Wojna o quady i skutery śnieżne koło Zakopanego
- Właściciel wypożyczalni quadów w Zakopanem przyznał się do zarzucanych mu czynów. W chwili zdarzenia był pijany – poinformowała PAP prokurator rejonowa w Zakopanem Aneta Hładki.
Stanisław G. w prokuraturze usłyszał zarzuty kierowania gróźb karalnych oraz spowodowania uszczerbku na ciele poprzez atak nożem. Śledczy zabezpieczyli m.in. nóż wielofunkcyjny, którym mężczyzna ugodził jednego z właścicieli niszczonych przez quady terenów. Zastosowano wobec niego dozór policyjny oraz poręczenie majątkowe w kwocie 10 tys. zł. Stanisław G. ma także zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonym w jakiejkolwiek formie i jednocześnie ma zakaz zbliżenia się do pokrzywdzonego na odległość mniejszą niż 50 m.
Za stawiane zarzuty podejrzanemu grożą kary do dwóch lat pozbawienia wolności.
Tymczasem do Starostwa Powiatowego w Zakopanem udało się kilkunastu właścicieli gruntów, których działki są regularne rozjeżdżane przez skutery śnieżne i quady. Proceder trwa już od kilku lat i nikt nie jest stanie sobie poradzić z ludźmi, którzy bez zgody właściciela działki wjeżdża na nią i niszczy.
- Mamy tam swoje tereny. Oni stwierdzili, że jak nie ma ogrodzeń, to mogą sobie tam jeździć i rodzić co chcą - mówi Tomasz Gut.
Co dzieje się na prywatnych działkach wokół Zakopanego?
Właściciele działek zaczynają się już bać wychodzić na własne pola, bo szaleją po nich skutery śnieżne i quady.
- Wiele razy zostałem ochlapany w polach. Zgłosiłem uszkodzenie ubrania na policji, to zażądali ode mnie kwitu z prali, bo muszą mieć dowód. Nie wystarczyło, że była za mną żona i jeszcze kilka postronnych osób - mówi Krzysztof Knapczyk. - Ostatnio jak robiłem zdjęcia z drona to przejeżdżali dosłownie metr ode mnie, żeby nastraszyć. Jak jest nas kilku, to trzymają się daleko, bo się boją - dodaje.
Mieszkańcy boją się nawet wypuścić dzieci na własne łąki, żeby zimą mogły pobiegać na nartach, lub jeździć na sankach. Obawiają się o ich zdrowie i życie.
- Ja założyłem im już kilka spraw. Ostatnie między świętami wyciągnąłem kluczyki z pojazdów zaparkowanych na moim terenie. Jechałem akurat traktorem. Policjant zapytał się mnie, czy zasiewy zimowy mi uszkodzili - opisuje sytuację Tomasz Gut.
Huk i hałas nie przeszkadza tylko właścicielom działek i mieszkańcom okolicznych domów, ale także zwierzętom. - Kiedyś były tu sarny, lisy, zające, nawet niedźwiedzia spotkałem. Teraz nie ma nic - mówi Krzysztof Knapczyk.
Śmieci i rozbite szklane butelki po alkoholu
Problemem jest nie tylko hałas i zniszczenia gruntu, ale także to, co zostaje po turystach na skuterach i quadach. Mnóstwo śmieci, a wśród nich rozbite butelki.
- Prowadzimy gospodarstwo. Co wiosnę musimy wychodzić, żeby zebrać rozbite szkło, bo później zwierzęta jak zjedzą z trawą t zdychają - mówi właścicielka gruntów.
Niestety po przejazdach grupy ok. 17 skuterów lub quadów kilka razy dziennie problemu jest także z trawą, która nie chce rosnąć na tak zdewastowanym gruncie.
- Jest błoto, jest wręcz chlew. Nawet jak nie ma wystarczającej ilości śniegu, to jeżdżą skuterami i niszczą. Trzeba w baciokach chodzić, bo nie da się inaczej - żali się Krzysztof.
Niezbędne zmiany w prawie
Wypowiedziom właścicieli działek przysłuchiwali się starosta tatrzański, burmistrz zakopanego oraz wójtowie okolicznych gmin. Przyznali, że problem quadów i skuterów trwa od kilku lat. Niestety samorządy i policja mają związane ręce.
- Sytuacja jest niełatwa. Będzie wniosek do parlamentarzystów o zmiany w prawie. Przy obecnym stanie prawnym tych możliwości działania jest niewiele - zaznacza Andrzej Skupień, który osobiście zmagał się z quadami na swoich działkach. - Też na własnym gruncie musiałem takim samowolom zapobiegać. Robiłem przeszkody, żeby nie można było jeździć - dodaje starosta.
Jedną z gmin, która jako pierwsza zmierzyć się musiała z problemem uciążliwości wypożyczalni quadów i skuterów było Kościelisko.
- To, że w Kościelisku poprawiła się sytuacja, to zawdzięczamy współpracy z policją. Możemy jedynie dokonywać regularnych kontroli. Jako samorząd z Kościeliska od dwóch lat prosimy o zmianę w prawie, jak choćby zwiększenie uprawnień Straży Gminnej. Trzeba też skończyć z anonimowością osób siadających na skutery i quady. W skutek tego, że pojazdy nie są rejestrowane są one anonimowe. Proponujemy obowiązek rejestracji pojazdów takich jak skuter i quad. Powinny być zarejestrowane, żeby w momencie jak dojdzie do naruszenia prawa można było go zidentyfikować - informuje Roman Krupa, wójt Gminy Kościelisko.
Działania prowadzone są także na terenie Gminy Poronin. - Trzeba to ucywilizować. Nie może tak być, że stanowią zagrożenie dla ruchu pieszego. Staramy się, aby oferta turystyczna była jak najszersza, ale potrzebne są zmiany legislacyjne. Jeżeli nie mamy narzędzi w formie prawa, nie możemy zabronić takiej działalności. W samorządzie w Poroninie zajęliśmy się sprawą od strony podatkowej. Tak troszkę od końca, żeby stanowiło to dolegliwość i dokładnie zbadać ich działalność pod kątem wywiązywania się z podatków, posiadania odpowiednich zgód itd. - mówi Anita Żegleń, wójt Poronina. - My nie możemy żądać przekraczania uprawnień od naszych strażników - dodaje nawiązując do niewielkich uprawnień funkcjonariuszy Straży Gminnej.
Policja zapewnia, że reagują na każde zgłoszenie. Niestety często nie może ukarać kierowcy quada lub skutera śnieżnego, jeżeli nie ma odpowiednich znaków na drodze.
- Na każde zgłoszenie właścicieli będziemy reagować. Jeżeli ktoś przejeżdża np. pole uprawne. Zdarzały się przypadki, że jeździły osoby nietrzeźwe, że jeździły na pojazdach, które nie są ubezpieczone - informuje o podejmowanych do tej pory działaniach asp. sztab. Roman Wieczorek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.
