https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Narciarska mapa wstydu czyli gdzie przez blokady nie wybudowano stacji narciarskich

Tomasz Mateusiak
Czy na naszych oczach upada kolejny pomysł budowy dużej stacji narciarskiej w regionie? Wszystko wskazuje, że tak niestety jest. Jak ogłosił właśnie burmistrz Szczawnicy Grzegorz Niezgoda, przez sprzeciw grupy mieszkańców maleją szanse na budowę kolejki narciarskiej na górze Jarmuta w Pieninach.

Podobne sytuacje to już na Podhalu niestety standard. W ciągu ostatnich lat przez protesty właścicieli ziemi na Podhalu czy w Pieninach nie udało się zbudować (lub ponownie otworzyć) aż 13 dużych stacji narciarskich. Gdyby powstały, dziś nasz region miałby niemal 40 km dodatkowych tras dla miłośników szusowania po śniegu.

Jak nie sowa, to gacek...

Szczawnica ma pecha do narciarstwa... Choć w mieście działa kolej narciarska na Palenicę połączona z orczykami na Szafranówce, to patrząc na to, w jak atrakcyjnym narciarsko terenie położona jest Szczawnica, jej zimowa oferta jest co najwyżej średnia. Władze uzdrowiska od lat walczą o rozbudowę Szafranówki i budowę zupełnie nowych stoków na górach Durbaszka i Jarmuta.

- Pierwsze dwa pomysły zablokowali urzędnicy z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie - mówi Dariusz Zachwieja, mieszkaniec miasta. - Ci zdecydowali, że Szafranówki nie można rozbudować, bo zagrozi to ponoć szczawnickim... nietoperzom. Z kolei stacja na Durbaszce miałaby przeszkadzać „ponoć” mieszkającym w pobliżu puchaczowi Bubo Bubo. Ponoć, bo w tym regionie nikt poza RDOS tych ptaków nie widział.

Sów nie ma... są „blokersi”

W tej sytuacji władze Szczawnicy skupiły się na stworzeniu terenów narciarskich na Jarmucie. - Niestety, mimo że miasto ma już niemal gotowy plan zagospodarowania dla tej góry, dziś nie jestem optymistą - mówi Grzegorz Niezgoda. - Stacja na Jarmucie może nie powstać, bo nie chce się na nią zgodzić grupka właścicieli działek leżących w środku planowanego stoku.

Mimo że potencjalny inwestor - biznesmen z Tarnowa - zaproponował im udział w wyciągowej spółce lub też korzystną finansowo dzierżawę ich działek, wszystkie te propozycje zostały odrzucone. Dlaczego? Konkretnych powodów nie ma. Właściciele powiedzieli „nie, bo nie”.

Kazus Gubałówki

O tym, że taka postawa „blokersów” (tak żartobliwie określa się osoby protestujące przeciwko stokom) potrafi raz na zawsze zablokować inwestycje narciarskie w naszym regionie, wiadomo nie od dziś.

Przykład? Oczywiście Gubałówka. Po tym, jak jedna rodzina (pozostali właściciele chcą trasy) postawiła wokół swoich leżących na trasie działek płot, narciarze nie zjeżdżają z Gubałówki już od 10 lat. - Ta rodzina to państwo Gąsienica Byrcyn, którzy dziś blokują trasę, bo mają takie widzimisię - mówi Zbigniew Szczerba, zakopiański radny. - Tyle razy już składano im różne oferty. Wszystkie odrzucili.

Rodzina Gąsieniców Byrcynów pomoga także zablokować reaktywację innej trasy w mieście - na Kotelnicy, gdzie niegdyś działał jeden z dłuższych wyciągów orczykowych w Polsce.

Blokują w całym regionie

Przez góralskie „nie, bo nie” dla stoków cierpi też Kościelisko (zamknięto tam wyciągi na Butorowym Wierchu i Salamandrze oraz nie pozwolono zbudować nowego na Pitoniówce), Poronin (zamknięta Galicowa Grapa), Rabka (nie działa stok Maciejowa) i Nowy Targ (w tym mieście były poważne plany budowy stoku na Dziubasówkach).

W każdej z tych miejscowości dziś mieszkańcy mogliby zarabiać na narciarzach, prowadząc wypożyczalnie, karczmy, pensjonaty. O tym, że można z tego godnie żyć, przekonali się już mieszkańcy Białki Tatrzańskiej czy Jurgowa. Tam problemu z budową wyciągów nie było. Niemal każdego roku powstaje tam nowa kolejka.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jarmut
Brak wiedzy o opisywanym zjawisku w wykonaniu redaktorka poraża. Brak wypowiedzi drugiej strony. Czy inwestor sponsoruje takie artykuły
P
Poronin
W Poroninie jest zgoda, właściciele działek się zgodzili, jest pozwolenie na budowę prawomocne, ale ... inwestor nie ma funduszy na budowę, chociaż opowiadał że pieniądze ma w reklamówkach. W rzeczywistości reklamówki były puste :-)
G
Góral
Panie redaktorze pisać należy rzetelną PRAWDĘ, bo na tym polega zawód dziennikarza . A pisać bzdury,to lepiej nie pisać ich wcale.
S
Sprawiedliwy
A czemu nie napiszecie o tym gdzie się udało dogadać, jest tego zdecydowanie więcej niż tam gdzie do porozumienia nie da się dojść. I nie sądzę żeby to było z winy zawsze jednej strony. Wina jest po połowie po dwóch stronach.
c
ceprowiny
Kolejny artykuł, który ma programować, że ktoś coś "blokuje" a przede wszystkim to są "górale" i mówią "nie bo nie". Ot taka ceperska zachłanność- najchętniej ukraść góralowi bądź góral musi wszystko oddać. A czy Pan redaktor miał może odwagę pójść do tych rzekomo "blokujących" rodzin i zapytać się co się tak na prawdę stało? Nie sądzę...dla mnie to jest typowy artykuł ustawiany.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska