Boe, który podobnie jak jego starszy brat Tarjei, w ubiegłym tygodniu nie wziął udziału w zawodach w Kanadzie, dziś na mrozie pokazał, że należy go traktować jako jednego z faworytów zbliżających się MŚ. Strzelał bezbłędnie, po próbie w postawie stojąc był już na prostej drodze do zwycięstwa. Nie tylko jednak miejsce było istotne. Przewaga na mecie też, bo przecież jutro bieg na dochodzenie. Johannes Thingnes Boe wystartuje do niego z przewagą aż 28 sekund nad drugim zawodnikiem - Antonem Szipulinem.
Rosjanin o sekundę wyprzedził pędzącego po Puchar Świata Martina Fourcade'a, który zepsuł przedostatni strzał w "stójce" i musiał poznać uroki biegania po nietypowej karnej rundzie. Nietypowej, bo wytyczonej wokół pawilonu dla mediów i VIP-ów.
Na starcie zabrakło dziś najlepszego z Niemców, Simona Schemppa - za jednym razem straci dwa biegi. W rywalizacji na dochodzenie nie zobaczymy też Polaków, bo Grzegorz Guzik i Łukasz Szczurek uplasowali się w sprincie poza "60".
Bieg na 10 km: Johannes Thingnes Boe (Norwegia) 24.38,8 (0 rund karnych), 2. Anton Szipulin (Rosja) strata 27,9 (0), 3. Martin Fourcade (Francja) 28,9 (1)... 62. Grzegorz Guzik 2.55,6 (3), 70. Łukasz Szczurek 3.18,4 (2).
Klasyfikacja PŚ: 1. Fourcade 857 pkt, 2. Szipulin 646.