Długi Wisły to skomplikowany temat
Kondycję finansową klubu szczegółowo przedstawia upubliczniony raport finansowy za poprzedni sezon. Jego najważniejsze fragmenty przedstawił prowadzący Zgromadzenie (30 grudnia) prezes Jarosław Królewski, opatrując dane komentarzem. Zaznaczył też, że to był jego pierwszy "pełny" sezon na tym stanowisku (funkcję objął w listopadzie 2022 r.).
Patrząc na księgowość, długi Wisły - to temat bardzo złożony - rosną, z tym, że zmienia się ich struktura. Jak mówił Królewski, spłacono najstarsze, ponad 20-letnie zobowiązania. W roku obrotowym zakończonym 30 czerwca 2024 r. klub wygenerował stratę netto 8,016 mln zł (wcześniejszy rok rozliczeniowy przyniósł 14,671 mln straty). Ma to być pokryte z przyszłych zysków, taki plan został zatwierdzony w poniedziałek przez Zgromadzenie.
Jak czytamy w sprawozdaniu, całkowity dług to prawie 100 mln zł, a w ciągu roku kwota do spłaty wzrosła: "Zobowiązania Spółki na koniec czerwca 2024 r. wyniosły 98,8 mln zł, z czego realne zobowiązania (z wyłączeniem długu historycznego wobec Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków) wynoszą 61,8 mln zł (w tym zobowiązania wobec większościowego akcjonariusza Pana Jarosława Królewskiego z tytułu udzielonych pożyczek w kwocie 15,6 mln zł), co oznacza ogólny wzrost całkowitych zobowiązań wykazanych w bilansie Spółki o ok. 5,0 mln zł w stosunku do stanu na koniec czerwca 2023 r. Całkowita suma pożyczek wynosi 29,4 mln zł, w tym podlegających kontroli akcjonariatu: 27,7 mln zł. Zadłużenie Klubu, poza długiem historycznym, wewnętrznym i pozakcjonariackim, wynosi: 31,7 mln zł."
- To zgodne z prognozami, które przedstawiliśmy w ubiegłym roku - powiedział Królewski.
Klub wykazał też umorzenie długu w wysokości 5,98 mln zł oraz 3 mln zł po dniu obliczeniowym.
Budżet Wisły na poziomie solidnej ekstraklasy
W finansach widoczne są też pozytywne tendencje. Jak zaznaczył prezes, miniony sezon przyniósł klubowi 43,447 mln złotych przychodu, znacznie więcej niż poprzednio (29,272 mln). Jak na realia I ligi piłkarskiej, gdzie nie ma takich dochodów z transmisji jak w ekstraklasie (według Królewskiego, Wisła traci na tym 8-12 mln zł), to znakomity wynik. A takiego budżetu nie ma wiele klubów w ekstraklasie. Wrażenie robi też frekwencja - w poprzednim sezonie na 22 meczach Wisły było 373 tys. widzów, co daje średnio prawie 17 tys. na każde spotkanie.
- Gdy przychodziłem do klubu, to marzeniem było utrzymanie budżetu na poziomie 29-30 milionów złotych. Przychody procentowo rosły szybciej niż koszty. Liczymy, że dynamika będzie taka sama, że Wisła będzie miała budżet nie mniejszy niż 42 miliony złotych, co jest kolejnym pozytywnym sygnałem dla klubu - mówił prezes. Dodał: - Wisła jest dzisiaj w zupełnie innym miejscu niż w 2018 roku.
W Wiśle ważne jest misja
W obecnym sezonie Wisła walczy o awans do ekstraklasy - to cel numer jeden - gdzie zarobić można więcej. Finansowo na pewno zyskała na zdobyciu Pucharu Polski i późniejszej grze w europejskich pucharach (ok. 10 mln złotych). Prezes podkreślił też, że w klubie liczą się nie tylko same pieniądze i korzystny bilans.
- Moim celem jest nie tylko utrzymanie spółki od strony finansowej, ale też kontynuowanie projektów, które są społecznie i misyjnie istotne - mówił Królewski, zaznaczając, że w Wiśle funkcjonuje 19 drużyn, gra w nich 480 zawodników, w tym niepełnosprawni - w amp futbolu i blind futbolu.
Zmienił się skład Rady Nadzorczej TS Wisła SA. Dokooptowany został do niej Krystian Woś, szef firmy Texom (tak w Wiśle robią zwyczajowo dla nowych głównych sponsorów). Akcjonariusze przedłużyli też mandat w RN Jakubowi Błaszczykowskiemu.
