Marc Carbo wybiegł w podstawowym składzie na mecz z Miedzią. Na boisku wytrwał jednak tylko nieco ponad dwadzieścia minut, bo przy jednej z interwencji jego noga wygięła się w nienaturalny sposób. Już na pierwszy rzut oka można było przypuszczać, że kontuzja może być poważna. Hiszpan opuszczał zresztą boisko przy wsparciu osób ze sztabu medycznego Wisły. W czwartek wieczorem na konferencji po meczu, który jego zespół zremisował 1:1, trener Mariusz Jop powiedział, że Carbo pojechał do szpitala na dokładne badania.
W piątek Wisła zamieściła już komunikat, w którym czytamy o wspomnianym na wstępie złamaniu stawu skokowego. „Biała Gwiazda” informuje również, że decyzją sztabu medycznego podjęto na razie leczenie nieoperacyjne, ale już teraz wiadomo, że przerwa zawodnika w grze, w treningach potrwa około trzy miesiące. A to oznacza, że Hiszpan do gry wróci najwcześniej na końcówkę kwietnia, może początek maja. Zresztą do końca nie wiadomo czy wspomnianego zabiegu Marc Carbo nie przejdzie, bowiem w dalszej części komunikatu Wisły czytamy, że za 7-10 dni Hiszpan przejdzie kolejne badania. I to wtedy zapadnie ostateczna decyzja czy dalej leczyć piłkarza zachowawczo czy też jednak konieczny będzie zabieg.
