Jesteśmy wielką rodziną
Rodzice dzieci, które chodzą do "Słoneczka", nie wyobrażają sobie sytuacji, kiedy placówka zostanie włączona do ZSP. Twierdzą, że stracą na tym dzieci, które wymagają szczególnej opieki. - Rodzice mają tu niesamowicie bliski kontakt z nauczycielami i dyrekcją, bo ze względu na stan zdrowia wielu dzieci niezbędne są częste konsultacje - mówi Krzysztof Matyjasik z rady rodziców. - Kiedy nas połączą z tym edukacyjnym molochem, do dyrektora będzie kolejka i zapisy. Rodzice chorych dzieci nie mogą sobie na to pozwolić. Liczy się natychmiastowa reakcja i działanie, a nie czekanie w kolejce - tłumaczy.
Nauczyciele z powołania
Grono pedagogiczne, które obecnie zatrudnione jest w "Słoneczku", to nie przypadkowe osoby. Jedną z nauczycielek w grupie integracyjnej jest Barbara Adamowicz, która pracuje tu od 25 lat.
- Pamiętam, ile wysiłku kosztowało nas, aby uruchomić tu oddziały integracyjne, a tym samym dać szansę rozwoju tym dzieciom, które wymagają większego wsparcia i wysiłku w kształtowaniu ich rozwoju - mówi nauczycielka. - Teraz, kiedy mamy już renomę, a rodzice traktują to miejsce jak drugi dom dla swoich pociech, chcą nas połączyć, odebrać tę atmosferę prywatności, integracji - tłumaczy. Dodaje, że w obronie placówki rodzice i mieszkańcy wystosowali otwarty list do burmistrz Cecylii Ślusarczyk. Inicjatywę poparło blisko 1,5 tys. mieszkańców.
- Mamy wszystko na najwyższym poziomie, zajęcia, rehabilitację, specjalistów, którzy wiedzą, jak rozmawiać z chorymi dziećmi. Rodzice wiedzą, że mogą w każdej sytuacji zwrócić się do nauczyciela czy dyrektora i zostaną wysłuchani - mówi pani Barbara. - Teraz boją się, że placówka stanie się "piątym kołem u wozu" wielkiego zespołu i nikt nie będzie brał pod uwagę naszych potrzeb. Ja też się tego boję - dodaje.
Liczy się tylko ekonomia?
Przedszkole działa od blisko 50 lat. W 1999 roku utworzono tu pierwsze oddziały integracyjne, do których chodzą dzieci zdrowe wraz z chorymi.
Obecnie w placówce jest dziesięcioro maluszków z zaburzeniami. - Na takim połączeniu korzystają chore dzieci, które mają tu wsparcie specjalistów, ale i zdrowe, które uczą się, że "inny" nie znaczy gorszy - tłumaczy Barbara Adamowicz. - Jak nas połączą z zespołem, wielu rodzicow chorych dzieci zapowiada, że przeniesie pociechy do placówki, która zapewni im większą intymność, jakie są np. w Oświęcimiu - dodaje.
Burmistrz Cecylia Ślusarczyk twierdzi, że powodem łączenia przedszkola z zespołem SP jest poprawa organizacji.
- Będzie jeden dyrektor, zamówienia na jeden zespół a nie trzy jednostki, jeden przetarg na artykuły - mówi Ślusarczyk. - Poza tym nic się nie zmieni - zapewnia.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+