https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bustryk: nie chcą tartaku obok swojego pensjonatu

Józef Słowik
Łukasz Razowski
Wypoczynek przy dźwiękach pił tarczowych i wśród opadających wiór - tak mniej więcej wygląda pobyt w jednym z pensjonatów w Bustryku. Między dwoma domami wypoczynkowymi cztery lata temu wyrósł tartak. Właściciele pensjonatów załamują ręce, bo z roku na rok tracą gości, a właściciel tartaku nie zamierza zwijać interseu, bo jego przedsiębiorstwo stoi tu legalnie.

Maria Zalińska w Bustryku od lat wynajmuje pokoje. Niewykluczone, że niedługo przyjdzie jej zamknąć działalność gospodarczą. Wszystko przez pracujący w sąsiedztwie tartak. W domu słychać hałas pił oraz warkot traktorów. A wypoczywać w huku nikt nie chce.

- Jak tak dalej będzie, to już nikt do nas nie przyjedzie, bo kto z wypoczywających chce zasypiać przy skrzypiących piłach - skarży się. - Od rana do nocy hałas a na dodatek w powietrzu unosi się pełno pyłu.
Państwo Zalińscy, gdy tylko dowiedzieli się, że w pobliżu ich domu ma stanąć tartak zaprotestowali. Nie wierzyli też w zapewnienia, że ma on spełniać wymogi ekologiczne zatem nie będzie kurzył, pylił itp. I nie pomylili się, bo rychło okazało się, że tartak został wybudowany niezgodnie z planem.

- Miały stanąć ekrany akustyczny i miały być posadzone nowe drzewa. A tu nie ma nic - załamuje ręce pani Maria. - Proszę zobaczyć. Właściciel tartaku, Józef Janik z Zębu nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Na tartak dostałem dotację unijną - mówi pan Józef. - Jak by w planach było coś nie tak, to nie tylko nie dostałbym dofinansowania ale i nie byłoby zgody na budowę. A to, że sąsiadom się nie podoba to chyba tylko zazdrość nic więcej.

Po części pan Józef ma rację. Odbiór inwestycji przebiegł zgodnie z prawem, ale jest jednak małe ale... Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego ma zastrzeżenia co do użytkowania tartaku. - Prowadziliśmy postępowanie w tej sprawie - mówi Jan Kęsek, PINB w Zakopanem.- Okazało się, że właściciel tartaku nie zamontował ekranów akustycznych tak jak to było w planie i nie posadził drzew. Nakazaliśmy szybką poprawę braków. Pan Janik odwołał się od tej decyzji i dopóki nie zapadnie wyrok sądu administracyjnego, nic nie jesteśmy w stanie zrobić.

Jeśli wyrok sądu potwierdzający decyzję nadzoru, wtedy inspektorat będzie mógł właścicielowi tartaku wlepić karę pieniężną. Maria Zalińska walczy o spokój na swojej posesji, bo żyje z turystów.
Józef Janik nie może tartaku przenieść, bo przez 5 lat musi on stać w tym miejscu. Takie są wymogi otrzymania unijnej dotacji.

A spór potrwa tyle, ile sprawę rozpatrywać będą sądy.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska