27-letni Polak nie był faworytem walki, którą zakontraktowano na sześć rund, ale dzielnie starał się odpierać ataki młodszego o pięć lat rywala. Jak zauważają komentatorzy "Bocian" nie dał się znokautować, ale jednak został wyraźnie zdominowany przez Fury'ego. Ostatecznie pojedynek w wadze półciężkiej zakończył się zwycięstwem Tommy'ego jednogłośną decyzją sędziów.
Poprosiliśmy trenera Jerzego Galarę o kilka spostrzeżeń po angielskiej gali.
- Nie ma takich rzeczy, które mi się tam nie podobały. Cała otoczka, przygotowanie do gali, organizacja stały na najwyższym poziomie. To najwyższa półka, jaka może być, taka bokserska liga mistrzów - komentuje w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
- Obecnie nawet w USA nie organizują takich gal, jak właśnie w Anglii. Mają tutaj zawodników, wielkie pieniądze i wspaniałą publikę. Nie można żądać niczego więcej - dodaje nasz rozmówca.
Szkoleniowiec odniósł się do występu swojego podopiecznego na angielskiej ziemi. Skomplementował też rywala sądeczanina.
- "Bocian" zrobił to, co mógł. Poziom Fury'ego jest jednak w tym momencie za wysoki... On cały czas będzie się rozwijał, kilka ciekawych pojedynków przed nim. Już teraz mocno skupia na sobie uwagę mediów. Przy dobrym prowadzeniu, jeszcze nieraz pokaże niezły boks. Ludzie jeszcze go nie doceniają - przyznaje.
Bociański, jak potwierdza trener, zgodnie z założeniami miał walczyć defensywnie i "kąsać" Brytyjczyka pojedynczymi ciosami.
- Taki był plan. Ciężko walczyć otwarcie z zawodnikiem niższym o pół głowy. Fury wyeliminował lewy prosty Daniela, był szybszy. Daniel miał długą przerwę pomiędzy walkami (ostatnia walka w marcu ub. roku i porażka przez TKO z Patrykiem Szymańskim), pracuje fizycznie (jest zatrudniony w jednej z sądeckich firm produkujących m.in. bramy i okna), choć okres przygotowawczy przepracowaliśmy bardzo dobrze. Nie chcę szukać usprawiedliwień. Stadion nie był może pełny, gdy walczył "Bocian", ale przy ok. 30 tysiącach kibiców to była masakra. Daniel trochę się spiął, nie wszedł na swój najwyższy poziom. Zdecydowanie nie była to jego najlepsza walka w życiu. Zebrał jednak mega cenne doświadczenie i jest to coś, czego nikt nam nie odbierze - zauważa trener Galara.
Główną walką gali w Londynie była ta pomiędzy Brytyjczykami Tysonem Fury'm a Dillianem Whyte'em. W szóstej rundzie pojedynku o pas mistrza świata organizacji WBC w wadze ciężkiej ten pierwszy po świetnym prawym podbródkowym posłał oponenta na deski broniąc mistrzowskiego pasa. Rywalizację "Króla Cyganów" oglądało 94 tysiące widzów na stadionie. 33-letni Fury po tym zwycięstwie, jak podała gazeta "Manchester Evening Times" miał zarobić kwotę ok. 25 mln funtów. Takie wynagrodzenie już wcześniej zostało wynegocjowane przez promotora pięściarza, Franka Warrena.
