Rozumiem obiekcje, parę rzeczy można by za te pieniądze sfinansować, a ja chcę wysyłać na wypasione delegacje samorządowców. Zanim przejdę do merytorycznego uzasadnienia tej wizjonerskiej idei, pozwolę sobie zauważyć, że budżet obywatelski tak czy siak jest realizowany po łebkach, a kilka zwycięskich projektów nie zostało wdrożonych. Stawiam brylanty przeciwko orzechom, że w przypadku mojej koncepcji, jej beneficjenci dopilnują, by środki uruchomione zostały szybko i do ostatniego grosika. Prawdą jest, że to grupa, która ma okazję do częstych podróży i wymiany kulturalno-oświatowej z innymi krajami, niemniej z poziomu dyskusji o inwestycjach, takich jak trasa Łagiewnicka - i zachwytów nad nimi, wnoszę, że z reguły mieszkają w motelach koło autostrad i z widoku za oknem czerpią wiedzę o nowych trendach. Niczym innym forsowania takich rozwiązań jak Łagiewnicka (w obecnym kształcie), a potem tras Pychowickiej i Zwierzynieckiej, wytłumaczyć się nie da.
Oszczędzilibyśmy sobie wiele pieniędzy i nerwów, gdyby komuś udało się zapłodnić urzędniczą armię Jacka Majchrowskiego wizją miasta nowoczesnego. Takiego, w którym nikomu nie przychodzi do głowy lanie sześciopasmowej drogi blisko centrum. Wiceprezydent Trzmiel protestom się dziwi, mówiąc, że te plany są znane od lat 70. Jakby to powiedzieć - przez cztery dekady sporo się na świecie w myśleniu o miastach zmieniło. Warto byłoby w końcu dowiedzieć się co. Choćby po to, by nie popełniać już więcej błędów tak nieodwracalnych jak np. rondo Mogilskie; to jedna z naszych największych urbanistycznych porażek ostatniego ćwierćwiecza. Przydałaby się również nauka szerszego spoglądania na problem. Bo skoro Łagiewnicka ma zmniejszyć ruch w centrum, to po jaką cholerę poszerzać za chwilę - co samo w sobie i tak jest zupełnie bez sensu - aleję 29 Listopada?
Niestety, lans na fikcyjną superścieżkę nie wystarczy, by uznać się za pionierów nowatorskich rozwiązań i uniknąć zarzutów, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o powołanie kolejnej miejskiej spółki. A kwota 8,5 miliona za próbę zasiania nowych idei na tym ugorze nie jest wcale wygórowana. No, to kto jest za?
