- Czas z tym skończyć, jak długo mamy czekać, aż coś się zmieni? - pyta jeden z mieszkańców niewygodnej ul. Wygoda. Problemy pojawiają się gdy zaczyna padać deszcz. Droga, na co dzień ubita, zmienia się w błotnistą ścieżkę. Aby dojść do autobusu, trzeba zabrać drugą parę butów na zmianę.
- W szkole śmieją się z naszych synów, że mieszkają na wsi, bo często chodzą w zabłoconym obuwiu - żali się pani Maria. - Jak wytłumaczyć dzieciom, że będzie lepiej, kiedy samemu ciężko w to uwierzyć?
Uciążliwości na Wygodzie jest więcej. Brakuje gazu, nie ma też kanalizacji.
- Żyjemy tu jak za króla Ćwieczka, a przecież my także należymy do miasta. Nasze domy stoją w jego granicach. Samorządowcom powinno zależeć, aby również peryferyjne ulice Bochni wyglądały dobrze. Nie mogą dbać tylko o sam środek miasta - przekonują mieszkańcy Wygody.
Przedstawiciele bocheńskiego magistratu są przekonani, że mieszkańcom tej części miasta należą się inwestycje. Potrzebny tutaj jest asfalt, ale także kanalizacja i sieć gazowa. Zapewniają jednak, że z ich realizacją trzeba będzie poczekać. W planach jest bowiem budowa węzła autostradowego, a następnie drogi, która będzie go łączyła z Proszowską - poprzez Hutniczą i Wygodę. Planowana jest szeroka, wygodna droga, z której mieszkańcy tej części miasta powinni być zadowoleni.
Te argumenty nie do końca przemawiają jednak do mieszkańców. - Nie wszystko można przekładać na pieniądze. Samorządowcy powinni brać pod uwagę to, że ludziom jest źle. Jeśli nie chcą od razu zrobić porządnej drogi, to niech chociaż poprawią to, co jest teraz - apelują mieszkańcy. - Wystarczy przecież jeden samochód kamienia, który utwardzi przejazd i pozwoli nam jako tako funkcjonować - sugerują nasi rozmówcy, którzy mają cichą nadzieję, że interwencja przyniesie w końcu efekt.
- Zbliżają się wybory, to dobry czas dla władzy, która ma szansę się wykazać - dodają.