Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brożek: Cel? Tytuł króla strzelców!

Bartosz Karcz
Paweł Brożek ciągle ma szanse na trzeci w karierze tytuł króla strzelców. Do prowadzącego Kamila Wilczka traci jednego gola.
Paweł Brożek ciągle ma szanse na trzeci w karierze tytuł króla strzelców. Do prowadzącego Kamila Wilczka traci jednego gola. fot. Andrzej Banaś
- Wyzdrowiałem i jestem gotowy do gry - mówi Paweł Brożek.

W meczu ze Śląskiem Wrocław nie zagrał Pan z powodu anginy. Teraz już czuje się Pan dobrze?
Tak, teraz jest już wszystko w porządku. Choroba dopadła mnie przed meczem z Koroną. Już wtedy czułem się źle, ale było to tak ważne spotkanie, że bardzo chciałem w nim zagrać. Myślałem, że dojdę do siebie, ale po tym meczu czułem się po prostu fatalnie. Szczególnie w poniedziałek i wtorek, więc nie było szans, żebym zagrał we Wrocławiu. Odpocząłem jednak kilka dni, wziąłem antybiotyk i teraz już wszystko jest w porządku. Jestem gotowy do gry z Górnikiem.

To że nie zagrał Pan ze Śląskiem, unaoczniło, ile znaczy Pan dla dzisiejszej Wisły.
Być może, choć z mojej gry w meczu z Koroną nie mogłem być zadowolony. To był mój bardzo słaby występ, miałem dużo strat. Wierzę, że w sobotę pokażę się ze znacznie lepszej strony.

We Wrocławiu brakowało osoby, która utrzymałaby piłkę w pierwszej linii. M.in. Arkadiusz Głowacki podkreślał, że Pan nie tylko strzela bramki, ale potrafi odciążyć kolegów, zrobić miejsce w ataku dla partnerów. Rafał Boguski, który Pana zastępował, nie za bardzo poradził sobie na tej pozycji.Rafał długo nie występował w roli wysuniętego napastnika, a przecież do każdej pozycji trzeba się przyzwyczaić. Poza tym Rafał w ogóle ostatnio mniej występował, a regularność w grze daje pewność siebie. Gdyby "Boguś" grał, tak jak u trenera Smudy, częściej w podstawowym składzie, to pewnie inaczej, lepiej to by we Wrocławiu wyglądało z jego strony.

Mecz ze Śląskiem przesądził o tym, że zajęliście ostatecznie piąte miejsce po sezonie zasadniczym. Jest niedosyt?
Uciekły nam cztery punkty w meczach z Legią Warszawa i Jagiellonią Białystok. To było decydujące.

Był jeszcze fatalny początek wiosny...
To fakt. Początek wiosny był słabiutki. Biorąc pod uwagę, ile punktów pogubiliśmy na własne życzenie, to może to piąte miejsce nie jest takie złe. Ciągle jest to dobra pozycja do tego, żeby zaatakować wyższe lokaty w ekstraklasie.

A Pan zadeklaruje wprost, że chciałby zdobyć trzeci w karierze tytuł króla strzelców?
Chodzi mi to po głowie. Trudno mówić, że jest inaczej w sytuacji, gdy mam stratę raptem jednej bramki do Kamila Wilczka. Jeśli będę zdrowy i w optymalnej formie, to o tytuł króla strzelców na pewno ostro powalczę.

Tylko, że Wilczkowi czy Grzegorzowi Kuświkowi z Ruchu może być łatwiej o gole w grupie spadkowej niż Panu w grupie mistrzowskiej.
Nie zgodzę się. W grupie spadkowej będzie prawdziwa wojna o utrzymanie. Wątpię czy w takiej sytuacji będzie moim konkurentom łatwiej o gole. Wiśle też jednak pewnie łatwo nie będzie. Cztery trudne mecze zagracie na wyjazdach.
W porównaniu do poprzedniego sezonu poprawiliśmy grę na wyjazdach. Jestem pewien, że Legia, Lech czy Lechia zagrają u siebie otwartą piłkę, a my to lubimy. Już mecze w sezonie zasadniczym w Poznaniu, Warszawie czy Białymstoku pokazały, że możemy zdobywać tam punkty. Na razie jednak chcemy zacząć od pokonania Górnika, bo po ostatnim meczu z tą drużyną mamy ogromny niedosyt.

Jeśli zajmiecie czwarte miejsce na koniec sezonu, to pojedzie Pan na urlop w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku?
Na razie trzeba skoncentrować się na najbliższym meczu, bo sytuacja w tabeli jest taka, że sezon możemy skończyć na drugim, trzecim miejscu, ale chwila nieuwagi może spowodować, że wylądujemy na ósmym. Chcemy wygrywać i to jest najważniejsze.

Nie macie obaw, że puchary w dzisiejszej sytuacji Wisły mogą okazać się taką kulą u nogi, jak dla Ruchu rok temu? Wasza kadra jest ciągle dość wąska.
Myślę, że w klubie zdają sobie z tego sprawę. Nie chcę się powtarzać, ale jeśli będzie nasz awans do pucharów, to zespół musi być wzmocniony.

Sytuacja w klubie cały czas jest trudna, jeśli chodzi o sprawy finansowe. Obietnice, które prezes Gaszyński złożył wam w styczniu, na razie nie znalazły potwierdzenia w faktach.
Nie znalazły, ale ciągle czekamy. Nie jesteśmy przecież naiwni i zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że naprawa sytuacji w klubie wymaga czasu.

Czyli ma Pan w sobie jeszcze pokłady cierpliwości, żeby poczekać na stałą poprawę sytuacji?
Mam.

Reszta kolegów również będzie tak cierpliwa?
O to trzeba już ich zapytać. Z tego, co jednak widzę, wszyscy raczej myślą przede wszystkim o tym, żeby jak najlepiej przygotować się do najbliższych meczów. Co będzie za kilka tygodni, jak niektórzy podejdą do sprawy - nie wiem. Teraz jednak jestem pewien, że uda nam się całkowicie odciąć od problemów i skoncentrować się na grze. Mamy swój cel i tylko jego realizacja w tym momencie się liczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska