- Odwiedziło mnie dwóch gości z Irlandii - mówi Krzysztof Maciejewski, nasz Czytelnik. - Podczas zakupu tramwajowych biletów w biletomacie zainteresowali się informacjami kulturalnymi o mieście, ale i tak niczego się nie dowiedzieli, bo opcja anglojęzyczna kończy się po polsku - dodaje.
"Polska Gazeta Krakowska" ruszyła śladami turystów z Wysp i przetestowała biletomaty pod kątem znajomości języków obcych. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda dość imponująco.
Automat zachęca nas do wybrania wersji w języku angielskim, niemieckim, francuskim, włoskim albo hiszpańskim. Życzymy więc sobie, aby maszyna wyświetlała informację po angielsku.
Życzenie się spełnia i możemy wybrać spośród trzech opcji: doładowanie karty, zakup biletu lub informacje - wszystko w nienagannej angielszczyznie.
Klikamy na informacje. Znów sukces i znów trzy opcje do wyboru: komunikacja miejska, strefy płatnego parkowania lub informacje turystyczne i kulturalne o Krakowie.
Pierwsze dwie nie brzmią zbyt interesująco, a my jako turyści z "wyższej półki", o których walczy urząd miasta, jesteśmy żądni wiedzy o kulturze i zabytkach. Wciskamy prostokąt z informacjami turystycznymi.
Na razie wszystko toczy się gładko i anglojęzyczny turysta bez problemów zrozumie wyświetlane komunikaty.
Tym razem do wyboru mamy aż sześć opcji. Możemy dowiedzieć się, co grają w kinach, co
w teatrach, jakie urządzamy festiwale, a w jakich wydarzeniach kulturalnych możemy uczestniczyć w najbliższych dniach. Mamy również szansę wybrać opcję: zwiedzanie Krakowa.
A zatem, co tam grają w kinach? - przelatuje nam przez głowę i wciskamy odpowiedni prostokąt.
I tu zaczynają się schody. Informacja o repertuarach wyświetla się po polsku.
Wybieramy język niemiecki i powtarzamy drogę naciskania przycisków. Znów na końcu stajemy przed barierą języka polskiego. Próbujemy po francusku, włosku wreszcie hiszpańsku. Nic
z tego.Nie rezygnujemy. Wybieramy (znów wracając do jęz. angielskiego) opcję: zwiedzanie Krakowa. Znów mamy wybór pomiędzy kościołami, synagogami, kopcami i ogrodami lub ścieżkami turystycznymi.
Wciskamy: kościoły. I znów niespodzianka, bo historia krakowskich świątyń jest podana także
po polsku. Zmiana decyzji. Tym razem chcemy poznać miejskie trasy turystyczne. Nie poznamy,
bo propozycja wędrówki dziewięcioma trasami pada również wyłącznie w języku polskim. Zrezygnowani nagle zauważamy, że jedna z dziewięciu ikonek wyświetla się po angielsku.
Obok niezrozumiałej dla nas "Drogi Królewskiej" czy "Trasy Nowohuckiej" widnieje napis "Paid
- parking zone" (strefa płatnego parkowania). "Cóż to za dziwna trasa turystyczna?" - przemyka nam przez głowę, ale i tak z radością naciskamy na ikonkę.
Na ekranie ukazuje się propozycja wędrówki "ścieżkami Jana Pawła II"... też po polsku.