https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Liczby, pamiętne mecze, sukcesy, rozczarowania, świetny doping, czyli wielkie wnioski Wisły Kraków na koniec 2024 roku

Bartosz Karcz
Sylwia Dąbrowa
To był rok pełen emocji dla całej Wisły Kraków. Były momenty świetne, jak zdobycie Pucharu Polski. Były i katastrofalne, jak najgorsze miejsce w historii rywalizacji ligowej. Jest co podsumować. Czas na wnioski i trochę liczb Wisły Kraków na koniec 2024 roku.
ANDRZEJ BANAŚ

Od Stali Rzeszów do Miedzi Legnica

Wisła Kraków pierwszy oficjalny mecz w 2024 roku rozegrała 18 lutego w Rzeszowie, gdzie pokonała Stal 2:1. Rok zakończyła remisem 1:1 z Miedzią Legnica 12 grudnia. W sumie krakowianie rozegrali w 2024 roku 47 oficjalnych spotkań. Pięć z nic kończyło się dodatkowo dogrywką, a jeden rzutami karnymi. Spośród tych meczów Wisła wygrała 21, 10 zremisowała, a 16 przegrała. Krakowianie strzelili 83 bramki, stracili ich 74.

Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Prawie cztery dziesiątki piłkarzy

W 2024 roku w oficjalnych meczach Wisłę Kraków reprezentowało 39 piłkarzy. W tym gronie byli oczywiście tacy zawodnicy, którzy decydowali o obliczu zespołu. Nie zabrakło jednak i „wynalazków”, którzy przelecieli przez szatnię „Białej Gwiazdy”, a w której tak naprawdę nigdy znaleźć się nie powinni. Chyba najbardziej jaskrawym przykładem takiego zawodnika był Billel Omrani, do którego cierpliwość w końcu stracił trener Albert Rude i po prostu wyrzucił tego piłkarza ze swojej drużyny.

ANDRZEJ BANAŚ

Bramki Angela Rodado, czyli, ile ich było…?

Najskuteczniejszym strzelcem Wisły Kraków w 2024 roku był oczywiście Angel Rodado. W 44 meczach, jakie zagrał w mijającym roku Hiszpan, strzelił on 32 bramki. Dwanaście wiosną i aż dwadzieścia jesienią. Ta najważniejsza to oczywiście trafienie na 2:1 w finale Pucharu Polski w dogrywce, co dało Wiśle wygraną i w efekcie piąte takie trofeum w historii. Niektórzy podają jednak statystykę, w której Rodado ma o jednego gola więcej. Skąd te rozbieżności? Wszystko zaczęło się już w pierwszym meczu w 2024 roku. W Rzeszowie Rodado oddał strzał, który został zablokowany, ale do bramki Stali dobijał Marc Carbo. Sędzia wskazał na środek boiska, a w telewizyjnej transmisji gola przypisano Rodado. I tak podały później niektóre serwisy. Tylko, że okazało się to błędem. Po pierwsze oficjalne dokumenty. W protokole meczowym gola zapisano Carbo. W ślad za tym oficjalnie trafienie przypisała Carbo również I liga, czyli organizator rozgrywek. I wreszcie śledztwo przeprowadziła sama Wisła, która wykorzystała technikę, żeby sprawdzić czy po strzale Rodado piłka przekroczyła całym obwodem linię. Nie przekroczyła, ale więc na sto procent autorem tego trafienia był Carbo.

Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Autokarem, pociągiem, samolotem… Dalekie wyjazdy „Białej Gwiazdy”

Wisła Kraków w 2024 roku rozegrała oficjalnych 25 meczów na wyjeździe, dziesięć wiosną, piętnaście jesienią. Piłkarze spędzili mnóstwo godzin w podróżach. Bliższych, dalszych, średnich. Podróżowali na różne sposoby. Najczęściej autokarem, pieszczotliwie nazywanym w klubie „Smoczycą”, ale też pociągami czy samolotami. Gdyby zabawić się i zliczyć odległości od stadionu Wisły do wszystkich, na których zagrała i z powrotem, wyszłaby liczba ponad 20 tysięcy przejechanych kilometrów, czyli tak jakby krakowianie w 2024 roku pokonali plus minus połowę drogi dookoła Ziemi. Oczywiście tak do końca obliczyć się tych odległości nie da, bo różnie te wszystkie wyprawy organizowano. A to z Wiednia Wisła leciała nie do Krakowa, a do Warszawy, bo za moment był mecz ze Zniczem Pruszków. A to gdy przyszło ostatnio zagrać dwa razy z Polonią w stolicy, to krakowianie tam po prostu zostali po pierwszym meczu. Ale z drugiej strony gdyby dodać kilometry przejechane na zgrupowania wyszłoby pewnie jeszcze więcej tego wszystkiego. Generalnie była to wielka podróż wiślaków. Szkoda tylko, że na większość z tych spotkań za swoim ukochanym klubem nie mogli jeździć kibice. Do tego wątku jeszcze jednak wrócimy w tych naszych rocznych wnioskach.

WOJCIECH MATUSIK

Sportowe wydarzenie roku

Najważniejszy, najbardziej pamiętny mecz Wisły Kraków w 2024 roku? Tutaj wątpliwości nie ma najmniejszych. Był nim finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. To mecz, który będzie wspominamy latami! Nie tylko dlatego, że Wisła go wygrała 2:1 i zdobyła trofeum. Będzie wspominamy latami, bo było w nim po prostu wszystko, za co można kochać piłkę nożną. Wysoki poziom samego meczu. Do tego ogromna dramaturgia, zmienność akcji. Łzy szczęścia krakowian, dramat szczecinian. A wszystko to w kapitalnej, wręcz genialnej atmosferze, jaką stworzyli tamtego dnia kibice z Krakowa i Szczecina, którzy z jednej strony siedzieli w swoich sektorach, ale też na wielu neutralnych między sobą. Było mnóstwo rodzin. Opowieści o tym jak dzieci kibiców jednej drużyny pocieszały drugiej, wcale nie należały po tym meczu do rzadkości. Piękno sportu, ale też święto normalności. Jeśli ktoś chciałby stworzyć wizytówkę polskiego futbolu, żeby się nią chwalić, wystarczy, że puści ten mecz.

ANDRZEJ BANAŚ

Najgorszy sezon w lidze, czyli jak Wisła zmienną była

O ile w rozgrywkach pucharowych Wisła Kraków w 2024 roku dostarczyła swoim kibiców mnóstwo pozytywnych wrażeń, o tyle w lidze zawodziła na całej linii, a kilka razy wręcz się skompromitowała. Wiosną pod wodzą Alberta Rude „Biała Gwiazda” wylądowała na 10. miejscu w I lidze, co jest najgorszym wynikiem klubu z ul. Reymonta w całej historii jego startów w rozgrywkach ligowych. W takiej sytuacji Rude nie miał prawa zostać na kolejny sezon, choćby prezes Jarosław Królewski bardzo tego chciał. Puchar Polski nie miał prawa przysłonić prawdziwej ligowej klęski. Jesienią wcale nie było wiele lepiej. Wisła znów już po pierwszej rundzie praktycznie przegrała swoje szanse na awans bezpośredni do ekstraklasy. Wiosną musiałby wydarzyć się cud, żeby odrobiła tak wielkie straty, jakie ma obecnie, czyli aż piętnaście punktów do liderującego Bruk-Betu Termaliki Nieciecza i dziesięć do drugiej Arki Gdynia. Czy to oznacza, że ten zespół jest po prostu źle zbudowany pod te konkretne rozgrywki? Można dojść do takiego wniosku, jeśli popatrzeć jak Wisła w I lidze sobie radzi trzeci sezon z rzędu. Czy z kolei ci piłkarze będą w stanie zadać kłam takiej tezie? Dzisiaj tego nie wiemy.

ANNA KACZMARZ

Kompletny brak regularności. Tak się awansu nie da zrobić

Wielu trenerów rywali chwali Wisłę Kraków za jakość, za umiejętności poszczególnych piłkarzy. I „Biała Gwiazda” gdy ma swój dzień rzeczywiście potrafi wygrać w tej I lidze z każdym. Tylko, że nie zawsze swój dzień ma, a częściej nawet przez cały 2024 rok nie miała. Wpadek, nawet kompromitujących porażek było przez cały ten czas stanowczo za dużo. Ten zespół nie był przecież w stanie wygrać w lidze ani jeden raz cztery razy z rzędu! No to jak ma bić się o czołowe lokaty? Czy trener Mariusz Jop będzie w stanie zmienić to wiosną? Chciałoby się wierzyć, że tak, ale już tyle razy wydawało się, że Wisła wskoczyła na właściwe tory, by za moment wywalić się w najmniej oczekiwanym momencie, że chyba lepiej na spokojnie podejść do tematu i po prostu poczekać, co się wiosną wydarzy…

ANDRZEJ BANAŚ

Bardzo trudny terminarz dla Wisły Kraków, ale…

Wiosną Wisłę czeka bardzo trudna walka o wywalczenie miejsca choćby w barażach, a nie będzie jej sprzyjał też terminarz. Po pierwsze z piętnastu meczów, jakie pozostały do rozegrania w sezonie zasadniczym, osiem „Biała Gwiazda” zagra na wyjeździe. Po drugie praktycznie z całą czołówką zagrają krakowianie na wyjazdach. Dokładnie z czterema drużynami, które obecnie zajmują pierwsze cztery pozycje w tabeli. Ale może to nie mieć również wielkiego znaczenia, bo przecież stadion Wisły jesienią trudno było nazwać twierdzą. Traciła tutaj punkty na potęgę. Jeśli zatem będzie chciała rzeczywiście awansować, musi postarać poprawić się w tym punktowaniu wszędzie. Nie tylko na swoim stadionie, ale też wtedy, gdy przyjdzie jej grać w gościach.

ANDRZEJ BANAS

Gdzie szukać wzmocnień?

Wisła nie potrzebuje zimą jakiejś wielkiej rewolucji, żeby mieć skład na tyle mocny, by zrealizować cel minimum i miejsce w barażach wywalczyć. Na jej korzyść będzie działało to, że w pełni będzie zespół mógł skoncentrować się na rozgrywkach ligowych. Wystarczy popatrzeć na suche liczby. Jesienią „Biała Gwiazda” zagrała 29 oficjalnych meczów. Wiosną takich spotkań będzie piętnaście lub szesnaście. Piszemy „lub”, bo w sprawie Superpucharu z Jagiellonią Białystok było już tyle zakrętów, zmian i zamieszania, że uwierzymy, że do tego meczu w ogóle dojdzie, jak zobaczymy piłkarzy wybiegających na boisko. Wracając jednak do transferów. Jeśli potwierdzi się, że Wisła będzie mogła sobie pozwolić na trzy, cztery ruchy wzmacniające, to absolutnym priorytetem jest sprowadzenie kogoś konkretnego na skrzydła, przede wszystkim lewe. Wobec kontuzji Marca Carbo koniecznie trzeba sięgnąć też po „szóstkę”, bo nawet gdy Hiszpan był zdrowy, trener Mariusz Jop wzmocnienie tej pozycji wskazywał jako jeden z priorytetów, żeby zwiększyć konkurencję. No i przydałby się ktoś na prawą obronę. Chyba, że zdrowi już w pełni Bartosz Jaroch i Dawid Szot po solidnie przepracowanym okresie przygotowawczym zanotują wiosną renesans formy… Powtórzmy zatem - rewolucji może nie potrzeba, ale wzmocnień, żeby zwiększyć swoje szanse już na pewno tak.

ANDRZEJ SZKOCKI

Kibice Wisły, fundament tego klubu

Mimo bojkotu, z jakim zmagają się od 1,5 roku kibice Wisły Kraków, w związku z czym prawie nigdzie nie mogą jeździć na wyjazdy w Polsce, fani „Białej Gwiazdy” przez cały 2024 rok udowodnili, że tak jak napisali na jeden z opraw na finale Pucharu Polski, są prawdziwym fundamentem tego klubu. Na stadion przy ul. Reymonta przyszło ich w całym roku 437 813. To dane, które Wisła przekazała przy okazji ostatniego meczu z Miedzią Legnica. Drużyna wiele razy ich zawodziła, a oni przychodzili, dopingowali, wspierali. Przygotowywali liczne oprawy. Te najbardziej efektowne na finał Pucharu Polski, gdzie pojechało ich ponad 20 tysięcy i swoją postawą pokazali, jakim totalnym absurdem jest ten cały bojkot. Swoją drogą fakt, że PZPN od 1,5 roku nie jest w stanie nic z tym zrobić, jest totalną kompromitacją związku i jej prezesa Cezarego Kuleszy. O żenującej postawie większości prezesów klubów, z którymi rywalizowała Wisła, o ich kompromitujących wypowiedziach w całej sprawie nie ma już nawet co wspominać. Kibice Wisły w każdym razie godnie reprezentowali Polskę również na wyjazdach w Podujevie, Wiedniu, Trnawie i Brugii. Pozostaje wierzyć, że zima przyniesie jakiś przełom i wiosną będą mogli jeździć już normalnie za swoim zespołem. Na pewno pojadą na pierwszy z wyjazdowych meczów, czyli starcie z zaprzyjaźnionym Ruchem Chorzów. I już dzisiaj wiadomo, że to będzie prawdziwe piłkarskie święto. Wstępnie, jak usłyszeliśmy, dla kibiców Wisły może być przeznaczone nawet 17 tysięcy biletów. Można być niemal pewnym, że do nieodległego przecież Chorzowa na Stadion Śląski pojedzie komplet wiślaków, którzy z fanami Ruchu stworzą na pewno świetną atmosferę.

WOJCIECH MATUSIK

Jaki będzie 2025 rok dla Wisły Kraków?

Nie jesteśmy wróżbitami i dzisiaj nie odpowiemy na pytanie czy wiosną 2025 roku Wisła Kraków wróci do ekstraklasy. Nie odpowiemy na pytanie czy Wisła będzie bardziej regularna. Nie wiemy też czy kibice „Białej Gwiazdy” będą mogli jeździć za swoją drużyną już na wszystkie wyjazdy, a nie tylko te wybrane. Wiemy jednak, co musi się stać, a przynajmniej może pomóc w tym, aby ten kolejny rok był lepszy dla klubu z ul. Reymonta od mijającego. Drużyna musi zostać dobrze przygotowana do sezonu. W taki sposób, żeby ruszyć od pierwszego meczu z wysokiego pułapu. Miejsca na błędy już praktycznie nie ma. Żeby tak się stało, przydałoby się wzmocnić skład, a o czym była mowa już wcześniej. W samym klubie potrzeba też trochę więcej porządku. Mijający rok to była przecież nie tylko rewolucja na trenerskiej ławce, na której rok rozpoczynał Albert Rude, następnie zastąpił go Kazimierz Moskal, a wszystko kończył Mariusz Jop. Było też dużo zamieszania jeśli chodzi o inne funkcje w klubie. Ostatnio zresztą doszło do kolejnych zmian w biurach i tutaj też będą pewne rzeczy układane na nowo. Pozostaje zatem liczyć na to, żeby prezes i większościowy właściciel Wisły Jarosław Królewski całą swoją energię skieruje na to, żeby zarówno przy Reymonta w biurach jak i w Myślenicach w ośrodku treningowym wszystko funkcjonowało sprawniej. Dobrze byłoby, żeby prezes mniej czasu tracił na przepychanki z kibicami na portalu X. Wiemy, że lubi tam szermierkę słowną, ale lepiej czasami energię przekierować na to, co dzieje się w klubie i starać się go poprawiać. Wyzwań będzie bardzo dużo, bo przecież w połowie roku np. dowiemy się kto od nowego sezonu będzie nowym sponsorem technicznym. Może uda się też lepiej poukładać relacje z miastem i przede wszystkim wypracować taką formułę współpracy, żeby z jednej strony stadion zarabiał na siebie, a z drugiej był mniejszym obciążeniem kosztowym dla klubu. A jeśli czegoś ogólnie można Wiśle życzyć, to żeby zaczęła ona wreszcie wykorzystywać w pełni potencjał, jaki w sobie ma. Bo chyba zbyt często w różnych sektorach działalności jest on marnowany. Od kilku lat przede wszystkim w sektorze sportowym…

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska