https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marko Poletanović: To nie był przypadkowy wariant rzutu rożnego

Bartosz Karcz
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com
W sobotnim meczu z Pogonią Siedlce Marko Poletanović zaliczył asystę przy jedynym golu dla Wisły Kraków. Dzięki temu „Biała Gwiazda” wygrała 1:0 i było to jej już piąte ligowe zwycięstwo z rzędu.

- Bardzo dobra seria i na pewno nie będziemy chcieli się na tym zatrzymać – mówi Marko Poletanović. - Dlatego trzeba podejść do tego w taki sposób, że ten mecz to już historia, a następny będzie na pewno bardzo trudny. Gramy z Termalicą, która jest przed nami, która zajmuje drugie miejsce. Jak zawsze będziemy jednak starali się wygrać i kontynuować naszą serię.

Serb zna najbliższego rywala. Bruk-Bet Termalica to nie jest dla niego anonimowy zespół. Mówi o tej drużynie: - Znam kilku ich zawodników. Grałem z Bartkiem Kopaczem w Lubinie. Znam Kamila Zapolnika, Arkadiusza Kasperkiewicza, z którym grałem w Rakowie. Grałem przeciwko tej drużynie dwa, trzy razy. To dobry zespół. Mają dużo piłkarzy, którzy są doświadczeni. To na pewno będzie dla nas trudny mecz. Zagramy tam jednak, jak w każdym meczu na sto procent, o zwycięstwo.

W rozmowie z Poletanoviciem nie mogło zabraknąć wątku jego asysty w meczu z Pogonią. Na sugestię, że nikt tak dobrze w Wiśle nie wrzuca piłek, jak on, zawodnik zaoponował: - Nie jestem jedyny. W ostatnim meczu Kacper Duda też rzucił świetną piłkę. Mamy w drużynie kilku zawodników, którzy bardzo dobrze wykonują stałe fragmenty gry. W meczu z Pogonią ja dałem dobrą asystę, za moment da ktoś inny.

Piłkarz przyznaje jednak, że przy tym rzucie rożnym, który dał Wiśle gola, przypadku nie było: - Tak, pracowaliśmy nad tym na treningach. To nie był przypadkowy wariant rzutu rożnego. Mamy jeszcze kilka innych pomysłów, ale najważniejsze jest, że to udało nam się dobrze wykonać, bo dało nam to wygraną.

Wisła nie zaczęła tego meczu dobrze, z czym zgadza się Marko Poletanović: - Zaczęliśmy na pewno nerwowo. Mieliśmy dużo strat. Nie graliśmy na pewno tak, jak umiemy. A jak były straty, to napędzaliśmy nimi rywali. Wiedzieliśmy, że oni dobrze wykonują stałe fragmenty gry, że to jest ich mocna strona. W ostatnich szesnastu meczach oni strzelili dziewięć goli w ten sposób. Chcieliśmy tego uniknąć, nie dopuszczać ich do takich sytuacji, ale mieliśmy trochę takich głupich fauli, ale ostatecznie się obroniliśmy i to jest najważniejsze.

To był kolejny mecz wygrany przez krakowian jedną bramką. Zapytaliśmy Marko Poletanovicia czy wreszcie z kolegami zadba o nerwy kibiców i wcześniej strzelą więcej bramek by zaoszczędzić fanom nerwowej końcówki? On sam mówi jednak z uśmiechem: - Wiem, jakie to są nerwy, bo ja też na ławce mocno to przeżywałem. Na końcu jednak nie jest aż tak ważne, ile wygrałeś. Czy jedną bramką, dwoma czy pięcioma. Najważniejsze są trzy punkty.

Marko Poletanović nie gra wszystkich meczów po 90 minut. Trener Mariusz Jop powiedział nawet nie tak dawno, że trzeba na Serba dmuchać i chuchać. Sam zawodnik o swojej dyspozycji mówi natomiast: - Gdy przyjechałem do Polski miałem jedną kontuzję, później drugą. Teraz już się jednak lepiej czuję. Dobrze, że mamy dużo zawodników w środku pola. Każdy daje z siebie sto procent, a dzięki temu mamy różne opcje. To jest dobre dla drużyny. Dlatego utrzymujemy taki poziom, że mamy pięć wygranych meczów z rzędu. Każdy musi być gotowy na sto procent, żeby grać.

Poproszony o swoją opinię na temat I ligi i jej porównanie do polskiej ekstraklasy, w której grał wiele lat oraz do ligi serbskiej, w której również występował, Poletanović tłumaczy: - Trochę jestem zaskoczony poziomem. W ekstraklasie na pewno jest więcej zawodników jakościowych, ale w I lidze intensywność jest również bardzo duża. Gdybym miał to porównywać z ligą serbską, to tam jest więcej jakości piłkarskiej, ale nie ma takiej intensywności jak w polskiej I lidze. No i infrastruktura. Tutaj jest ona na dużo wyższym poziomie. Stadiony, boiska, nie ma co porównywać.

W sobotę na trybunach stadionu przy ul. Reymonta zjawiło się ponad 20 tysięcy widzów. Marko Poletanović jest pełen uznania dla fanów „Białej Gwiazdy”. Mówi o nich: - Szacunek dla naszych kibiców. Chcielibyśmy, żeby na każdym meczu tak było. To jest nasz prawdziwy dwunasty zawodnik. Mamy od nich ogromne wsparcie.

Na sugestię, że kibice przypomnieli po sobotnim meczu dawno nieśpiewaną piosenkę „Coraz bliżej ekstraklasa, Wisełko nasza”, Poletanović trochę tonuje nastroje. Mówi: - Jeszcze jest dużo meczów. Nie wiadomo, co będzie. Trzeba zachować spokój. W mojej karierze miałem kiedyś w Rakowie serię dziesięciu zwycięstw. Fajnie byłoby to powtórzyć teraz w Wiśle, a nawet poprawić ten wynik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska