- Koszt zasadzenia nowych drzewek to wydatek około tysiąca złotych - szacuje wójt Grzegorz Kozioł. - Nie o pieniądze w tym wypadku jednak chodzi, ale o to, że przez głupi,chuligański wybryk zaprzepaszczona została praca bardzo wielu osób.
Miejsca zasadzenia drzewek zaprojektowały dzieci z miejscowej szkoły. Robinie przez kilka dni w gorącu sadzili bezrobotni w ramach robót interwencyjnych i więźniowie, a sami mieszkańcy Tarnowca codziennie się troszczyli o to, aby drzewka się przyjęły przed ich domami.
Uszkodzonych zostało w sumie 10 robinii przy granicy Tarnowca z Nowodworzem. Wszystko wskazuje na to, że ktoś specjalnie, sekatorem obciął ich pnie na wysokości 10-20 centymetrów nad ziemią.
Sprawa została już zgłoszona na policję. Sprawcę lub sprawców dewastacji próbują także znaleźć strażnicy gminni. - Proszę o kontakt wszystkich, którzy mają jakąkolwiek wiedzę na ten temat, abyśmy mogli przykładnie ukarać winnych, by każdy, komu przyjdzie do głowy podobny pomysł, najpierw się zastanowił dwa razy - apeluje Grzegorz Kozioł.
Rok temu do podobnej dewastacji doszło w Koszycach Wielkich. Tam również uszkodzonych zostało kilkanaście ozdobnych drzewek. Sprawcami okazali się gimnazjaliści, którzy w ramach kary musieli naprawić szkody i dbać o to, aby nowe nasadzenia się przyjęły.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+