- To powoduje, że mieszkańcy są spychani do rowów, pękają drogi, a ludzie od wielkiego huku mają w domach istny horror - wylicza Władysław Kufta z Borzęcina, który protestuje przeciwko złym praktykom kierowców ponad 40-tonowych tirów.
Podobny problem mają w Damienicach. Po wąskiej drodze prowadzącej w kierunku Bochni pędzi tir za tirem. - Mimo że jest zakaz ograniczający wjazd samochodów powyżej 10 ton, nikt tego nie przestrzega. Jeżdżą od czwartej nad ranem do nocy - zapewnia Stanisław Cefal, sołtys wioski, która od dawna walczy z tym problemem. W Borzęcinie zdesperowani mieszkańcy, na czele których stoi Władysław Kufta, zorganizowali blokadę. Przejazd zatarasowali samochodem postawionym w poprzek drogi. Dzięki temu udało się zatrzymać trzy ważące ponad 42 tony samochody.
- To był pierwszy sygnał, ale nie ostatni. Protest, który popiera większość naszych mieszkańców będziemy powtarzać - zapewnia Kufta. O zorganizowaniu blokady myślą także w Damienicach. - Na razie poprosiliśmy policjantów, aby skontrolowali ten odcinek drogi. I są już pierwsze - choć niewielkie - efekty tej akcji - zapewnia sołtys. Działania mieszkańców popierają samorządowcy, zdający sobie sprawę, że odbudowa zniszczonych dróg spocznie na barkach gminy.