Na naszej stronie internetowej dziennikzachodni.pl ujawniliśmy tabelki obrazujące stan finansów Górnika Zabrze (znajdziecie je Państwo pod tekstem „Ile wynoszą długi Górnika Zabrze? Oświadczenie prezesa Sarnowskiego. Ale my mamy ciekawe tabelki!” - przyp. red.). Wynika z nich, że zobowiązania klubu na koniec 2016 roku mają wynieść w sumie ok. 62 mln zł, a w grudniu 2017 wzrosną aż do 75 mln. Szef Górnika, Bartosz Sarnowski zaprzecza, że jest tak w rzeczywistości - chociaż o tej pierwszej kwocie, w jego obecności, mówiła wiceprezes Katarzyna Wierska - Kuberka podczas spotkania z zabrzańskimi radnymi z komisji sportu i turystyki - ale ekonomistów takie deklaracje nie przekonują.
- Analizując liczby z poszczególnych rubryk kilka spraw rzuca się w oczy i rodzi ważne pytania - mówi jeden z naszych rozmówców. - Przede wszystkim widać, że koszty działalności operacyjnej zostały wyraźnie zmniejszone tylko raz, między 2014 i 2015 rokiem, gdy spadły z blisko 26 milionów do 21,7 mln, potem utrzymują się na poziomie ponad 20 mln. To kontrast np. na tle Ruchu Chorzów, gdzie zmniejszono je do pułapu poniżej progu przychodów, co w sumie daje w bieżącej działalności zysk. Zastanawiająca jest też pokaźna, przekraczająca 6 mln zł, kwota pod hasłem „usługi obce”. Czy czasami właśnie w niej nie są zawarte wynagrodzenia piłkarzy? Takie rozwiązanie zdają się potwierdzać dość niskie koszty związane z wydatkami na ZUS i US. W bilansie nie widać też żadnych wartościowych aktywów. W dodatku prognoza finansowa stanowi kontynuację rosnących strat, co wydaje się trudne do uzasadnienia, zwłaszcza jeśli podobno zakłada ona awans do ekstraklasy, a co za tym idzie przewiduje transzę z praw telewizyjnych, podwyżkę cen biletów i wyższą frekwencję na meczach.
Przewidywana strata w przyszłym roku- skok zobowiązań krótkoterminowych z 29 do 44,4 mln zł i w sumie wzrost wszystkich zobowiązań do poziomu 75,2 mln zł - budzi też wątpliwości Komisji Licencyjnej, której skład może jednak ulec zmianie ze względu na nowe, powyborcze „rozdanie” w PZPN. Z tego też powodu nie ma jeszcze dokładnej daty posiedzenia, na które Górnik - a także inne kluby objęte nadzorem finansowym - musi dostarczyć dokumentację potwierdzającą spłatę długów licencyjnych.
- Na ich uregulowanie mamy czas do marca 2017 i na pewno się z tego wywiążemy. A związana z licencją kwota to 1,5 mln zł - twierdzi prezes Sarnowski.
Takich pieniędzy w kasie jednak nie ma.
- Wydaje się przesądzone, że być może jeszcze w tym roku, a już na pewno na początku kolejnego, będziemy przegłosowywać podwyższenie kapitału klubu właśnie po to, by otrzymał prawo gry w kolejnym sezonie - taką opinię wyraziło zgodnie kilku zabrzańskich radnych, z którymi rozmawialiśmy.
Opozycja nie jest jednak przekonana do kolejnego zastrzyku gotówki, a jednym z argumentów w dyskusji ma być wiarygodność klubu, mocno nadszarpnięta niewywiązaniem się ze spłaty zaciągniętej w sierpniu milionowej pożyczki, która miała zostać spłacona w ciągu miesiąca, a wciąż nie wróciła do kasy miasta.
Problemem są także wyniki sportowe, które nie przykrywają wyjątkowo krótkiej kołdry finansowej klubu...
*Sprawdź, czy możesz zostać policjantem TEST PSYCHOLOGICZNY
*Tyle naprawdę zarabiają żołnierze, policjanci, strażnicy i prokuratorzy
*Czy zdałbyś egzamin na taksówkarza? Jak przejechać przez Katowice? QUIZ
*Wielki wybuch w Sosnowcu: Szkieletor runął ZDJĘCIA + WIDEO
*To co, że wiatr i zimno. Morsy rozpoczęły sezon na Pogorii ZDJĘCIA + WIDEO