Burmistrz Niezgoda szuka sowy na Durbaszce

W Pieninach trwa wielkie "polowanie z obiektywem" na Bubo bubo! To łacińska nazwa puchacza zwyczajnego, który - zdaniem przyrodników z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie - zamieszkuje rejon wąwozu Homole i góry Durbaszka w Pieninach. Władze Szczawnicy takie twierdzenie uważają jednak za bzdurę, która na dodatek blokuje im możliwość budowy wyciągów narciarskich.

Burmistrz Szczawnicy Grzegorz Niezgoda zażądał, by RDOŚ udowodnił, że ta największa polska sowa żyła naprawdę w Pieninach. Wystarczy mu aktualne zdjęcie ptaka. - Strefa ochrony puchacza Bubo bubo została ustalona w 2013 roku na terenie Pienin - przypomina burmistrz Grzegorz Niezgoda. - Ze względu na nią nie możemy zaplanować stacji narciarskiej w pobliżu wąwozu Homole. Hałas, zdaniem przyrodników, przeszkadzałby ptakom, których tam nie ma i nie było.

Z burmistrzem Szczawnicy zgadzają się pracownicy schroniska górskiego na Durbaszce. Zapewniają, że od lat nie widzieli w swojej okolicy żadnej sowy.

Grzegorz Niezgoda, aby umożliwić budowę wyciągów na Durbaszce, poprosił RDOŚ o udostępnienie dokumentacji dotyczącej rzekomego występowania puchacza.

- Przez dwa lata od ustanowienia strefy przyrodnicy zapewne obserwowali ptaka wiele razy - zauważa Niezgoda. - Wystarczy mi choćby kilka jego zdjęć. Jeśli ich nie dostanę, będę się starał o likwidację strefy ochronnej wokół wąwozu, a to w konsekwencji pozwoli wpisać stoki narciarskie do planu przestrzennego dla terenów Durbaszki.

Co na te żądania odpowie RDOŚ - nie wiadomo. W piątek jej kierownictwo było niedostępne. Kilka miesięcy temu Bożena Kotońska, zastępca dyr. RDOŚ, przekonywała "Krakowską", że Bubo bubo w Pieninach żyje i są na to liczne dowody.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!