Wisła pierwszego gola strzeliła po rzucie rożnym. To dopiero drugi taki przypadek w całym sezonie. Głowacki podkreśla jednak, że nie było w tym przypadku. – Akurat te dni, które trener z nami pracował, poświęciliśmy na stałe fragmenty gry i udało się coś z tego zrobić – mówi piłkarz.
Początek wcale nie był jednak dla Wisły idealny. Do strzelenia pierwszej bramki, to Cracovia miała więcej z gry. Okazuje się, że i na taki scenariusz wiślacy byli przygotowani. – Dokładnie tak było, ale też prawda jest taka, że na taki przebieg meczu byliśmy przygotowani – mówi Głowacki. – Wiemy, że można mieć różne plany i można układać sobie mecz przed nim, a prawda jest później na boisku. Okazuje się, że przeciwnik jest mocny, są kolejne rzuty wolne, rożne i trzeba się umieć temu przeciwstawić. To było naszym celem. Wiedzieliśmy, że tak może wyglądać ten mecz, ale trzeba przetrwać ten moment i przyjedzie szansa dla nas. Tak też się stało.
Derby Krakowa 2017. Gorące trybuny na meczu Cracovia-Wisła [ZDJĘCIA]
Wisła prowadziła do przerwy 2:0, a jeśli Cracovia miała jeszcze nadzieję na odwrócenie losów spotkania, to „Biała Gwiazda” zgasiła je zaraz po przerwie, strzelając trzecią bramkę. – Tak, to był kluczowy moment – przyznaje Głowacki. – Czwarty gol też uspokoił grę, choć byliśmy zdeterminowani, żeby nie dać sobie strzelić bramki, to się nie udało. To taki mały kamyczek do naszego ogródka.
Głowacki pierwszy raz zagrał w parze z Marcinem Wasilewskim na środku obrony. – Prawda jest taka, że nawet na treningach nie mieliśmy okazji tego doszlifować, dotrzeć się – mówi kapitan Wisły. – Nasz ostatni wspólny mecz to chyba w reprezentacji z Węgrami za trenera Smudy. To nie jest łatwe. Trzeba się uczyć od początku siebie, swoich przyzwyczajeń. Myślę, że było pozytywnie. Doświadczenie odegrało też sporą rolę, więc o tyle było łatwiej.
W drugiej połowie mecz został przerwany z powodu rzucania racami. Na konferencji prasowej trener Wisły Radosław Sobolewski powiedział, że również na taką sytuację przygotowywał zawodników. – To prawda, byliśmy przygotowani nawet na przerwanie meczu. Wydaje się, że scenariusz, który układał cały sztab się sprawdził – potwierdza Głowacki.
Zapytaliśmy również kapitana Wisły, czy drużyna wiedziała o urodzinach Radosława Sobolewskiego i czy było w szatni „Sto lat”? – Wiemy o tym, było, a to zwycięstwo to jest najlepszy prezent dla trenera – stwierdził piłkarz „Białej Gwiazdy”.