Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arkadiusz Głowacki: Nie ma co szukać winnych

Rozmawiał Bartosz Karcz
- Przed meczem mieliśmy mocne postanowienie, żeby wygrać. Wydaje mi się, że długimi fragmentami, takie sprawialiśmy wrażenie na boisku. Ale ostatecznie się nie udało - mówił po meczu z Jagiellonią Białystok piłkarz Wisły Kraków, Arkadiusz Głowacki.

- Zgodzi się Pan z tym, że jedyny plus, jaki można znaleźć po tym meczu, to fakt, że Wisła ciągle jest niepokonana w tym sezonie?
- Patrząc na okoliczności tego spotkania, to trudno mówić o jakichkolwiek plusach. Straciliśmy bowiem dwa punkty. Przed meczem mieliśmy mocne postanowienie, żeby wygrać. Wydaje mi się, że długimi fragmentami, takie sprawialiśmy wrażenie na boisku. Ale ostatecznie się nie udało.

- Michał Miśkiewicz trochę bił się w piersi za tą straconą bramkę. Jak to wyglądało z pańskiej perspektywy?
- To już nie ma znaczenia kto zawinił. Każdy popełnia błędy. Taki już jest ten sport. Teraz po prostu boli, że nie wygraliśmy. Byłoby osiem punktów i byłoby fajnie. Ale nie jest i już trzeba myśleć o następnych meczach.

- Nie zabrakło wam trochę spokoju w końcówce meczu. Broniliście się już rozpaczliwie, żeby utrzymać nikłe prowadzenie.
- Weszło dwóch defensywnych zawodników do środka pola, a nasi ofensywni gracze też już mieli trochę w nogach. Zabrakło gry w piłkę w końcówce. Chcieliśmy dotrwać do końca. Mocno walczyliśmy, żeby nie dopuścić Jagiellonii do sytuacji, ale to nam się nie udało.

- Zaczęliście jednak dość ostro, rzuciliście się na Jagiellonię, jak stara, dobra Wisła.
- Staramy się robić swoje, staramy się wychodzić wysoko, grać pressingiem. Sporo jest też momentów, kiedy gramy kombinacyjnie. Nie zawsze są z tego sytuacje, ale coraz więcej jest fragmentów, kiedy gramy po prostu w piłkę. Tylko, że nie bardzo jest się z czego cieszyć, skoro straciliśmy dwa punkty.

- Osman Chavez nie bardzo wiedział jak grać na tej pozycji, na której się pojawił, czyli defensywnego pomocnika. Jak to wyglądało z pańskiej perspektywy?
- Nie wiem czy Osman kiedykolwiek grał na tej pozycji. Założenie było takie, żeby utrzymać wynik. Wyszło jak wyszło.

- Trener Smuda jednak nie pozostawił wątpliwości i jasno wskazał na Chaveza, jako winnego tego, że nie utrzymaliście prowadzenia. Nie jesteście na niego wściekli?
- Jak możemy być na niego wściekli. Przecież chciał zrobić wszystko, żeby nam pomóc. Nie zawsze jest się bohaterem. Czasami popełnia się błędy. Każdy z nas je popełnia i nie ma co szukać winnych, bo każdy z nas chce jak najlepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska