- To Ela, to na pewno Ela. Ten sam żakiecik. Ona też miała czerwony - rozpaczała wczoraj koleżanka Elżbiety C., która była z nią na sobotniej imprezie w zajeździe "Magda" w Bobrku. Kobieta przyjechała wczoraj pod zajazd kilka minut po 11. Chciała dołączyć do poszukiwań. Nie było tam już nikogo. Przeszła kilkaset metrów i zobaczyła, jak śledczy zabezpieczają miejsce znalezienia zwłok. Załamała się.
Rodzina zgłosiła zaginięcie w niedzielę. W poniedziałek rozpoczęły się poszukiwania. Policja sprawdzała wszystkie tropy, a w lasy koło zajazdu ruszyły grupy funkcjonariuszy, strażaków i ochotników, rodziny i znajonych. Koledzy z pracy, z banku w Chełmku, rozwieszali plakaty z apelem po Libiążu, Oświęcimiu, Chełmku i Chrzanowie.
- Bo przecież ta dziewczyna nie mogła tak zniknąć. Może ktoś ją uprowadził, może wywiózł gdzieś? Szukamy jakichś śladów - mówił wczoraj znajomy rodziny, który także uczestniczył w poszukiwaniach. - Czekają na nią jej rodzice i rodzeństwo, a przed wszystkim synek. On ma tylko siedem lat.
Wczoraj około 10 znaleziono zwłoki. Leżały pod śniegiem, w około metrowej głębokości rowie, pod mostkiem na łące pomiędzy domami, około 100 metrów od szosy i 500 od zajazdu. Blisko zabudowań. Jak tam trafiła Elżbieta C. - nie wiadomo. Mostek jest na dróżce dojazdowej do pól. W zimie tamtędy się nie chodzi. Możliwe, że kobieta rozmawiając przez telefon zbyt oddaliła się od zajazdu i chciała wrócić na skróty. Idąc przez mostek spadła z niego.
Elżbieta w sobotni wieczór bawiła się ze znajomymi na prywatnym przyjęciu w zajeździe "Magda" przy głównej drodze w Bobrku. Na ten cel grupa 19 osób wynajęła domek z tyłu głównego budynku.
- Przyjechałyśmy we trójkę. Byłyśmy pewne, że Ela z kimś wróciła wcześniej, ktoś nam tak powiedział, i dlatego wróciłyśmy we dwójkę - opowiada jej znajoma. - Na pewno Ela nie była pijana, choć na pewno trochę wypiła. To była rozsądna dziewczyna - tłumaczy.
Wcześniej widziała, jak Elżbieta około trzeciej w nocy nagle zerwała się, chwyciła torebkę i telefon i wybiegła z lokalu.- Pomyślalam, że musi pogadać na osobności albo że poszła po papierosy na stację benzynową - opowiada.
To samo twierdzi policja. Kobieta prawdopodobnie z kimś się pokłóciła i zdenerwowana wybiegła na zewnątrz. Nie wzięła z sobą kurtki. Wyszła tylko w cieniutkim czerwonym żakiecie.
To, czy na spacer poszła sama, ustali policyjne śledztwo.
- Wstępnie mogę powiedzieć, że wykluczyliśmy udział osób trzecich w zdarzeniu - mówił na miejscu komisarz Marcin Wiśniowski, naczelnik wydziału kryminalnego. - Zwłoki zostały zabezpieczone do sekcji, która wykaże bezpośrednią przyczynę zgonu - dodaje.
Wczoraj też pokazano ciało rodzinie. Nie ma żadnych wątpliwości, że to zaginiona.
Zaginieni
W tej chwili policja powiatowa w Oświęcimiu poszukuje jednego mężczyzny - Pawła Matyjaszka. Ten 39-letni mieszkaniec Kęt, 20 stycznia 2013 r. około godziny 20 wyszedł do pracy. Do chwili obecnej nie wrócił do domu, nie nawiązał również kontaktu z rodziną. Mężczyzna ma 175 cm wzrostu, włosy krótkie, proste i ciemne, oczy piwne, twarz owalną, waży około 75 kg. Policjanci proszą osoby, które od chwili zaginięcia widziały Pawła Matyjaszka lub też mają informacje o miejscu jego pobytu, o kontakt osobisty lub telefoniczny. Komisariat Policji w Kętach- tel. 33 845 33 22,Komenda Policji w Oświęcimiu - 33 84 75 200,33 84 75 280 lub też na numer alarmowy najbliższej jednostki policji 997, 112.
Przedwojenne cukiernie Krakowa [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!