Aleksandra Wróbel, na stałe mieszkająca we Włoszech, postanowiła włączyć się w pomoc dla uchodźców z Ukrainy, którzy trafiają do naszego kraju.
Mąż miał pilne załatwienie w Polsce i nie chciał jechać pustym samochodem, gdy wiadomo ci się dzieję na Ukrainie i, że tylu ludzi ucieka przed wojna do Polski. Dlatego razem z mężem zorganizowaliśmy zbiórkę wśród znajomych
opowiada kobieta.
Wieści szybko się rozeszły i do akcji zaangażowała się szkoła, włoskie fundacje i po prostu zwykli ludzie. Żywnością, lekami i innymi niezbędnymi dla uchodźców rzeczami wypełniono w sumie dwie ciężarówki i pięć samochodów dostawczych, które dotarły do Andrychowa. To z tych okolic, a dokładniej z pobliskiego Wieprza pochodzi Aleksandra Wróbel.
Tutaj pomagali harcerze, druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej z Andrychowa i z pobliskiego Wieprza.
Oprócz tych najpotrzebniejszych rzeczy takich jak koce, produkty medyczne, jedzenie czy produkty higieny osobistej, w transporcie znalazła się także spora ilość rogalików. Dzięki pomocy instruktorów i harcerzy z hufca Andrychów byliśmy w stanie przenieść wspólnie wszystkie rzeczy do harcówki. Panowie z Włoch byli niesamowicie uśmiechnięci i zarażali humorem
opowiadają harcerze z Andrychowa.
Jeszcze tego samego wieczoru pierwszy transport dotarł na granicę polsko-ukraińską.
Andrychów. Zapał do pomocy przygasł, ale była reakcja
Przypomnijmy. W ubiegłym tygodniu poinformowano, że remiza Ochotniczej Straży Pożarnej w Andrychowie, która jeszcze kilka dni temu była wypełniona po brzegi darami od mieszkańców Andrychowa dla Ukraińców, jest prawie pusta.
Sporo rzeczy pojechało już do Ukrainy. Część darów trafiła do uchodźców przebywających na naszym terenie. Jednak zapotrzebowanie na podstawowe środki dla uchodźców jest duże
tłumaczyli strażacy.
Gdy sprawę nagłośniono sytuacja się poprawiła. Na terenie gminy Andrychów przebywa około 800 zgłoszonych uchodźców. To głównie kobiety i dzieci.
Bądź na bieżąco i obserwuj
FLESZ - Rośnie liczba ofiar rosyjskiej inwazji na Ukrainę
