Do tej pory zespół z Niecieczy zagrał z Wisłą Kraków piętnaście razy w oficjalnych meczach. Śmiało można jednak powiedzieć, że stawka tej rywalizacji nie była nigdy tak wysoka, jak będzie w piątek wieczorem. Do tej pory bowiem grano po prostu o ligowe punkty, a przegrany nie tracił szans na coś dużego, albo wręcz mecze były rozgrywane w takim terminie, gdy już wcześniej pewne sprawy były wyjaśnione, a stawką był przede wszystkim prestiż. Teraz również nie wszystko będzie po tym spotkaniu jasne, ale jego wynik mocno wpłynie na kształt I-ligowej tabeli.
Jeśli wygra Bruk-Bet to praktycznie zamknie już szansę Wiśle na bezpośredni awans do ekstraklasy. Tak samo będzie można zresztą powiedzieć, jeśli padnie w tym spotkaniu remis. Utrzymana będzie bowiem w tej ostatniej sytuacji dziewięciopunktowa przewaga „Słoni” nad „Białą Gwiazdą”. Dystans, którego w cztery kolejki Wisła już na pewno nie odrobi, bo to by oznaczało jakąś gigantyczną katastrofę jeśli chodzi o wyniki drużyny, prowadzonej przez Marcina Brosza. A na to się nie zanosi.
Wygrana Wisły sprawi jednak, że dystans zmaleje do sześciu punktów i to już do odrobienia będzie bardziej prawdopodobne. Tym bardziej, że „Słonie” w następnej kolejce zagrają w Gdyni z Arką i nie będą faworytem w konfrontacji z liderem I ligi.
Jest zatem jak widać, o co się bić i można być pewnym, że oba zespoły będą chciały powalczyć o pełną pulę. Co ciekawe, teoretycznie wydaje się, że faworytem piątkowego spotkania jest Bruk-Bet. Raz z racji tego, że jest wyżej w tabeli, a dwa - gra u siebie. Inne spojrzenie mają jednak na to bukmacherzy, bowiem jeśli przyglądnąć się kursom przed tym meczem, to faworytem jest Wisła. Nieznacznie, ale jednak. To boisko da jednak oczywiście odpowiedź kto lepiej poradzi sobie w tej konfrontacji.
Oba zespoły przed piątkowym meczem nie mają idealnej sytuacji kadrowej. W Bruk-Becie Termalice z gry wypadł Damian Hilbrycht, który pauzuje za kartki. W ekipie „Słoni” muszą jednak być w sumie zadowoleni, bo zagrożonych kartkową pauzą było znaczenie więcej zawodników, ale udało im się uniknąć napomnień w ostatnim meczu ze Zniczem Pruszków.
W Wiśle też mamy jedną kartkową pauzę. Chodzi o Jamesa Igbekeme, który otrzymał napomnienie w ostatnim meczu z Pogonią Siedlce. W Krakowie jednak również mogą się cieszyć, bo kartki nie dostał Angel Rodado, który też był zagrożony, a jednak uniknął napomnienia. W zespole „Białej Gwiazdy” będzie też kolejny raz rotacja na środku obrony. W Niecieczy wystąpić bowiem nie będzie mógł Wiktor Biedrzycki. A może inaczej - wystąpić może, ale to byłoby bardzo kosztowne dla Wisły. Przy transferze tego zawodnika z Bruk-Betu do zespołu „Białej Gwiazdy” w umowie zawarto zapis, który mówi, że jeśli Biedrzycki zagra przeciwko „Słoniom”, krakowianie będą musieli dopłacić określoną i wysoką kwotę. A że w Wiśle płacić nie chcą, to środkowy obrońca zasiądzie tym razem na trybunach, a na boisku zobaczymy w jego miejsce Igora Łasickiego.
Tak jak wspomnieliśmy na wstępie, piątkowy mecz zobaczy komplet publiczności. Co istotne, w tym gronie będzie zorganizowana grupa kibiców Wisły, bo w Niecieczy uznali, że wypisują się z absurdalnego bojkotu fanów z Krakowa, którzy nie są wpuszczani na trybuny większości stadionów, bo prezesi kolejnych klubów ulegają szantażowi kiboli.
Dodajmy na koniec, że piątkowy mecz poprowadzi Grzegorz Kawałko z Olsztyna. W tym sezonie ten arbiter prowadził mecze Bruk-Betu Termaliki Nieciecza i Wisły Kraków po jednym razie.
