest też 17-letni pomocnik Patryk Marczyński, wychowanek andrychowskiego klubu, który ostatnio był jednak w Podbeskidziu. - On już zadebiutował w ostatnim meczu – tłumaczy Witkowski. - Musieliśmy się trochę posiłkować, bo po odejściu Adamusa i przy kontuzji Józefa Mizery nasza ławka zaczęła świecić pustkami. To już jednak koniec posiłków. W drużynie nie ma parcia na wynik, więc wierzę, że jak młodzież okrzepnie, będziemy urywać punkty faworytom.