WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Chcesz awansować, musisz wygrywać z drużynami z dołu i środka tabeli. To stara jak świat zasada. Wisła Kraków w dwóch ostatnich meczach wreszcie zaczęła robić to, czego wymaga się od faworyta. Wygrała pewnie i wysoko z zespołami, które bronią się przed spadkiem. Najpierw 5:1 w Stalowej Woli ze Stalą, a teraz w Głogowie 3:0 z Chrobrym.
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Trener Mariusz Jop zapowiadał, że jego zespół ma zacząć w Głogowie mocno, ofensywie. Umówmy się, że chyba nawet on nie spodziewał się jednak, że po zaledwie siedmiu minutach gry Wisła będzie prowadziła 2:0 i pozostanie jej kontrolowanie sytuacji na boisku.
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Umówmy się, że sobotni mecz w Głogowie nie był z gatunku tych, które będzie się wspominało latami, opowiadało przy kominku wnukom. Dla Wisły Kraków to był mecz z gatunku tych, które nie muszą być porywające. One mają być wygrane. I to się w sobotę liczyło.
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Jak mawiał Łukasz Garguła, 2:0 to bardzo niebezpieczny wynik. Wystarczy kontaktowy gol na 2:1, by zrobiło się nerwowo. W sobotę długo nic nie zapowiadało, żeby Chrobry był w stanie Wiśle zrobić jakąkolwiek krzywdę, a tu z niczego Mateusz Lewandowski miał stuprocentową sytuację. Trafił w słupek. Wspominamy o tym, bo Wisła miała naprawdę dużo okazji, żeby ten mecz zamknąć wcześniej trzecim golem. Skuteczność była jednak w tym meczu ze strony wiślaków kiepska. Ostatecznie udało się mecz zamknąć golem na 3:0 w samej końcówce, ale to powinno być zrobione dużo wcześniej.
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Dwa mecze bez gola? Cóż… Można było obstawiać, że Angel Rodado musi trafić do siatki w Głogowie. Hiszpan po prostu nie notuje dłuższej przerwy z bramkowym zerem niż dwa spotkania. Dwa gole, jakie strzelił Chrobremu, sprawiły, że choć Wisła wciąż ma jeden mecz mniej od reszty stawki, to Rodado prowadzi w klasyfikacji strzelców I ligi. Po meczu w Głogowie powiedział nam na ten temat: - Nie będę kłamał. To dla mnie ważna sprawa, ale nie jest ona najważniejsza. Bo najważniejsza jest drużyna i wygrane.
Cała rozmowa z najlepszym zawodnikiem meczu Chrobry – Wisła już wkrótce…
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Ponad rok czekała Wisła Kraków, żeby zagrać na wyjeździe bez straty gola. Ostatni raz miało to miejsce 10 listopada w Gdańsku w meczu z Lechią, gdy padł bezbramkowy remis. Może to tylko statystyka, jak mówi trener Mariusz Jop, ale mimo wszystko wzmacnia to siłę defensywy, gdy kończy na zero. I z perspektywy Wisły wygrana do zera w Głogowie też ma znaczenie, też to jest dla niej plus.
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Zaznaczmy od razu, że ten punkt prosimy potraktować z przymrużeniem oka, bo nie mamy zamiaru przypisywać sobie jakichkolwiek zasług w zmianie pewnych statystyk. Te należą się wyłącznie piłkarzom i sztabowi Wisły Kraków. Wyszło jednak zabawnie, bo jak przed spotkaniem w Stalowej Woli zapytaliśmy na przedmeczowej konferencji trenera Mariusza Jopa o słabe liczby skrzydłowych, to od razu dwa gole strzelili Angel Baena i Jesus Alfaro. A jak przed wyjazdem do Głogowa wspomnieliśmy o tym, że po pierwsze Wisła tam nigdy nie wygrała w lidze, a po drugie od ponad roku nie zagrała na wyjeździe bez straty gola, to od razu obie te rzeczy udało się zrobić… I o co tu zapytać przed meczem ze Stalą Rzeszów…? Jakieś podpowiedzi?
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Wisła bardzo powoli, żmudnie odrabia straty do czołówki. Fakty są takie, że po wyjeździe do Głogowa i wygranej w zaległym meczu 3:0 wskoczyła do strefy barażowej. Oczywiście to nieco złudne, bo ma tyle samo punktów – 25 - co ŁKS Łódź, Stal Rzeszów i Górnik Łęczna, a z dwoma z tych zespołów krakowianie przecież przegrali i małej tabeli nie układa się w tym momencie tylko dlatego, że nie wszyscy grali ze wszystkimi, a Wisła z tego grona ma najlepszy bilans bramkowy i jakoś to trzeba poukładać. No, ale teraz „Biała Gwiazda” ma akurat najlepszy moment na udowodnienie, że zasługuje na miejsce w czołówce. Przed nią mecze ze Stalą Rzeszów i ŁKS-em Łódź. W tym momencie oba te zespoły mają tyle samo punktów, co wiślacy. Dwa najbliższe mecze szykują się zatem na Reymonta wprost ekscytująco.
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Temat, do którego będziemy wracać, choć przynajmniej w tym roku w takim kontekście wreszcie ostatni raz. Kibice Wisły Kraków znów nie zostali wpuszczeni na stadion na wyjazdowym meczu swojej drużyny w oficjalnej grupie. Znów pojawili się zatem pod stadionem i szczerze mówiąc, to na nim samym lepiej było ich słychać spod płotu niż gospodarzy, którzy w małej liczbie zasiedli na trybunach. Zresztą powiedzmy sobie szczerze, żeby przypominać na czym polega ta cała paranoiczna sytuacja, że o żadnym wyjątkowym zagrożeniu bezpieczeństwa mowy nie było. Kibice Chrobrego tak naprawdę nie są nastawieni w żaden konfrontacyjny sposób do wiślaków. Zresztą w sobotę też to pokazali, bo nie padło ani jedno wyzwisko w kierunku krakowian z ich strony. Ponoć jedynym argumentem, żeby kibiców z Krakowa nie wpuszczać, wciąż wśród tych mniejszych klubów jest ten… „Bo my chcemy jeździć na kadrę”. I strach, że jak tę Wisłę się wpuści, to ktoś dostanie zakaz reprezentacyjny od „kumatych”. Proszę przeczytać to jeszcze raz, żeby zrozumieć jak absurdalnie to wszystko brzmi i wygląda… Pozytyw jest taki, że Wisła zagra w tym roku jeszcze tylko dwa razy na wyjeździe. Akurat dwa razy na Polonii Warszawa, która z wiadomych względów cały ten bojkot „Białej Gwiazdy” już dawno sobie odpuściła i chętnie przyjmie krakowskich fanów na swoim stadionie. No, a na koniec… Kibice Wisły w Głogowie na trybunach oczywiście byli. Zarówno jeśli chodzi o tych przyjezdnych jak i miejscowych. Tak jak zawsze zresztą w ostatnich latach, bo w tym rejonie fanów „Białej Gwiazdy” po prostu nie brakuje. Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Wideo