Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boją się, że ziemia pochłonie ich domy. Urząd nie może im pomóc

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Katarzyna Gajdosz-Krzak
W tym miejscu Maciej Paciorek (z prawej) parkował swoją ciężarówkę. Woda zabrała mu ziemię. Boi się, że przy kolejnej powodzi straci dom. - RZGW musi coś z tym zrobić - uważa sołtys Grzegorz Karakuła
W tym miejscu Maciej Paciorek (z prawej) parkował swoją ciężarówkę. Woda zabrała mu ziemię. Boi się, że przy kolejnej powodzi straci dom. - RZGW musi coś z tym zrobić - uważa sołtys Grzegorz Karakuła Katarzyna Gajdosz
Powódź pozbawiła ich już gruntów. Mieszkańcy Florynki boją się, że gdy przyjdzie kolejna duża woda, ziemia znów ruszy i stracą dach nad głową.

Róża Stec z sentymentem wspomina czasy, gdy mogła wyjść z domu wprost na rozległą plażę przy rzece Mostysza we Florynce. Teren bezpowrotnie zniszczyła powódź w 2010 roku. Woda podmyła brzeg, zabierając pani Róży trzy ary gruntów, które miała przy rzece. Zniszczyła też drogę. Sąsiad Maciej Paciorek wcześniej parkował tira na tym terenie. Parking również się osunął.

- Brzeg tutaj był bardzo szeroki. A teraz boję się, że jeśli nie zostanie należycie zabezpieczony, to kolejna duża woda zabierze mi dom - mówi „Krakowskiej” pan Maciej.

Mieszkańcy Florynki informują, że dopiero w trzy lata po powodzi doczekali się interwencji nowosądeckiego oddziału Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, który jest odpowiedzialny za zabezpieczenie brzegów rzeki. Po wykonaniu robót przez RZGW, gmina zajęła się odbudową tej drogi.

- Pamiętam słup i kable, które bardzo długo leżały na zniszczonej drodze - opowiada sołtys Florynki Grzegorz Karakuła.

Ludzie długo nie nacieszyli się nową drogą. W 2014 r. przyszły silne ulewy i wezbrana Mostysza po raz kolejny podmyła brzeg. Ziemia się osunęła, a wraz z nią przydrożne barierki.

Zdaniem mieszkańców Florynki, RZGW wykonał fuszerkę.

- Zabrali się do tego bez solidnego przygotowania. Ziemia się osunęła i teraz zaczyna pękać droga - stwierdza Róża Stec, która boi się utraty kolejnych gruntów.

Również sołtys Grzegorz Karakuła nie szczędzi słów krytyki. Według niego, RZGW powinien użyć betonowych konstrukcji do zabezpieczenia brzegu.

- Tymczasem zamontowano siatki, których można używać co najwyżej do zabezpieczenia ogrodzeń przed zwierzyną, a nie silnym żywiołem - zauważa sołtys. Mieszkańcy złożyli skargę do RZGW z prośbą o poprawienie fuszerki. Otrzymali odpowiedź odmowną.

- Jesteśmy ograniczeni środkami finansowymi i decyzjami ochrony środowiska - wyjaśnia Stanisław Lisak, kierownik Zarządu Zlewni Dolnego Dunajca RZGW w Nowym Sączu. Przyznaje, że jemu jako inżynierowi jest wstyd za to, w jaki sposób musi wykonywać prace zabezpieczające brzegi rzek.

- Ludzie się z nas śmieją, ale niestety prawo i lobby ekologiczne narzucają pewne standardy. Nie możemy użyć betonu, musimy się trzymać przepisów - dodaje Lisak.

Wygląda na to, że mieszkańcy Florynki nieprędko doczekają się interwencji ze strony RZGW. Lisak informuje, że teraz Zarząd Zlewni Dolnego Dunajca zajmuje się przygotowaniem projektu inwestycji, która ma zabezpieczyć skarpę przy przedszkolu w Kąclowej.

- Żyjemy na terenie, gdzie osuwiska nie należą do rzadkości - zauważa Marian Rolka, inspektor ochrony środowiska w Urzędzie Gminy w Grybowie. Przyznaje, że kilkadziesiąt lat temu popełniono błąd, pozwalając na budowę domów w pobliżu rzek i teraz wszyscy ponoszą tego konsekwencje.

- Człowiek niestety przegrywa z naturą - stwierdza Marian Rolka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska