Pracownicy Valeo, największej firmy powiatu chrzanowskiego produkującej oświetlenie do samochodów, zatrudniającej tysiąc osób, są na skraju desperacji. Chcą podwyżek pensji, ale dyrekcja firmy nie nawiązuje z nimi żadnych rozmów. Zapowiadają, że jeśli firma nie spełni ich żądań płacowych, zastrajkują.
- Będziemy strajkować, bo tylko tak można rozmawiać z naszymi szefami. Co nam zrobią? Wszystkich przecież nie zwolnią - mówią pracownicy Valeo.
Średnia pensja pracownika produkcji, to 1,5-1,6 tys. zł brutto. Po przyjęciu do pracy, nowy pracownik dostaje 1,35 tys. zł brutto.
- Pensje nie rosną od wielu lat - mówi Sebastian Pająk, przewodniczący zakładowej NSZZ ,,Solidarność". - Na Śląsku, w zakładach o podobnym profilu, z którymi utrzymujemy kontakt, najniższa pensja pracownika wynosi 2 tys. zł brutto. U nas 650 zł mniej - wyjaśnia.
Pracownicy Valeo nie stawialiby żadnych żądań płacowych, gdyby firma miała problemy. Kryzys jednak jej nie dosięgnął. Na początku roku, gdy na dwa miesiące ograniczono produkcję, pracownicy dobrowolnie poszli na bezpłatne urlopy.
- Jeżeli trzeba, potrafimy zacisnąć pasa, lecz gdy wypracowujemy zyski, chcemy w tym uczestniczyć. W drugim kwartale 2009 roku firma wypracowała zysk o 2,5 raza większy niż w pierwszym. Ciągle napływają nowe zamówienia, a firma zatrudnia kolejnych pracowników -twierdzi Pająk.
Jego koledzy z pracy, oprócz tego, że mają niskie pensje, skarżą się na zbyt wysokie wymagania co do czasu pracy. W Valeo pracuje się na okrągło przez cały tydzień, by sprostać napływającym zamówieniom.
Powoduje to konflikty w firmie, bo przepracowani robotnicy nie mają czasu na odpoczynek. Niewielu z nich odmawia pracy w nadgodzinach. Boją się, że odmowa podjęcia pracy może być podstawą do zwolnienia.
- Panuje u nas atmosfera strachu. Styl zarządzania naszym przedsiębiorstwem to szczyt kapitalizmu - podkreśla szef zakładowej Solidarności. - Jesteśmy w trakcie sporu zbiorowego. Wystosowaliśmy na ręce dyrektora pismo z żądaniami zmiany sposobu zarządzania i poprawy warunków płacowych. Chcemy podwyżki o 800 zł. W przyszłym tygodniu oflagujemy zakład - zaznacza.
Dyrekcja Valeo na razie nie podjęła z pracownikami rozmów. Ci zapowiadają, że nie odstąpią od żądań. W maju tego roku już raz walczyli o podwyżki. Wtedy dyrekcja zobowiązała ich do wycofania pozwu zbiorowego jako warunku dalszych negocjacji. Zrobili to, ale podwyżek nie dostali.
- Teraz tego błędu nie popełnimy i nie zaufamy dyrekcji - zapowiada pani Maria, jedna z pracownic. - Traktowani jesteśmy jak tania siła robocza. Mamy tego dość. Chcemy godnie żyć - mówi kobieta.
"Gazecie Krakowskiej", mimo wieli prób, nie udało się skontaktować z nikim z dyrekcji Valeo. Dyrektor ganaralny jest w szpitalu. Naszej reporterki nie wpuszczono za bramę zakładu, by mogła poznać opinię kogoś z kierownictwa. Od odpowiedzialnego za kontakty z mediami Wojciecha Nowosadzkiego usłyszeliśmy jedynie, że oddzwoni w przyszłym tygodniu. Do sprawy wrócimy.
