Adam Dulemba przejeżdżał wczoraj rowerem obok muru przy tarnowskim kirchole. Patrząc na "dzieło" wandali z niedowierzaniem kręcił głową.
- To już nie mieli gdzie nabazgrolić, tylko na cmentarzu? Bloki na osiedlach już im nie wystarczają? - dziwił się. - Gdybym chwycił jednego czy drugiego, to bym im chyba ręce powyrywał.
W podobnym tonie wypowiada się Adam Bartosz z Komitetu Opieki nad Zabytkami Kultury Żydowskiej w Tarnowie. - Przyjeżdża do nas sporo turystów z Izraela - wyjaśnia. - Większość z nich kieruje swoje kroki właśnie na cmentarz żydowski. Te napisy to wstyd dla miasta - przekonuje.
Goście, którzy odwiedzili tarnowski kirchoł w ubiegłym tygodniu, zaniepokojeni dopytywali o sens napisu, dlaczego pojawił się on akurat w tym miejscu i czy przypadkiem nie było to działanie celowe, wymierzone w naród żydowski.
- W pierwszym momencie sam myślałem, że jest to przejaw antysemityzmu, ale kiedy dowiedziałem się, że hasła podobnej treści pojawiły się także w innych częściach Tarnowa, traktuję to jako czysty przypadek i nie doszukuję się już podtekstów - mówi Adam Bartosz. Ma nadzieję, że policja nie zostawi tego aktu wandalizmu bez echa i złapie sprawców.
W podobny sposób pomalowano także ścianę przy ul. Szerokiej (ścisłe centrum miasta, sto metrów od Rynku) oraz budynek Tauronu przy ul. Słonecznej. Napis o marszu pojawił się też na jednym z murów oporowych przy "czwórce" w podtarnowskich Zgłobicach.
- W sprawie wszczęte zostało już na wniosek Tauronu dochodzenie - wyjaśnia Olga Żabińska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie. Ustalenie sprawców dewastacji nie jest łatwe, o czym najlepiej świadczy to, że w tym roku udało się zatrzymać tylko kilka osób, które mają na sumieniu uszkodzenia elewacji. Kara nie spotkała m.in. osób, które kilka miesięcy temu namalowały zielonym sprayem hasła i symbole Legii Warszawa na kilku kamienicach i replice tramwaju przy ul. Krakowskiej. Nie ustalono także winnych kolejnej dewastacji maszkarona na Wielkich Schodach.
- Kamery monitoringu miejskiego niestety nie sięgają wszędzie, a strażnicy nie są w stanie upilnować każdego zaułka przed wypisywanymi na murach hasłami - mówi Tadeusz Pawlik, komendant tarnowskiej straży miejskiej. Jego zdaniem, mamy do czynienia ze społecznym przyzwoleniem na tego typu czyny. - Nie wierzę, że ktoś nie widział sprawcy czy sprawców na Słonecznej czy Szerokiej. Przecież są to główne ulice w mieście, po których co chwilę jedzie jakiś samochód. Wystarczyło zadzwonić po straż czy policję i zgłosić to, a ujęlibyśmy ich na gorącym uczynku - przekonuje.
Przy napisie, który wymalowano na murze cmentarza żydowskiego, przyklejony został plakat informujący o wyjeździe na marsz do Warszawy. Organizują go tarnowskie środowiska narodowe oraz kibice Unii Tarnów.
- Każdy może wejść na stronę w internecie i wydrukować sobie plakat. To o niczym nie świadczy - mówi Kamil Ptaśnik, prezes Narodowego Tarnowa. Osobiście nie tylko odżegnuje się od napisów na ścianach, ale wręcz potępia tego typu działania. - Marsz Niepodległości to doskonała okazja, aby zamanifestować swoją dumę z tego, że jesteśmy Polakami. Do udziału w nim staramy się zachęcać w cywilizowany sposób, a nie poprzez dewastowanie cudzej własności - przekonuje.
Biorąc pod uwagę zainteresowanie facebookową stroną Narodowego Tarnowa, wylicza, że ruch ma w mieście i regionie ponad 700 sympatyków.
- Nie mogę brać odpowiedzialności za wszystkich i za ich czyny - dodaje jednak po chwili.
Narodowcy z Tarnowa jeździli do tej pory na Marsz Niepodległości indywidualnie. W tym roku, po raz pierwszy, planowany jest zorganizowany wyjazd - busami lub autobusami. Na razie zgłosiło się ok. 150 chętnych.
Kara za bazgroły
W tym roku w Tarnowie i powiecie zatrzymano kilku sprawców dewastacji elewacji. W ręce policjantów patrolujących miasto wpadli m.in. młodzi ludzie, którzy malowali sprayem przystanki autobusowe w Mościcach, a także dom przy ul. Prusa, przejście podziemne na dworcu PKP, elewacje budynków przy ul. Do Prochowni, Słonecznej, Powstańców Warszawy, bloki przy Waryńskiego i Mickiewicza, szkołę w Dąbrówce Szczepanowskiej oraz Urząd Gminy i przystanek w Skrzyszowie. Ścigane przez policję jest uszkodzenie mienia na kwotę powyżej 250 zł. Traktowane jest to jak przestępstwo. Grozi za to do 5 lat więzienia.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+