Pochodzące, podobnie jak nasza narciarska mistrzyni Justyna Kowalczyk, z Kasiny Wielkiej zawodniczki na co dzień reprezentują barwy LKS Markam Wiśniowa-Osieczany.
Jednocześnie, jak zauważył ich klub, prócz zakopiańskich sukcesów Mistrzostw Polski zdolne dziewczyny zdobyły odpowiednio 1. i 3. miejsce w zawodach FIS Slavic Cup.
Wcześniej, bo 17 i 18 grudnia ub. roku Weronika i Karolina Kaleta wystartowały w prestiżowych zawodach OPA Cup w Sant Urlich w Austrii. Siostrzany duet nie pierwszy już raz zanotował udany start.
Na austriackiej ziemi Weronika była dziesiąta w sprincie stylem klasycznym, zaś na 10 km stylem dowolnym uzyskała 18. pozycję. Karolina w sprincie stylem klasycznym finiszowała na 30. miejscu, zaś na 10 km stylem dowolnym osiągnęła szesnastą pozycję.
- Każdy start jest sukcesem oraz motywacją do dalszych i ciężkich treningów, bez względu na to czy jest on słaby czy dobry. Ale dzięki takim występom, w którym widać że ten postęp jest, mogę powiedzieć, że czuję się spełniona, a moja ciężka praca nie idzie na marne. Liczę też na to, że nie są to ostatnie takie zawody, w których wraz z siostrą zdobywamy medale – przyznała w rozmowie z „Gazetą Krakowską” Karolina.
Jak dodaje nasza rozmówczyni, Zakopane zawsze było dla niej miejscem, w którym dobrze się czuła.
- To tutaj uczęszczałem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego i to tu tak naprawdę rozpoczęłam moją przygodę z profesjonalnym trenowaniem. Bardzo cieszę się z tego, że MP odbyły się właśnie w tym miejscu. Sama impreza była bardzo udana, trasy świetnie przygotowane, podobnie jaka sama organizacja – zauważa.
Warto wiedzieć, że Weronika, o czym już informowaliśmy na naszych łamach, jeszcze pod koniec sierpnia 2020 roku postanowiła skorzystać z zaproszenia jednej z trenerek i przenieść się na studia do Stanów Zjednoczonych, a konkretnie do Colorado.
Ta historia jest o tyle niesamowita, że trenerka z University of Colorado Buffs sama w młodości otrzymała taką szansę, a Weronikę przekonała do wyjazdu za pomocą... Instagrama. Kaleta skorzystała z tego, że tamtejszy uniwersytet poszukiwał studentów międzynarodowych i oferował dwa pełne stypendia na okres czterech lat. Na samym początku jej amerykańskiej przygody nie było jednak tak łatwo. Weronika musiała zdać testy językowe, biorąc dodatkowe lekcje nawet sześć razy w tygodniu, sporo było też kwestii formalnych, w tym wypełniania wszelakiej dokumentacji, ale udało się wyjechać (przyp. red. za Onet.pl).
