Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artur Szpilka: Przegrałem, ale zostanę sobą

Redakcja
Artur Szpilka stoczył na zawodowym ringu  17 walk. 16 wygrał, a ostatnio doznał pierwszej porażki. Mimo przegranej  jego nazwisko ciągle jest "gorące" w USA. 24-latek już dostał oferty kolejnych walk za oceanem
Artur Szpilka stoczył na zawodowym ringu 17 walk. 16 wygrał, a ostatnio doznał pierwszej porażki. Mimo przegranej jego nazwisko ciągle jest "gorące" w USA. 24-latek już dostał oferty kolejnych walk za oceanem (kow)
24-letni Artur Szpilka, który w niedzielę doznał pierwszej porażki w karierze, we wtorek wrócił do Polski. Dostał trzy tygodnie wolnego. Nam opowiada o walce z Bryantem Jenningsem i najbliższych planach

Słynny Muhammad Ali powiedział tak: "Człowiek bez wyobraźni nie ma skrzydeł". Zgadza się Pan?
Zgadzam.

W takim razie, oczy Pana wyobraźni, mimo ostatniej przegranej w Nowym Jorku, cały czas widzą w przyszłości "Szpilę" na samym szczycie wagi ciężkiej?
Jasne, nie zamierzam się z tego wycofywać. Trochę trzeba jednak spokornieć, może mniej mówić, że się tego czy tamtego pokona, ale na pewno nie przestać marzyć.

Pewnie ma Pan świadomość, że po tym wyznaniu wiele osób nie zostawi na Panu w internecie suchej nitki.
Niech sobie robią, co chcą. Nie mam przecież na to wpływu. OK, w Madison Square Garden przegrałem, ale to nie tak, że w tej chwili ja - Artur Szpilka nagle się zmienię. Nie, zostanę sobą, ale jednocześnie zdaję sobie teraz dobrze sprawę, że muszę jeszcze dużo i ciężko trenować, żeby kiedyś wymarzone mistrzostwo świata zdobyć.

Jak widać, wiara w siebie została taka sama.
No tak, ja w siebie nadal wierzę. Żal jakiś się pojawił, bo człowiek w to wszystko wkłada serce, a przegrał. Takie jest jednak życie. Zresztą, nie zostałem przecież pokonany w pierwszej rundzie.

Muhammad Ali powiedział też, że ten, kto nie jest wystarczająco odważny, by podjąć ryzyko, niczego w życiu nie osiągnie. To zdanie idealnie pasuje do Pana pojedynku z Bryantem Jenningsem, który już na tym etapie kariery był tylko i wyłącznie Pana pomysłem. Trener i promotorzy też chcieli tego starcia, ale pół roku później.

I taka porażka to dla mnie wielka nauczka. Przypominam, że nigdy wcześniej na zawodowstwie nie przegrałem. W tej chwili odpocznę, potem wezmę się za siebie i znowu będzie ogień... Przed pojedynkiem byłem przekonany, że już teraz mogę wszystko przeskoczyć. Dzisiaj wiem, że pewnego poziomu nie pokonam, dopóki nie wezmę się porządnie za siebie. Nie można mi jednak zarzucić, że zabrakło w Nowym Jorku charakteru. Wyszkolenia - tak, ale nie charakteru. Tyle.

A propos charakteru, nie żałuje Pan, że w ostatniej rundzie za bardzo się odkrył i teraz bilans walk nie tyle psuje sama poniesiona porażka, co bardziej przegrana przed czasem?

Nie, nie żałuję. Przecież już zanim wyszliśmy między liny mówiłem, że jeśli pojedynek nie będzie układał się po mojej myśli, postawię wszystko na jedną kartę. I tak właśnie się stało.

O tym, że w trakcie walki opuszcza Pan nonszalancko ręce, robi się powoli tak samo głośno jak o tym, że Adam Małysz przed najlepszymi skokami zjadał bułkę i banana.
Wiem, wiem. Zdaję już sobie dobrze sprawę, że do dużych rzeczy nie dojdę, robiąc takie błędy. Sam tak sobie myślę, czy nie podnieść gardy do podwójnej, czy w kolejnych walkach nie dążyć do półdystansu i w ten sposób nie rozbijać gardy przeciwnika. Najlepiej się czuję, kiedy to ja wywieram presję. Trzeba pomyśleć o pracy nad obroną. Artur Szpilka to taki człowiek, który sam musi się na czymś potknąć, żeby coś zrozumieć. Musiało to wszystko do mnie dojść. Tak się też zastanawiam, czy nie zrobiłem za niskiej wagi. Zamierzałem być szybki, jednak gdzieś tam fizycznie Jennings mnie spychał. Zadawałem za mało ciosów. Czysto nie trafiłem Amerykanina ani razu. Chciałem, ale nie wychodziło. Nie podszedłem do walki, jak powinienem. Trener słusznie miał do mnie pretensje. Co mam jeszcze powiedzieć? Nie zawsze jest z górki. Teraz sytuacja jest prosta: albo wyciągnę wnioski, albo nic mi się nie uda i zostanę na tym samym poziomie. Jak to się mówi - albo wóz, albo przewóz.

W jednym z wywiadów trener Fiodor Łapin stwierdził, że walka z Jenningsem była dla Pana jak pójście z podstawówki prosto na studia.
Nie sprostałem zadaniu. Zamiast boksować, myślałem o jedynym ciosie. Szkoda. Nie pokazałem w Nowym Jorku tego, co tak naprawdę potrafię. Ale wkrótce udowodnię sobie i trenerowi, że wrócę na odpowiednią półkę. Spodziewaliśmy się tego, że Amerykanin postawi gardę. Miałem ją rozbijać, a chciałem wygrać jednym sierpem. Co się udawało wcześniej, teraz już jednak nie wyszło. Pora wyciągnąć wnioski. Mimo porażki, cieszę się, że do tego pojedynku doszło. Jennings pokazał mi moje braki. Trzeba wziąć się za siebie, pracować, a będzie lepiej.

Przed starciem z Amerykaninem wyznał Pan, że z czołowych pięściarzy świata poza Pana zasięgiem jest w tej chwili tylko Władimir Kliczko. Teraz to grono dużo bardziej się powiększyło?
Hmm, spokojnie. Nie będę w tej chwili niczego w tym temacie gadać. Kto, co i tak dalej. Wszystko udowodnię kolejnymi walkami.

Jennings wygrał zasłużenie, jednak tuż po walce sam przyznał, że on - Amerykanin, chciałby mieć w Stanach Zjednoczonych takich fanów, jakich u niego w kraju ma Artur Szpilka.

I słusznie, bo mam najlepszych fanów na świecie. Dziękuję wszystkim, którzy mi kibicowali. A ci, którzy byli w Nowym Jorku, dali mi naprawdę świetny doping. Dzięki.

Dlaczego ci ludzie nadal mają w "Szpilę" wierzyć?

Bo wiele zamierzam zmienić. Potrzebowałem takiej porażki, żeby być lepszym pięściarzem. Mam dopiero 24 lata. Będę się przykładać do treningów, więc kto wie, co się jeszcze wydarzy? Nie, nie pojawiło się we mnie żadne zwątpienie. Wielcy wojownicy przegrywali swoje bitwy, ale wygrywali wojny. Dla mnie najważniejszą wojną będzie doprowadzenie kiedyś do starcia o pas i zwycięstwo. Wrócę na ring mocniejszy.

Rozmawiał Łukasz Madej

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska