Taki stan rzeczy trwa od ponad trzech lat (na plac wpuścił busy poprzedni burmistrz), a dokładniej - z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej. Zmiany tej sytuacji domaga się Bocheński Związek Pracodawców. W liście skierowanym do burmistrza przedstawiciele tej organizacji pytają, czy trzeba czekać na nieszczęśliwy wypadek, aby wreszcie uporządkować ruch w tym miejscu.
Wczoraj sprawdziliśmy, co dzieje się na placu, z którego korzystają autobusy przelotowe i busy kursujące do wszystkich większych miejscowości powiatu. O godz. 13 po obu stronach przystanku naliczyliśmy 23 busy i autobusy. - Tak tu jest praktycznie cały czas. Jedni przyjeżdżają, inni odjeżdżają - przekonuje Krystyna Kamionka, mieszkanka os. Niepodległości w Bochni. Ponad 70-letnia kobieta bywa w tym miejscu przynajmniej trzy razy w tygodniu. - I wydaje mi się, że jest tu coraz gorzej. Busów przybywa, podobnie jak ludzi z nich korzystających - opowiada.
W podobnym tonie wypowiadają się inne osoby, z którymi rozmawialiśmy. Większość z nich skarży się na kierowców busów, którzy nie zwracają uwagi na ludzi i jeżdżą po Pułaskiego jak po placu manewrowym.
O tym między innymi mówią też przedstawiciele BZP, którzy wystąpili do władz miejskich o pilne uporządkowanie tego miejsca.
- Jest tam duży ruch, a parkujące samochody stwarzają zagrożenie dla osób korzystających z komunikacji zbiorowej - mówi Edward Sitko, prezes związku.
Stefan Kolawiński, burmistrz Bochni, przyznaje, że na placu faktycznie sporo się dzieje, ale zapewnia, że samorząd pracuje nad rozwiązaniem tego problemu. - Mamy pewne pomysły. Zaczniemy od odpowiedniego oznakowania tego terenu i egzekwowania przepisów - zapewnia.
Szef bocheńskiego samorządu dodaje, że w sprawie chaosu panującego na placu interweniował już na policji i w straży miejskiej.
- A my ten teren kontrolujemy. Kiedy patrol jest na miejscu, nic złego tam się nie dzieje, ale przecież nie możemy tam dyżurować cały czas - wyjaśnia Krzysztof Tomasik, komendant straży miejskiej w Bochni.
Niewykluczone, że w przyszłości parking dla busów zostanie przeniesiony w okolice dworca PKP i będzie jednym z elementów projektu"Park and ride" - realizowanego w Bochni przez województwo małopolskie.
Zdaniem mieszkańców
Ponad dwadzieścia busów, zdezorientowani podróżni i zamieszanie. Tak wygląda największy przystanekautobusowy w mieście.
Ilona Radzińska, z Rajbrotu. Uważam, że na placu Pułaskiego bywa niebezpiecznie. Kierowcy wykonują tu różne manewry, ostatnio sama omal nie zostałam potrącona przez jednego z busiarzy, który akurat niebezpiecznie zawracał.
Kinga Klimek z Nieprześni Na pewno na placu jest duży ruch i trzeba pilnować swojego busa. Te, z których ja korzystam, są bardzo dobrze oznakowane. Sama więc nigdy nie miałam problemu z odnalezieniem tego samochodu, którym podróżuję.
Łukasz Chełmecki, mieszkaniec Siedlca
Korzystam z przystanku codziennie. To dobrze, że takie miejsce jest w centrum miasta. Pomysł, aby przystanek autobusowy i busowy przenieść gdzieś w okolice Dworca PKP, nie bardzo mi się podoba. To przecież trochę za daleko od mojej szkoły.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+