Joanna Solecka prowadzi niewielki sklepik na samym szczycie Zoni, sporego wzniesienia w Sobolowie. W nocy obudziły ją głośne trzaski. Gdy wyjrzała przez okno, okazało się, że pali się stodoła jej sąsiada.
- Widok był przerażający - wspomina. Budynek naprzeciw jej domu spalił się całkowicie. Na ratunek nie było szans, mimo że w akcji uczestniczyło siedem zastępów strażaków. - Udało się nam ochronić przed ogniem budynek mieszkalny i drugą stodołę - wyjaśnia Jarosław Jarmuła z KP PSP w Bochni.
Mieszkańcy Sobolowa są przerażeni. Boją się, że podpalacz nadal będzie podkładał ogień.- Strach teraz wyjść wieczorem przed dom - mówi Joanna Solecka. Nie mniej straszno kłaść się na spoczynek.
Stanisław Kufta, sołtys wsi i emerytowany strażak, ma nadzieję, że policja zatrzyma piromana. - Nie może być tak, że pozostanie bezkarny - podkreśla.
Podpalacz, który grasuje na terenie powiatu bocheńskiego, ma już na swym koncie osiem stodół. Od maja szukają go policjanci z bocheńskiej jednostki. Funkcjonariusze byli także podczas ostatniego pożaru w Sobolowie. O prowadzonym postępowaniu nie chcą na razie mówić.
Jerzy Lysy, wójt gminy Bochnia, na terenie której spaliła się większość obiektów, ufundował 5 tys. zł nagrody za pomoc we skazaniu sprawcy podpaleń.
Wszystkie osoby, które mają jakieś informacje na temat tych zdarzeń, proszone są o kontakt z komendą policji: tel. 997 lub14 615 22 22.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+