Autor nagrania: Justyna Jarosz-Romaniec
Kamienny kanał, który został odsłonięty w wykopie pod nową sieć MPEC wzdłuż ulicy Bernardyńskiej, rozpalał wyobraźnię postronnych obserwatorów, a budził też pewne nadzieje u badaczy. Było podejrzenie, że znaleziono tzw. wycieczkę, czyli sekretne przejście, które można by łączyć z zamkiem na Wawelu.
- Wskazywało na to trochę położenie tego znaleziska, a także informacje, że na Wawelu jest wlot jakiegoś tunelu czy kanału, który nie wiadomo, gdzie się kończy, gdzie ma wylot - mówi nam Justyna Jarosz-Romaniec, archeolog nadzorująca prace. Początkowo nie wykluczano też, że odkryty kanał pochodzi ze średniowiecza.
By dowiedzieć się więcej o znaleziskach z wykopu, pogłębiono go o kolejne ok. 60 cm - badacze zeszli więc ok. 2,5 metra poniżej poziomu terenu. Okazało się wtedy, że nie mają do czynienia z tajemnym przejściem, tylko kanałem ogólnospławnym, czyli odprowadzającym zarówno wodę deszczową, jak i ścieki sanitarne.
- Na samym wierzchu konstrukcji złożonej z kanału i prostopadłego muru były częściowo poukładane cegły średniowieczne. Jednak one często były wtórnie wykorzystywane jako materiał przy nowych budowach - i tak było też w tym wypadku. Gdy pogłębialiśmy wykop, niżej pokazały nam się cegły XVII-wieczne. Poza tym też architekci, którzy przyjrzeli się kanałowi, stwierdzili, że zastosowana tu zaprawa pochodzi z XVII lub XVIII wieku - relacjonuje Justyna Jarosz-Romaniec. Jak podsumowuje, znaleziony kanał nie jest pamiątką ze średniowiecza, tylko z końca XVII lub z XVIII wieku. - Pochodzi z okresu napraw infrastruktury albo po potopie szwedzkim, albo po czasach III wojny północnej z początku XVIII wieku, kiedy Szwedzi również zawędrowali do Krakowa - mówi archeolog. Dokładne datowanie badacze chcą jeszcze ustalić z pomocą ksiąg rachunkowych miasta Kazimierza, w których odnotowane są przebudowy murów, bram itp. Księgi te znajdują się w zbiorach Archiwum Narodowego w Krakowie, które obecnie jest w trakcie przeprowadzki, więc na razie dostęp do nich jest utrudniony.
Badacze sprawdzili, że kanał gdzieś skręca. Ale jaki dokładnie ma przebieg i gdzie na wzgórzu wawelskim ma swój drugi koniec - to dopiero będą ustalać. W tym celu planowane są badania nieinwazyjne (być może elektrooporowe), bez rozkopywania terenu.
Intrygująco wyglądały też konstrukcje architektoniczne z kamienia i cegły, które zostały odsłonięte tuż obok kanału. Jak wskazuje Justyna Jarosz-Romaniec, kiedyś u stóp Wawelu biegł sztuczny ciek wodny, m.in. napędzający młyny. - W średniowieczu prawdopodobnie był dużo większy i pełnił rolę fosy, czyli miał też funkcję obronną. I pojawiły się przypuszczenia, że odkryte teraz mury to dawne obmurowanie tej fosy. Ale te mury sięgają dość płytko i przypuszczamy, że jednak nie były związane z fosą (choć nie mamy pewności) - dodaje archeolog. Murowane konstrukcje prawdopodobnie są XVII-wieczne, trochę starsze niż znaleziony obok kanał. Mogły to być ścianki oporowe lub ogrodzenie.
Natomiast na pozostałości typowych murów ogrodzeniowych natrafiono w dalszej części wykopu pod sieć MPEC - bliżej bulwarów wiślanych. Są to XVIII-wieczne partie fundamentowe ogrodzeń - zaprawa zmieszana z drobnymi kamieniami i potłuczonymi cegłami. Na takim fundamencie budowano wyższe mury, które tutaj jednak się nie zachowały.
- Kopiemy tutaj w obrębie zielonego pasa wzdłuż wybudowanego przez Niemców podczas II wojny podjazdu prowadzącego na Wawel. A niegdyś na tym terenie, mniej więcej do czasu potopu szwedzkiego, mogło istnieć coś na kształt uliczki - dużo wcześniejszej niż ulica Bernardyńska, którą wytyczono dopiero w XIX wieku. Budynki wzdłuż tamtej uliczki były frontem zwrócone w kierunku Wawelu. Pozostałości uliczki są gdzieś pod nasypem i wjazdem na Wawel. My natomiast znaleźliśmy prawdopodobnie - takie mamy przypuszczenia - pozostałości ogrodzeń otaczających ogrody za domami stojącymi przy tej uliczce - tłumaczy Justyna Jarosz-Romaniec. Fundamenty ogrodzeń pokazały się już 40 cm pod ziemią, a sięgają do głębokości ok. 1,2 m pod poziomem terenu.
Nowa sieć wzdłuż ul. Bernardyńskiej, na odcinku od komory ciepłowniczej na bulwarach wiślanych do hotelu Royal, jest prowadzona w miejsce starej, sprzed ok. 50 lat. Wykop dla nowej sieci jest o kilkadziesiąt centymetrów szerszy, stąd pojawiają się nowe znaleziska. Kolejnym odkryciem podczas tych prac są z fundamenty z kamienia wapiennego - pozostałości budynku mieszkalnego z XV wieku (na co wskazuje zaprawa XV-wieczna), który został przebudowany w XVIII wieku (z tego czasu pochodzą z kolei cegły, którymi został obudowany z jednej strony). Według badaczy mógł to być jeden z domów stojących w zabudowie, która biegła u stóp Wawelu.
Znalezione mury zostały zabezpieczone i zostaną zasypane z myślą o przyszłych pokoleniach, które będą mogły badać je nowszymi metodami.
Z wykopu MPEC z kamienia wapiennego pochodzą jeszcze kamienne kule. - Miały pierwotnie przeznaczenie militarne. Najpewniej służyły jako pociski do burzenia murów przez bombardy, czyli machiny oblężnicze. Na tym etapie możemy powiedzieć, że były związane z atakiem na Kraków w okresie wczesnonowożytnym. Koncepcja, że pochodziły ze szturmu szwedzkiego w 1655 roku na Wawel, na razie jest niepotwierdzona - słyszymy od kierującej badaniami pod Wawelem.
