WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
- Stadion w Głogowie jest dla pana szczęśliwy. Tutaj pan debiutował i od razu strzelił bramkę. W sobotę zagrał pan drugi raz na tym obiekcie i trafił dwa razy. Lubi pan grać na obiekcie Chrobrego?
- Rzeczywiście, gdy przychodzi mi grać w Głogowie, dobrze się czuję, choć akurat w poprzednim sezonie nie mogłem wystąpić przeciwko Chrobremu na jego stadionie, bo miałem kontuzję. Oglądałem mecz tylko z boku. Tym razem już wyszedłem na boisko i chyba mogę powiedzieć, że to specjalne miejsce dla mnie, bo strzeliłem tutaj już trzy bramki.
- Rozpoczęliście od mocnego uderzenia mecz z Chrobrym. Nie minęło siedem minut, a już prowadziliście po pańskich bramkach 2:0. Choć później trochę zwolniliście i gra nie wyglądała już tak dobrze.
- Byłem bardzo zadowolony, że tak szybko poszło, że strzeliliśmy te dwa gole. A na koniec najważniejsze oczywiście są trzy punkty i z tego przede wszystkim się cieszymy.
- Nie był pan trochę zły na kolegów…? Tyle razy zagrywał im pan wręcz idealnie piłkę, ale marnowali kolejne szanse.
- Są takie mecze, że czasami masz rzeczywiście dużo okazji na gole, ale nie wszystkie udaje się wykorzystać. Pamiętajmy też, że są rywale. Był bramkarz Chrobrego, byli obrońcy, którzy dobrze wykonywali swoją pracę i udawało im się wiele razy dobrze interweniować. Na końcu jednak udało nam się strzelić trzeciego gola, a ja byłem bardzo szczęśliwy, że zrobił to w końcu Giannis, bo dzięki temu prócz dwóch bramek mam po meczu z Chrobrym również asystę na koncie. Ten trzeci gol pozwolił nam już spokojnie czekać na koniec spotkania.
- Dwa ostatnie mecze, sześć punktów, osiem bramek. Można powiedzieć, że idziecie z formą w górę?
- Próbujemy iść w górę! Mam przekonanie, że idziemy przede wszystkim w dobrym kierunku i dobrą drogą. Mam nadzieję, że utrzymamy taką tendencję. Trzeba jednak już jednak patrzeć bardziej w przyszłość niż na to, co za nami. W piątek czeka nas kolejny, bardzo trudny mecz. I tak musimy do tego podchodzić. Mecz za meczem i najlepiej trzy punkty w każdym z nich.
- Nie strzelił pan gola w dwóch kolejnych meczach i można było przewidywać, że tym razem musi pan trafić, bo w obecnym sezonie nie ma pan dłuższych przerw bez trafienia na koncie niż właśnie dwa mecze.
- Cieszę się, że nie mam długich przerw bez gola. Czasami tak to wygląda, że wychodzisz na boisko, masz trochę słabszy dzień, nie czujesz się po prostu w takiej stuprocentowej dyspozycji. To nie zawsze da się przewidzieć, zaplanować. Ale w Głogowie czułem się rzeczywiście bardzo dobrze od samego początku. Wiem już sam, że nie mogę nakładać też na siebie za dużo presji, bo to nie pomaga. Jeśli wychodzę na boisko z odpowiednim nastawieniem, jest trochę luzu, to gole i tak przyjdą.
- Mecz w Głogowie z Chrobrym był zaległym. Po nim awansowaliście na barażowe miejsce, pierwszy raz w tym sezonie. Ma to dla was znaczenie na tym etapie sezonu?
- Mam dużą nadzieję, że skończymy ten rok jak najwyżej w tabeli. W każdym tygodniu powtarzam to chłopakom, że każdy kolejny mecz jest bardzo ważny. Jeśli tak będziemy podchodzić do sprawy, znajdziemy się przynajmniej w barażach. Teraz odrobiliśmy jeden z tych dwóch zaległych meczów, które mieliśmy i już jesteśmy na pozycji barażowej. Mam nadzieję, że to doda nam jeszcze więcej mocy przed kolejnymi meczami. Pracujemy naprawdę bardzo dobrze i wierzę, że krok po kroku będziemy przybliżać się do celu.
- Pan tymi dwoma golami znów wyszedł na pozycję samodzielnego lidera w klasyfikacji strzelców I ligi. Jak duże ma to dla pana znaczenie?
- Nie będę kłamał. To dla mnie oczywiście ważna sprawa, ale nie jest ona najważniejsza. Bo najważniejsza jest drużyna i wygrane. Jeśli moje bramki będą pomagać w wygranych i będą nas przybliżać do awansu, to będę bardzo szczęśliwy. Dla mnie po meczu pełnia szczęścia jest wtedy, gdy strzeliłem gola albo kilka i dały one wygraną. W piłce nożnej cel indywidualny zawsze jest na drugim planie za zespołowym.
