- Nazywajmy rzeczy po imieniu: to dewastacja i wandalizm - załamuje ręce Dorota Goławska, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej sądeckiego magistratu.
Zniszczenia miejskiego mienia zdarzają się niemal codziennie, szczególnie zaś w sobotnie noce, kiedy sądeczanie bawią się w klubach. Młodzi ludzie idący z dyskoteki często wywracają kosze i zaśmiecają ulic.
- Nie wiem, przed kim chcą się popisać, ale to kosztuje nas wszystkich - dodaje dyr. Goławska.
Straty po ostatnim weekendzie szacuje na kilkanaście tysięcy złotych. Miejski Zarząd Dróg wycenił na 500 zł wybite szyby w zamontowanej w ubiegły piątek wiacie na przystanku autobusowym przy al. Piłsudskiego. Nie wiadomo jeszcze, ile pieniędzy pochłonie uszkodzona kładka piesza nad rzeką Kamienicą, z której ktoś powyrywał deski. Przejście jest zamknięte. Małgorzata Grybel, rzeczniczka sądeckiego magistratu, przewiduje, że naprawa potrwa kilkanaście dni.
Dyr. Goławska twierdzi, że wandalizm nie zniknie, dopóki mieszkańcy nie zaczną reagować na jego przejawy.
- Niech ludzie nie boją się interweniować u odpowiednich służb i składać zeznania - apeluje.
Dariusz Górski, komendant Straży Miejskiej w Nowym Sączu, informuje, że jego podwładni pracują do godz. 23, później zaś centrum monitoringu informuje policję o zarejestrowanych przez kamery zdarzeniach lub podejrzanych zachowaniach.
- Moglibyśmy pracować w nocy, ale wtedy nie byłoby nas w dzień - zaznacza Górski.
Starszy sierż. Paweł Grygiel, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu podkreśla, że w weekendowe noce kieruje się więcej niż zwykle funkcjonariuszy. Zaznacza jednak, że przy przestępstwie zniszczenia mienia potrzebny jest wniosek od osoby pokrzywdzonej o ściganie sprawcy. - Nie zawsze takie przyzwolenie pokrzywdzonych otrzymujemy - podkreśla st. sierż. Grygiel.
Wybieramy strażaka roku 2012. Zgłoś swojego kandydata!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!