Na boisku przy ul. Olimpijskiej spotkają się zespoły typowane przez ekspertów przed sezonem co najwyżej do walki o utrzymanie w ekstraklasie. Jednak na przekór tym fachowym analizom oba radzą sobie zaskakująco dobrze i dotarły do półmetka ligi na wysokich miejscach w tabeli. Termalika jest czwarta, Arka dziewiąta, z realnymi szansami na poprawę pozycji o kilka miejsc. Tyle tylko, że ostatnio oba zespoły dopadła zadyszka. Arka nie wygrała od sześciu kolejek. Termalika poniosła porażkę w trzech spotkaniach z rzędu. Nic dziwnego, że w jutrzejszym meczu, który rozpocznie się o godz. 15.30, obie ekipy upatrują szansy na przełamanie.
- Bardzo chcemy wygrać i przełamać serię bez zwycięstwa - mówi Grzegorz Niciński, trener Arki. - Zależy nam, aby zrewanżować się Termalice za porażkę 0:2 na wyjeździe.
Tyle tylko, że w niedzielę wygrać chce w Gdyni, mieście z którym bardzo jest związany, także Czesław Michniewicz, szkoleniowiec Termaliki. Co ciekawe, w sezonie 2008/09, kiedy prowadził on żółto-niebieskich, Grzegorz Niciński był jednym z jego zawodników.
- Jesteśmy po trzech meczach bez zwycięstwa i nasz cel w Gdyni jest jasny - mówi Czesław Michniewicz. - W tym spotkaniu nikogo nie zadowoli remis. Może być bardzo ciekawie. Dla mnie będzie to mecz szczególny, bo wracam do swojego miasta. Będę miał okazję, by spotkać się z rodziną - mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu”.
Kibicem Arki i zawodnikiem grup młodzieżowych klubu jest starszy syn Czesława Michniewicza. Podczas meczów w Gdyni podaje on piłki zawodnikom zza linii bocznej.
- Jutro będzie miał problem, za kogo trzymać kciuki - śmieje się jego ojciec. - Chłopaków z Termaliki też zna bardzo dobrze, bo był z nami na obozie przygotowawczym.
Mimo przerwy w rozgrywkach trener Niciński nadal boryka się z problemami kadrowymi. W sobotę nie zagrają kontuzjowani Antoni Łukasiewicz i Michał Marcjanik, oraz Adam Marciniak, pauzujący za nadmiar żółtych kartek.
Follow https://twitter.com/baltyckisport