Ta nagroda to tak naprawdę zasługa ludzi, z którymi pracuję - mówi Iwona Rudek współwłaścicielka firmy Piekarnie Polskie i laureatka nagrody burmistrza Biecza. - Bez nich nie byłoby ani sukcesu firmy, ani Cromerusa - dodaje.
Przystała na hasło: Kupmy sobie piekarnię
Pani Iwona to technolog żywności po krakowskiej akademii rolniczej. Po studiach mieszkała w Tarnowie i tam pracowała w jednej z piekarni. Tam poznała Witolda Graba, przedsiębiorcę, i jak mówi, wizjonera.
- Obydwoje byliśmy związany z przemysłem spożywczym - wspomina. - W czasie jednego ze spotkań Witold nagle popatrzył na mnie z uśmiechem i zaproponował: Iwona, kupmy sobie piekarnię. Pomysł był tak szalony, że się zgodziłam - dodaje rozbawiona. W branżowym piśmie znaleźli ogłoszenie. Na sprzedaż była mała piekarnia w Libuszy. Szybko dopełnili formalności i stali się piekarzami na własnym.
- Początki były bardzo skromne - opowiada kobieta biznesu. - W piekarni zatrudnionych było osiem osób, z tego tylko cztery na etatach. Teraz, po 12 latach, mogę z dumą powiedzieć, że osiągnęliśmy sukces. Zatrudniamy 250 osób - dopowiada.
Pierwsze ciasto upiekła jako mała dziewczynka
Iwona Rudek pochodzi z Jankowej, tam, w rodzinnym domu odbierała od mamy pierwsze lekcje pieczenia i gotowania.
- Mama pozwalała się nam bawić w kuchni - wspomina. - Pamiętam, że razem z siostrami strasznie tam bałaganiłyśmy, ale właśnie te zabawy sprawiły, że już jako mała dziewczynka, upiekłam swoje pierwsze ciasto. Może nie było idealne, ale było moje. Pieczenie i gotowanie stawało się dla mnie pasją, więc nic dziwnego, że po maturze wybrałam kierunek studiów związany z żywieniem - dopowiada.
Kasztelan biecki to duma szefowej
Firma, którą prowadzi teraz w Libuszy, to nie tylko chleb i ciasto. Jest też część zajmująca się garmażerką. I taka, w której powstają tradycyjne lody. Dumą firmy jest piernik, Kasztelan Biecki.
Jego receptura to wspólne dzieło pracowników firmowej cukierni: - Mieliśmy oczywiście oryginalną recepturę - opowiada. - Jednak to, co powstaje w naszej firmie, to efekt prawdziwej burzy mózgów.
Potem Kasztelan zdobył I nagrodę w konkursie Nasze Dziedzictwo - Smaki Regionów. Jest też produktem regionalnym Euroregionu Karpackiego. Kasztelan Biecki został też nominowany do godła Teraz Polska.
Szefową klubu została przez spotkanie przy ognisku
Iwona Rudek bardzo silnie wrosła już w lokalne środowisko. Kilka lat temu poproszono ją, by została prezesem libuskiego klubu sportowy Wiertmet.
- Sport jest dla mnie bardzo istotną częścią życia - podkreśla. - W czasach liceum w Bobowej biegałam i skakałam w dal. Przez cztery lata z wielką dumą reprezentowałam szkołę na zawodach - opowiada z uśmiechem.
Kilka lat temu, gdy już była libuszanką, zjawili się u niej wysłannicy miejscowego klubu i poprosili, by wsparła ich swoją wiedzą i umiejętnościami w jego prowadzeniu drużyny.
- Ten mój kontakt z nimi zaczął się od klasowego pikniku w naszym ogrodzie - opowiada rozbawiona. - Córka zaprosiła do nas swoją klasę. Ich opiekunem był nauczyciel wf-u Ryszard Burda. Zobaczyła wtedy grupę wspaniałych dzieciaków, pełnych energii i zapału. Już wtedy uprawiali piłkę ręczną - dopowiada.
Pani Iwona postanowiła, że będzie wspierać klub. Pomagać w jego rozwoju. Widząc jej zaangażowanie, jeden z jego założycieli, Wojciech Bajorek, zaproponował jej objęcie stanowiska prezeski.
- Tak naprawdę to się nawet nie zastanawiałam - mówi. - Weszłam w środowisko wspaniałych, pełnych pasji i dobrej energii ludzi. Szczypiorniak to trudny sport. Nasi wychowankowie już osiągają sukcesy. Dwóch z nich dostało zaproszenie do prowadzonej w Kielcach szkoły mistrzostwa sportowego. Jeden gra w pierwszoligowym klubie - dodaje. - To dla mnie największy sukces - kończy.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Barometr Bartusia, odc. 21
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto