Czytaj także: Stan wojenny wspomina były piłkarz GTS Wisła Kraków
Zrozumiałam z tego, że w każdej chwili może przyjść ZOMO i poprosić, żebym im udostępniła moje mieszkanie, bo mam za dużą powierzchnię. Pamiętam, że wpadłam trochę w popłoch, zwłaszcza, że miałam w domu rzeczy, których nie powinnam mieć. To były takie taśmy i zdjęcia z rozruchów w Nowej Hucie. Nawet nigdy ich nie oglądałam, ale przyjaciele poprosili mnie o ich przechowanie. Wiedziałam, że muszę to szybko ukryć i zaczęłam biegać po mieszkaniu: może do łóżka? Do szafy? W końcu gdzieś je schowałam i leżały tam przez cały stan wojenny.
Wtedy jeszcze nikt nic nie wiedział. Pamiętam strach. Ja miałam tym większy kłopot, że mieszkałam przy ul. Bitwy pod Lenino, a tam stacjonowało ZOMO. Ulicę nazywano "ZOMOstrasse" i tam widać było wszystkie napięcia stanu wojennego. Gdy miały być jakieś specjalne akcje, przewożono tam zomowców z całego kraju.
Miałam małego pieska, więc musiałam często wychodzić. Legitymowano mnie po kilkanaście razy dziennie. Różnie się ci zomowcy zachowywali: niektórzy robili to ze spuszczonymi głowami, inni byli agresywni. Mieszkałam w oku cyklonu.
Zamknięto teatry, ale na szczęście za jakiś czas zostały otwarte. Tego typu zniewolenie budzi w człowieku taką energię, graliśmy z taką radością. Mimo tego, co działo się dookoła, czuliśmy się wybrańcami.
Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię kandydatek!
Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!