Tragedia na Babiej Górze. Nawet wojsko nie potrafi ściągnąć wraku [ZDJĘCIA]
Zniszczony kadłub i skrzydła samolotu zostały zebrane do specjalistycznych worków i zwiezione do Suchej Beskidzkiej. Właśnie ta operacja zajęła technikom najwięcej czasu, bo nie udało się zrealizować pierwotnego planu, że zapakowane worki przetransportuje na dół śmigłowiec.
- W tej sytuacji musieliśmy zbudować specjalny wyciąg i najpierw na nim ściągnąć worki do pobliskiej drogi, a następnie załadować je na samochody i przez Słowację (Babia Góra leży na granicy - przyp. red.) przewieść do Suchej - mówi Stanisława Stanek, zastępca prokuratora rejonowego w Suchej Beskidzkiej. - Na miejscu umieściliśmy je wszystkie w specjalnym kontenerze, gdzie czekają na ekspertów Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Sprowadzenie na dół szczątków maszyny najbardziej ucieszy zapewne przyrodników. Od czasu wypadku do operacji sprzątania stoku minęły niemal trzy miesiące. Do tego czasu wrak znajdował się niedaleko niezwykle popularnego szlaku pomiędzy Markowymi Szczawinami a Diablakiem. Gdy maszyna leżała na stoku, służby parku wraz z policją musiały nieustannie patrolować ten teren, by nie splądrowali go ciekawscy turyści.
- Nie oznacza to jednak wcale końca śledztwa, które ma odpowiedzieć na pytanie, jak doszło do wypadku, w wyniku którego zginęły trzy osoby - mówi prokurator Stanek. - Jako że my nie mamy wiedzy dotyczącej budowy maszyn lotniczych, czekamy aż szczątki rozbitej maszyny zbadają specjaliści. Może wówczas będzie wiadomo, czy do wypadku doszło, bo zawinił sprzęt, czy też może mamy do czynienia z winą pilota.
Jak dodaje Stanisława Stanek, dotychczasowe ustalenia śledztwa nie potwierdzają początkowych podejrzeń, że do wypadku na Babiej Górze doszło z powodu błędu kontrolera lotu, który pozwolił małej awionetce wlecieć w strefę wyjątkowo nisko położonych chmur burzowych.
- Osoby trzecie raczej nie ponoszą winy za wypadek - kończy prokurator.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+