https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bokser Szpilka: z ringu do pudła

Artur Drożdżak
Zawsze ciągnęło go tam, gdzie jest rozróba - wspomina 66-letni Władysław Ćwierz, pierwszy trener Szpilki
Zawsze ciągnęło go tam, gdzie jest rozróba - wspomina 66-letni Władysław Ćwierz, pierwszy trener Szpilki Krzysztof Szymczak/Artur Drożdżak
Osadzenie w więzieniu Artura Szpilki to koniec niezwykle utalentowanego boksera z Wieliczki ? - Co go nie zabije, to go wzmocni. Myślę, że odbycie kary da mu kopa do dalszej kariery - uważa Artur Kowalski, prezes Małopolskiego Związku Bokserskiego. 0 powikłanych losach młodego sportowca - pisze Artur Drożdżak

Miał zaledwie 12 lat, gdy po raz pierwszy wśliznął się na duszną salę, gdzie podpatrywał trening młodych pięściarzy z Górnika Wieliczka. Za chwilę sam ubrał rękawice i stanął na ringu. Wygrał.

- Od razu wiedziałem, że to wielki talent. I to taki, który pojawia się raz na wiele, wiele lat - wspomina 66-letni Władysław Ćwierz, pierwszy trener Szpilki. Artek warunki fizyczne do tego sportu miał idealne: wysoki, dobrze umięśniony, sprawny, leworęczny.

"To nie są mili chłopcy, ale fighterzy, którzy gdy schodzą z ringu, wcale nie stają się grzeczni"

- Chodziliśmy do wielickiego gimnazjum nr 1 na ul. Piłsudskiego. Już wtedy zdarzało się, że Artek potrafił pogonić dużo starszych od siebie - wspomina kolega ze szkolnej ławy. Wtedy przylgnęło do niego przezwisko Szpila. - Lewy, prawy, lewy i gość leżał. Artek od małego miał piekielny cios - opowiada jego kolega.

Matka Artura potwierdza, że jej syn nie był grzecznym chłopcem na podwórku. - Sport zawsze go interesował. Zaczynał od piłki nożnej, potem była koszykówka, karate, ale boks najbardziej przypadł mu do gustu - potakuje. Miał wzór do naśladowania? Muhammad Ali, jedyny bokser, który trzykrotnie zdobył tytuł mistrza świata wszech wag i skutecznie bronił go 19 razy. Szpilka ma na koncie pięć walk jako zawodowiec, wszystkie wygrał, trzy przez nokaut.

Przyspieszenie kariery
Zanim jednak doszedł do sławy i pieniędzy... przestał trenować. - Pojawił się u nas na treningach, a potem zniknął na dwa lata, bo jego rodzice sprzeciwiali się, by boksował. Wrócił dopiero w 2004 r., przez przypadek. - Pewnego dnia szedłem do pracy w gimnazjum, zobaczyłem, że Szpilka, zagorzały kibic Wisły Kraków, chce się na pięści pojedynkować na szkolnym boisku z kibicem Cracovii. Dałem im rękawice, kaski. Walczcie - rzuciłem. Bach, bach i było po rywalu Artka - wspomina Ćwierz. Długo musiał przekonywać jego rodziców, że warto chłopakowi dać szansę.

"Wtedy przylgnęło do niego przezwisko Szpila. - Lewy, prawy, lewy i gość leżał"

- Trener nie krył, że syn potrzebuje roku, by zdobyć pierwsze medale. Słowa nie dotrzymał, bo mistrzostwo Artek miał już sześć miesięcy później - śmieje się matka chłopaka. Kariera Szpilki nabrała tempa. Wygrał turniej O Złotą Rękawicę Wisły, potem pojechał na mistrzostwa Europy kadetów i zdobył srebrny medal. Wygrał mistrzostwo Unii Europejskiej, Puchar Polski, mistrzem Polski był w sumie cztery razy. Pierwsze pieniądze zarobił, gdy jeden z trenerów włożył mu 100 dolarów do spodenek, gdy schodził z ringu. Stał się na tyle mocny, że bywało, iż niektórzy zawodnicy nie wychodzili na ring, gdy dowiadywali się, z kim przyjdzie im walczyć. We wrześniu 2006 r. w marokańskim Agadirze Szpilka awansował do ćwierćfinału mistrzostw świata juniorów. Wygrał z mistrzem Australii, ale później przegrał z wicemistrzem świata, Turkiem Saricą Melisahanowem. Stał się sławny.
Bój pod Akropolem
- Zawsze ciągnęło go tam, gdzie jest rozróba. Pamiętam, jak pewnego dnia spieszyłem się do szkoły i zobaczyłem dwie dziewczyny okładające się pięściami. Artek stał obok, zatrzymał mnie i rzucił: trenerze, niech walczą... - wspomina Ćwierz.

Szpilka nie dawał się prosić, gdy ktoś rzucał mu wyzwanie. Ustawki z innymi kibicami nie były mu obce.
- Nigdy się nie bał. Szedł na całość - opowiada jego kolega, kibic Wisły Kraków. W 2007 r. "Szpila" został skazany za podrobienie legitymacji kolegi. Wkleił tam swoje zdjęcie. Wyrok: 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Są kolejne przewiny. Dochodzi do ustawki, z której Artek wychodzi zwycięsko, sprawą zajmuje się policja i prokuratura. Wyrok: warunkowe umorzenie na dwa lata sprawy o pobicie. Artek musi bardziej się pilnować, ale się nie udaje. W zasadniczej szkole zawodowej uczy się na kucharza małej gastronomii, edukacji nie kończy, bo wciąga go sport.

21 grudnia 2007 r. z kolegami dobrze się bawi w barze Akropol w Dobczycach, nie brakuje alkoholu, kumple z zawodówki podchmieleni wychodzą z lokalu. 18-letni Krzysztof W. widzi nadjeżdżające auto i mylnie sądzi, że to jego znajomy. Kierowca z piskiem opon zatrzymuje się w ostatniej chwili, by nie potrącić nietrzeźwych. Krzysztof W. wali pięścią po dachu golfa.

- Co k... robisz baranie ! - Kierowca Andrzej K. nie przebiera w słowach, dochodzi do sprzeczki, a gdy wysiada z auta, sypie się na niego grad ciosów. Szpilka, Krzysztof K. i Jakub F. biją i kopią pokrzywdzonego. 36-latek traci przytomność.
Zawodowe szlify
- Całe zdarzenie rozegrało się przed lokalem. Zdziwiło mnie to, że brał w nim udział Szpilka, bo to nasz stały bywalec, zawsze grzeczny i spokojny - wspomina dziś 50-letni Zdzisław Stawicki, właściciel Akropolu. Policja potrzebowała blisko dwóch miesięcy, by ustalić sprawców. Szpilka nie trafił do aresztu, bo poręczył za niego Jerzy Kulej, złoty medalista olimpijski z Tokio i Meksyku oraz Polski Związek Bokserski. Po wpłaceniu 20 tys. zł kaucji Szpilka mógł wrócić na treningi do kadry narodowej. Jacek Szewczyk, szef Prokuratury Rejonowej w Myślenicach: Oskarżyliśmy ich o rozbój, groziło za to do 12 lat więzienia.

Kłopoty z prawem zbiegły się z sukcesami sportowymi. Ważący już 91 kg, mierzy 193 cm -ideał. Przechodzi na zawodowstwo. - To urodzony kandydat do medali. Może pójdzie śladem Tomasza Adamka, bo ma podobne zdolności, podobną technikę. Szkoda tylko, że odejście z boksu amatorskiego odbyło się tak chyłkiem - ubolewa Artur Kowalski, prezes Małopolskiego Związku Bokserskiego.

To samo mówi trener Ćwierz: złotówki nie dostaliśmy jako klub za ten transfer. A silny jak tur Szpilka już zaczął walczyć. Obił trzech przeciwników w Polsce, potem dwóch we Włoszech i USA.
Na wiosnę 2009 r. zaczął się przygotowywać do pojedynku z o 22 lata starszym Wojciechem Bartnikiem. To miała być część gali, w trakcie której Andrzej Gołota miał się zmierzyć z Tomaszem Adamkiem. Szykował się pojedynek stulecia.
Wkracza policja
W ciszy sądowych sal rozgrywał się inny bój. O wiele trudniejszy. Sąd Rejonowy w Myślenicach w lutym 2009 r. skazał Szpilkę na półtora roku więzienia za pobicie w Dobczycach. Krzysztof W. i Jakub F. też usłyszeli taki wyrok, ale w zawieszeniu.

- Dotychczasowa linia życia mająca znaczenie dla prognozy kryminologicznej oskarżonego S. jest negatywna - uznał sąd. W czerwcu wyrok się uprawomocnił. Mec. Jan Znamiec, obrońca Szpilki: Mojemu klientowi, który jest jeszcze młodociany, nie dano szansy i zamiast środków wychowawczych sięgnięto po najsurowszą sankcję - nie ma wątpliwości.

3 września Szpilka nie zgłasza się do odbycia kary, myśli o kolejnej walce. Do akcji znowu wkracza policja i 23 października zatrzymuje pięściarza w hotelu Qubus, dzień przed galą stulecia, już po oficjalnej ceremonii ważenia zawodników.

Podinspektor Magda Zielińska, rzecznik łódzkiej policji mówi, że nie było takiej możliwości, by Artur Sz. mógł być zatrzymany dopiero po walce. - Wykonywaliśmy zarządzenie sądu. Działaliśmy bez zwłoki, gdy tylko uzyskaliśmy informację, że jest w mieście - podkreśla. Interweniować próbował Andrzej Gołota, jeździł do komisariatu, komendy miejskiej. Policja była nieugięta.

- Jestem mu wdzięczna za próbę pomocy, już mu podziękowałam telefonicznie. Miał walkę następnego dnia, ale rzucił wszystko i chciał ratować Artka - mówi Jolanta, matka "Szpili".

Co z karierą
Prezes MZB Artur Kowalski nie ma wątpliwości, że chociaż Szpilka trafił za kratki, to nie koniec jego kariery.

- Tacy jak on potrzebują wstrząsu, zahartowania. To nie są mili chłopcy, ale fighterzy, którzy gdy schodzą z ringu, wcale nie stają się grzeczni. Matka Artura: Syn łatwo ulega wpływom innych. A wiadomo, kto oprócz syna siedzi w więzieniu.

Adwokat Znamiec: To jednak może złamać świetną karierę chłopaka, który cierpi teraz za grzechy młodości. Kowalski: Ważne jest to, by w takich sportach walki jak kick-boxing, karate, boks zawodnicy nie wykorzystywali swoich umiejętności w celach prywatnych. Mają takie zdolności, które mogą być groźne dla innych. Tego nie można tolerować.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska