https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bielecki rusza do akcji. Cel: Kanczendzonga

Marta Paluch
Adam Bieleci na szczycie Broad Peak
Adam Bieleci na szczycie Broad Peak Fot. Polski Himalaizm Zimowy
Międzynarodowa wyprawa pod wodzą uważanego za najlepszego obecnie himalaistę na świecie Kazacha Denisa Urubko wyrusza wiosną na ośmiotysięcznik Kanczendzonga (8586 m n.p.m.). Wraz z nim w Himalaje mają się wybrać Bask Alex Txicon, kolega Urubki Borys Dedeszko oraz Adam Bielecki, członek Klubu Wysokogórskiego Kraków, uczestnik słynnego zimowego wyjścia na Broad Peak w marcu tego roku, podczas którego zginęli Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski.

Celem wyprawy Urubki jest wyznaczenie nowej drogi na północnej ścianie Kanczendzongi. Właśnie na tej górze zginęła w 1992 r. wybitna polska himalaistka Wanda Rutkiewicz.

Krzysztof Wielicki, zdobywca Korony Himalajów i dobry kolega Bieleckiego, przyznaje, że to wymagający szczyt. Dobrze wie co mówi - jako pierwszy wszedł na Kanczendzongę w zimie.

Jego zdaniem, Adam Bielecki jest przygotowany na taką trasę i da sobie radę z traumą po Broad Peak. - Jest młody, pozbiera się - wyrokuje Wielicki. To on był kierownikiem ekspedycji, której celem było pierwsze zimowe wejście na Broad Peak. 5 marca 2013 r. Bielecki, Artur Małek, Maciej Berbeka oraz Tomasz Kowalski zdobyli go, ale dwaj ostatni zginęli podczas zejścia.

Bielecki był potem atakowany za to, że odłączył się od kolegów i nie poczekał na nich (wytknięto to m.in. w raporcie Polskiego Związku Alpinizmu - Bielecki uznał go za niesprawiedliwy).

Na Kanczendzongę wraz z nim idą doświadczeni wspinacze. 40-letni Denis Urubko to Kazach, który ma na swoim koncie Koronę Himalajów i Karakorum oraz rekord "Śnieżnej Pantery" - zdobycie pięciu najwyższych szczytów byłego Związku Radzieckiego w 42 dni.

Borys Dedeszko to towarzysz Urubki z górskich wypraw, razem poprowadzili nową drogę południowej ścianie Czo Oju.

Bielecki, który przebywa obecnie w Kraju Basków, namówił na tę wyprawę baskijskiego himalaistę Alexa Txicona - 31-latka, który ma na koncie 10 ośmiotysięczników. - Ten zwariowany chłopak z Kraju Basków lubi takie wyprawy - mówi Wielicki. Dodaje, że ekipa jest silna. - Są doświadczeni, choć jeszcze młodzi. Szybcy, mają duże szanse powodzenia - ocenia Wielicki.

Dodaje, że niebezpieczeństw po drodze nie brakuje. - Po pierwsze, wyznaczanie nowej drogi wiąże się z niewiadomymi. Nie wiedzą, co może ich spotkać na ścianie, ile czasu zajmą im kolejne etapy. Poza tym, samo podejście pod tę górę jest długie - trwa 11 dni. Pod inne wchodzi się krócej, np. w przypadku Mount Everest zajmuje to 6-7 dni - tłumaczy Wielicki.

Również pora roku jest trochę niebezpieczna. - Wiosna jest lepsza niż zima, wiadomo. Ale lepsze warunki są jesienią, kiedy pogoda jest bardziej stabilna.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

F
FAUST
Rozumiem sport, wyczyny, chęć imponowania w towarzystwie czy rodzinie, myśl o tym że kiedyś będę miał na starość co opowiadać wnukom , tylko czy himalaista powaznie myśli o wnukach, o rodzinie ? Mnie się wydaje że u nich w domu chyba cuś cy cuś nie tak i uciekają od codziennych problemów, obowiązków, to nie jest zdrowe . Rozumiem że pierwszy raz to przygoda, chęć zmierzenia się z samym sobąale po raz drugi, trzeci, z tymi ludźmi jest coś nie tak . Rozumiem marynarza, który po zejściu na ląd już kombinuje jak uciec z powrotem na morze, kwestia przyzwyczajenia do bujającego mniej czy więcej pokładu, ..... tematem powinni zając się na poważnie naukowcy ....
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska