https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Brązowa medalistka z Kanady wróciła do Zakopanego

Łukasz Bobek
Jakub Bachleda Curuś z żoną Katarzyną na torze lodowym
Jakub Bachleda Curuś z żoną Katarzyną na torze lodowym Łukasz Bobek
Od 20 lat jeździ na łyżwach. 12 lat zawodowo trenuje łyżwiarstwo szybkie. Od 10 lat mieszka w Zakopanem. W Vancouver po raz pierwszy zdobyła olimpijski medal - brąz w biegu drużynowym na dystansie 2400 metrów.

Katarzyna Bachleda Curuś w nocy z wtorku na środę wróciła pod Tatry po ponadczterotygodniowym pobycie w Kanadzie. Dziś wyleci na kolejne zawody do Niemiec. Gdy w sobotę 27 lutego polskie panczenistki pokonały Amerykanki i zdobyły brązowy medal, niewiele osób w Zakopanem wiedziało, że to właśnie obywatelka góralskiego miasta wywalczyła medal na zimowej olimpiadzie.

Katarzyna urodziła się w Sanoku w 1980 roku. - Nie zapominam o tym, skąd jestem. W Sanoku, oprócz moich rodziców, kibicowało mi wiele osób. Bardzo im za to dziękuję - podkreśla Bachleda Curuś.
Brązowa medalistka z Vancouver obecnie należy do klubu LKS Poroniec z Poronina.

Jak zaznacza jej mąż Jakub, ma tam znakomite warunki do treningów i sportowego rozwoju. - Ten medal jest zapłatą za 20 lat ciężkiej pracy na lodzie. Zdobycia medalu olimpijskiego nie da się do niczego porównać. Stojąc na podium nie myśli się o tym, z jakiego kruszcu jest medal - podkreśla medalistka.

Katarzyna Bachleda Curuś startowała już na igrzyskach w Salt Lake City w 2002 roku i w Turynie w 2006 roku. - Tamte igrzyska były po to, "by się otrzaskać". A zawody olimpijskie i tak rządzą się swoimi regułami. Na igrzyskach faworyci zawodzą, bo presja mediów, otoczenia jest ogromna - dodaje.

Czym jest presja, zakopianka przekonała się dobitnie podczas poprzednich igrzysk. 13 grudnia 2009 r. ujawniła w wywiadzie dla holenderskiej telewizji NOS, że w Turynie zaoferowano jej 50 tys. euro w zamian za wycofanie się z biegu na dystansie 5000 m.

Propozycja łapówki wyszła od holenderskiej trenerki Ingrid Paul, której podopieczna Gretha Smit (srebrna medalistka na tym dystansie z Salt Lake City) nie zakwalifikowała się do zawodów i była pierwsza na liście rezerwowej. Polka, która początkowo nie planowała startu na tym dystansie, odmówiła i wystąpiła w biegu zajmując 16 miejsce.

Z brązową medalistką spotkaliśmy się wczoraj na torze lodowym Centralnego Ośrodka Sportu. To miejsce szczególnie bliskie Katarzynie. Zawodniczka chciałaby, aby w Zakopanem powstał kryty tor. - Niestety, nie mamy w kraju wielu obiektów, na których moglibyśmy trenować. Przy ładnej pogodzie można ćwiczyć na torach w Zakopanem czy Warszawie.

Ale przy temperaturze minus 15 stopni nie da się trenować. Dlatego musimy jeździć np. do Berlina - podkreśla Bachleda Curuś. - Chciałabym, żeby nowoczesny, kryty tor lodowy powstał kiedyś w Zakopanem. Wtedy pod Tatry przyjeżdżaliby zawodnicy z całej Europy. Byłoby świetnie, gdyby nasze zwycięstwo przyczyniło się do powstania takiego obiektu.

Dziś brązowa medalistka olimpijska wyjedzie do Erfurtu na zawody Pucharu Świata.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska